Connect with us

Publicystyka filmowa

POLSKIE ZBRODNIE, które stały się podstawą filmów

POLSKIE ZBRODNIE to intrygująca podróż przez mroczne karty historii, gdzie prawdziwe zbrodnie inspirowały filmowe arcydzieła.

Published

on

POLSKIE ZBRODNIE, które stały się podstawą filmów

Wbrew pozorom historia Polski XX i XXI wieku obfituje w cały szereg bulwersujących zbrodni, których okrucieństwo, a nierzadko i absurdalność przekraczają pomysłowość nawet najlepszych scenarzystów. Niejedna z nich posłużyła jako kanwa do stworzenia filmu, a „korzystali” z nich nie tylko nasi rodzimi filmowcy.

Advertisement

Uwaga! Opisy spraw siłą rzeczy mogą być spoilerami.

Jestem mordercą

Maciej Pieprzyca w roku 1998 roku nakręcił dokument zatytułowany Jestem mordercą, opowiadający historię Zdzisława Marchwickiego, który określany był jako wampir z Zagłębia. Główna teza filmu opierała się na założeniu, że mężczyzna był niewinny. W 2016 roku twórca przedstawił tę samą historię w formie fabularnej, w rolę mordercy wcielił się zaś Arkadiusz Jakubik. Kim więc był Marchwicki? Zabójcą, który działał od lat 60. do roku 1970. W tym czasie napadniętych zostało 21 kobiet. Sąd uznał, że oskarżony zabił 14 z nich, a 7 kolejnych usiłował zamordować. Wampir z Zagłębia najprawdopodobniej był jednym z najkrwawszych morderców działających kiedykolwiek na terenie Polski.

Advertisement

Jego modus operandi było bardzo proste. Zachodził kobiety od tyłu, a następnie uderzał je od lewej strony tępym narzędziem i bił do momentu, aż ofiara umarła, po czym rozcinał bieliznę denatki. W czasie jego działalności kobiety nie tylko bały się wychodzić same, ale również rozprzestrzeniona została plotka, zgodnie z którą chciał on zabić 1000 kobiet na tysiąclecie państwa polskiego. Sprawa była badana ze szczególnym pietyzmem, gdyż jedną z ofiar była bratanica I Sekretarza Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Edwarda Gierka, który nakazał za – wszelką cenę – szybkie odnalezienie sprawcy.

Z tego względu założona została specjalna grupa o nazwie „Zagłębie”, która następnie zmieniła nazwą na „Anna”, od imienia pierwszej ofiary – Anny Mycek. Wyznaczyła nagrodę w wysokości miliona złotych za jakąkolwiek informację na temat mordercy, co przełożyło się na cały szereg donosów. Dodatkowo dogłębne analizy sprawy pozwoliły na stworzenie hipotetycznego modelu, w którym wyznaczone zostały charakterystyczne cechy tak fizyczne, jak i psychiczne mordercy, co z kolei zawęziło grupę podejrzanych do 267 osób, a jednym z nich był Marchwicki (posiadał 56 z tych cech).

Advertisement

Seryjny morderca z Zagłębia został skazany na karę śmierci poprzez powieszenie, wyrok wykonano 26 kwietnia 1977. Do dzisiaj sprawa budzi wiele kontrowersji, gdyż tak naprawdę Marchwicki nigdy nie przyznał się do winy, podczas gdy inny podejrzany o dokonanie morderstw został wypuszczony w związku z brakiem dowodów. Później zabił swoją żonę i dzieci, by ostatecznie popełnić samobójstwo w domu, który podpalił. Był to Piotr Olszowy, który w 1970 roku przyznał się do tego, że jest mordercą.

Jestem mordercą to ciekawe studium charakterów, dobrze ukazujące ułomność ówczesnego systemu politycznego i śledczego. W intrygujący sposób stara się odpowiedzieć na pytania: czy Marchwicki rzeczywiście był seryjnym mordercą, czy raczej ofiarą organów ścigania, stojących pod presją jak najszybszego rozwiązania zbrodni oraz do czego mogą posunąć się śledczy, aby rozwiązać prestiżową sprawę. I robi to w sposób fenomenalny, pozostawiając widza nie tyle z odpowiedziami, co z kolejnymi pytaniami.

Advertisement

Prawdziwe zbrodnie/ Amok

Film Prawdziwe zbrodnie z udziałem wielkiej gwiazdy, Jima Carreya, jest jedną z ekranizacji nawiązujących do historii Krystiana Bali, który najpierw popełnił morderstwo, a następnie opisał je w swojej powieści zatytułowanej Amok. Clou sprawy dotyczyło zamordowania Dariusza J., o którego kontakty ze swoją żoną był zazdrosny Bala. Początkowo policja nie miała punktu zaczepienia. Dopiero wydanie w 2003 roku książki Amok spowodowało, że podejrzenia 4 lata po zbrodni padły na Krystiana Balę, choć w toku postępowania biegli psychologowie uznali, że żadnego elementu zawartego w książce nie można przypisać do popełnionego morderstwa.

Niemniej ten trop pozwolił na przedstawienie przez policję 14 dowodów poszlakowych, na podstawie których możliwe było skazanie go na 25 lat pozbawienia wolności za zaplanowanie i zlecenie zabójstwa, a następnie kierowanie jego poszczególnymi etapami. Ciekawy jest jednak fakt, iż dowodem nie zostało ani ustne przyznanie się do winy oskarżonego, które później wycofał, ani badanie wariograficzne. W 2010 całkowicie odrzucony został wniosek o kasację wyroku. Prawdziwe zbrodnie z 2016 roku opowiadają historię detektywa badającego sprawę morderstwa biznesmena, niezwykle podobną do tej opisanej w książce przez niejakiego Kozlova. W 2017 roku za temat morderstwa popełnionego przez Krystiana Balę wzięła się Kasia Adamik, przedstawiając własną interpretację wydarzeń w filmie Amok.

Advertisement

W obu przypadkach punkt wyjścia dawał potencjał do stworzenia naprawdę dobrego filmu, eksplorującego ciemne zakamarki umysłu, prowadzące do zbrodni i mechanizm zacierania się granic pomiędzy fikcją a mroczną rzeczywistością. Niestety oba obrazy okazały się takie jak książka Bali, czyli po prostu mocno grafomańskie. W tym zestawieniu jednak gorzej wypadają Prawdziwe zbrodnie, które do scenariuszowej płycizny dodają jeszcze totalny chaos.

Ach śpij kochanie

W 2017 do polskich kin wszedł polski kryminał w reżyserii Krzysztofa Langa, opowiadający o zbrodniach Władysława Mazurkiewicza, XX-wiecznego seryjnego mordercy z Krakowa, który uzyskał przydomek Elegancki Morderca, choć milicjanci w tamtym czasie mówili o nim jako o Upiorze z Krakowa. Udowodniono mu wyłącznie 6 morderstw, które popełnione zostały z pobudek materialnych oraz dwie próby zabójstwa, choć sam skazany wskazywał na liczbę 30. Mazurkiewicz został stracony 31 stycznia 1957 roku poprzez powieszenie. Wiele osób wiedziało, iż morduje ludzi, jednak było przekonanych, że pracuje dla wysoko postawionych mocodawców, dlatego nigdzie tego nie zgłaszali.

Advertisement

Morderca był przez dłuższy okres bezkarny, również dlatego, że przychylni mu byli tamtejsi prokuratorzy. To, co wyróżniało go na tle innych przestępców, to fakt, iż zawsze był nienagannie ubrany, pachniał zagranicznymi perfumami i jeździł po ulicach Krakowa drogimi samochodami. Początkowo swoje ofiary mordował za pomocą cyjanku potasu dodawanym do kanapki bądź herbaty, podczas gdy w późniejszym okresie skupił się wyłącznie na broni palnej. Zanim wrzucił zwłoki do Wisły, rabował pieniądze oraz biżuterię. Jedynie jego sąsiadki zostały zamurowane w podłodze jednego z garaży. W 1955 roku popełnił jednak poważny błąd – strzelił do mężczyzny w celach rabunkowych, jednak ten nie tylko przeżył, ale i zdołał uciec.

Początkowo morderca nie przyznawał się do winy, jednak gdy okazało się, iż dowody są zbyt silne, zaczął chwalić się swoimi dokonaniami. W filmie fabularnym w jego rolę wcielił się nie kto inny, jak Andrzej Chyra.

Advertisement

Jednak jego świetny występ i mroczny klimat to za mało, aby uratować ten film. Próba opowiedzenia historii z punktu widzenia policjantów, nie okazała się dobrym pomysłem. Zamiast studium mordercy, dostajemy banalną opowieść o śledztwie. A my po prostu chcemy oglądać Andrzej Chyrę.

Dług

O całej sprawie, jak i filmie było bardzo głośno swego czasu, nie tylko ze względu na brutalny finał, ale także z powodu tego wszystkiego, co działo się, zanim do niego doszło. Prawdziwa historia skupia się na dwóch biznesmenach, którzy potrzebowali kredytu na rozkręcenie interesu – dystrybucję amerykańskich kosmetyków. Jeden z nich poprosił o pomoc niejakiego Grzegorza G., który jednak z początkowych obietnic się nie wywiązał. Na dodatek uznał, że panowie są mu winni 1500 dolarów fikcyjnego długu. Od tego czasu zaczęła się spirala zastraszania, bicia, kradzieży itd.

Advertisement

, która trwała półtora roku, do 1994 roku. W pewnym momencie bohaterowie tej historii nie wytrzymali i zadecydowali, że jedynym wyjściem jest zabicie Grzegorza G. Najpierw zamordowali go ciosem w serce, a następnie odcięli jego głowę piłą, a zwłoki wyrzucili do Wisły. Wcześniej wielokrotnie próbowali szukać pomocy u Policji, jednak bez skutku. Obaj zostali skazani na 25 lat więzienia za podwójne morderstwo. Sławomir Sikora, jeden z morderców został ułaskawiony w 2005 roku przez ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Drugi z nich – Artur Bryliński – otrzymał ułaskawienie dopiero w 2010 roku. Sam film jest luźno oparty na przedstawionych wyżej wydarzeniach, a w rolę demonicznego wierzyciela wcielił się brawurowo Andrzej Chyra.

Konsekwencją tego był jeden z najlepszych i najważniejszych polskich obrazów przełomu XX i XXI w., który uczynił wielkie gwiazdy z Chyry i wcielającego się w rolę jednego z „dłużników” Roberta Gonery.

Advertisement

Zmowa

W 1988 roku Janusz Petelski nakręcił film kryminalny zatytułowany Zmowa. Historia skupia się na jednej z głośniejszych spraw kryminalnych, które miały miejsce w PRL-u. Określono ją mianem zbrodni połanieckiej, ze względu na to, że trzy osoby zostały zamordowane na szosie z Połańca do wsi Zrębin. Małżeństwo oraz 12-letni brat żony zostali brutalnie zamordowani w noc Bożego Narodzenia. Sprawcy zbrodni zostali skazani na śmierć, a osoby współuczestniczące w niej otrzymały wysokie wyroki więzienia. Morderca rodziny, Jan Sojda, miał w swojej wsi bardzo silną pozycję, dlatego początkowo był praktycznie nie do ruszenia.

Nadano mu nawet przydomek „Król Zrębin”. Praprzyczyn tragedii wiele osób upatruje w roku 1948, kiedy to Jan Sojda został skazany za gwałt, a jedną z osób, które dokonały aresztowania, był Jan Roj, dziadek jednej z ofiar zbrodni połanieckiej. Prawdopodobnie z powodu zemsty za to aresztowanie „przypadkiem” zastrzelony został syn Roja. Jednak bezpośrednią przyczyną tragedii było oskarżenie wystosowane na weselu zamordowanej pary w stosunku do żony Sojdy o to, że ta kradła wędliny weselne. Z zemsty Sojda postanowił zamordować całą rodzinę „oskarżycieli”. W czasie ukazanej w filmie zbrodni, która dokonała się na szosie do Połańca, Stanisław Łukaszek jako pierwszy został potrącony przez samochód.

Advertisement

Jego ciężarną żonę sprawcy pobili na śmierć kluczem do kół autobusowych. Jej brat najpierw został w ten sam sposób pobity, a następnie przejechany. Całe zajście obserwowało 30 osób, jednak większość była nietrzeźwa, a ci, którzy mieli zamiar pomóc, dostali ostrzeżenie, iż skończą w ten sam sposób. Ciała zmarłych przewieziono kilometr dalej, pozorując wypadek samochodowy oraz gwałt, a wszyscy świadkowie wspólnie złożyli na różaniec przysięgę milczenia. Polegała ona na pocałowaniu krzyża oraz złożeniu na papierze śladu krwi. Przy tym każdy z przysięgających otrzymał zapłatę za milczenie. Jedyną osobą, która złamała zmowę milczenia, był niejaki Leszek Brzdękiewicz, którego ciało niedługo później odnaleziono w rzece.

W trakcie trwania procesu została złożona kolejna przysięga, której większość dotrzymała. Osoby, które ją złamały, odsiedziały wyroki za składanie fałszywych zeznań. Sam Jan Sojda został powieszony 23 listopada 1982 roku.

Advertisement

Zmowa to naprawdę mocne, przerażające i porażające kino, ze świetnym aktorstwem i znakomitym ukazaniem realiów, łączące fabularyzowany dokument z klimatem thrillera a nawet wręcz horroru. Jedna z nieco zapomnianych perełek polskiego kina lat 80.

Matka Teresa od kotów

Reżyser Paweł Sala w 2010 roku przedstawił swój film Matka Teresa od kotów, opierający się na historii dwóch braci, którzy zamordowali swoją matkę, ponieważ ta zabraniała im wspólnych kontaktów, twierdząc, że starszy z braci ma na młodszego zły wpływ. A wszystko działo się w latach 90. Młodszy z braci w chwili, gdy popełniali ten bestialski czyn, nie ukończył nawet 14 roku życia. Po zabiciu matki odcięli jej głowę, a następnie ciało schowali do szafy znajdującej się w ich domu. Po tym, jak zostało zgłoszone zaginięcie matki, chłopcy pozornie bardzo zaangażowali się w jej poszukiwania.

Advertisement

Jednak po kilku dniach ciało zaczęło się rozkładać w takim stopniu, że nieprzyjemny zapach zmusił morderców do opuszczenia mieszkania, w którym popełnili zbrodnię. Sam film skupia się na tym, co działo się 13 miesięcy przed tym, jak chłopcy zostali aresztowani za zbrodnię, którą popełnili.

Dostaliśmy ciekawy i bardzo pesymistyczny film o naturze zbrodni i pochodzeniu zła, które może czaić się w każdym człowieku.

Advertisement

Łowcy skór

Jedna z głośniejszych spraw kryminalnych III RP swój początek miała w 2002 roku, gdy na łamach „Gazety Wyborczej” opisany został proceder stosowany przez łódzkie pogotowie, którego pracownicy współpracowali z zakładami pogrzebowymi. Pacjenci byli uśmiercani w drodze do szpitala, a zrozpaczonym członkom rodziny proponowano usługi danego zakładu. Pracownicy pogotowia otrzymywali premię za każdą zawartą transakcję. Czterech głównych podejrzanych zostało skazanych na dożywocie oraz 25, 6 i 5 lat pozbawienia wolności, przy czym dostali równocześnie 10-letni zakaz wykonywania zawodu lekarza.

Samo śledztwo prowadzone było przez 11 kolejnych lat. Oczywiście produkcja z 2003 roku wyłącznie w luźny sposób nawiązuje do powyższej afery, skupiając się na przedstawieniu historii dwóch przyjaciół, z czego jeden z nich bada sprawę afery łapówkarskiej w pogotowiu, a po wypadku ginie w karetce.

Advertisement

Film jest typową produkcją żerującą na głośnym temacie, nakręconą w sposób pospieszny, mocno schematyczny i dość nieudolny. Intrygujący, ważny temat, mogący stanowić podstawę dla dzieła, które odbije się echem nie tylko w Polsce, został spłycony i przekształcony w tandetną wydmuszkę.

Lincz

Jako podstawę Linczu wskazuje się wydarzenia z 2005 roku, określane samosądem we Włodowie. Mieszkańcy wsi, mając dość terroru, jaki siał Józef Ciechanowicz, postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i dokonują jego pobicia, a następnie zabójstwa. Przestępca przez bardzo długi czas siał postrach we Włodowie oraz sąsiedniej wsi, wymuszając pieniądze i grożąc mieszkańcom. Jak się okazało, policja nie reagowała na telefoniczne zgłoszenia w tej sprawie. Główni sprawcy zdarzenia, bracia Mirosław, Krzysztof i Tomasz, ostatecznie zostali skazani na 4 lata pozbawienia wolności, jednak w niecały rok prezydent Lech Kaczyński podpisał akt łaski. Pozostali uczestnicy linczu otrzymali wyroki do roku w zawieszeniu. Ważne jest, że również policjanci zostali skazani za niedopełnienie obowiązków służbowych.

Advertisement

Obraz pokazał, że rzeczywistość polskiej prowincji może być bardziej straszna, niż mogą to wymyślić autorzy powieści kryminalnych. Zwłaszcza, że zło nie czai się tu pod postacią seryjnego mordercy przeniesionego żywcem z amerykańskich filmów, a niezrównoważonego psychicznie starszego człowieka.

Czerwony pająk

W niezwykle ciekawy sposób kolejna polska prawdziwa zbrodnia została ukazana w filmie Marcina Koszałki. Reżyser dokumentalista tym razem na warsztat wziął historię seryjnego mordercy Karola Kota, czyli Wampira z Krakowa, który działał w latach 60. Oczywiście nie jest to biografia sensu stricto, ale wyłącznie fabuła inspirowana wydarzeniami z tamtego okresu. Szacuje się, iż Kot zabił 2 osoby, a 10 próbował zamordować. Ma też na koncie cztery podpalenia. Kraków w czasach jego działalności uwikłany był w spiralę niekończącego się strachu. Kobiety nosiły nawet ze sobą patelnie, aby móc nimi odpędzać napastnika.

Advertisement

Morderca skupiał się przede wszystkim na osobach starszych i dzieciach, a ostatnia próba zamordowania dziecka sprawiła, że został pojmany. Jedno z dzieci bowiem przeżyło, a morderca opowiedział o swoich frustracjach związanych z tą sytuacją swojej przyjaciółce, która następnie zgłosiła to na milicję. Wcześniej próbował otruć między innymi swojego kolegę oraz zamordować ówczesną dziewczynę. Jak się jednak okazało w toku śledztwa, portret mordercy sporządzono już po pierwszym nieudanym ataku. Niemniej milicja uznała, iż nie należy go wykorzystywać do rozwiązania sprawy. W czasie pobytu w areszcie jego trener strzelectwa wysłał list pełen oburzenia, pozbawiając go klubowej odznaki.

16 lipca 1967 roku zabójca został skazany na karę śmierci, jednak w późniejszym okresie została ona zamieniona na dożywocie. Prokurator generalny postanowił jednak skorzystać w tych okolicznościach z narzędzia, jakim jest rewizja nadzwyczajna, przez co Karol Kot został powieszony, jednocześnie tracąc wszelkie prawa obywatelskie.

Advertisement

Film jest obowiązkową pozycją na liście do obejrzenia, jako prawdopodobnie najlepsze studium mordercy w dziejach naszej kinematografii.

Sprawa Gorgonowej

Produkcja z roku 1977 skupia się na historii morderstwa 17-letniej dziewczyny, o które zostaje oskarżona jej opiekunka, a jednocześnie kochanka ojca. Rita Gorgonowa do dzisiaj pozostaje bohaterką jednego z najsłynniejszych procesów, jakie miały miejsce w międzywojennej Polsce. Jej proces określany jest nawet mianem „najgłośniejszego procesu sądowego II Rzeczpospolitej”. Sama zainteresowana nie tylko zajmowała się domem architekta Henryka Zaręby, ale również była jego kochanką oraz matką jego córki. Niestety formalizacja ich związku nie była możliwa, a sama jej tak bliska relacja z Zarębą powodowała, iż jego pierwsza córka, pochodząca z małżeństwa, nie mogła się z tym pogodzić.

Advertisement

W nocy z 30 na 31 grudnia 1931 młoda Zarębówna została zamordowana poprzez uderzenie żelaznym dżaganem do rozbijania lodu. Wszelkie poszlaki wskazywały, iż był to najprawdopodobniej ktoś z domowników, mimo iż okno w pokoju denatki było otwarte. Niemniej nie znaleziono śladów na śniegu świadczących o tym, że ktoś się włamał. Aresztowano Gorgonową jako główną podejrzaną oraz ojca pod zarzutem współudziału. Za pierwszym razem Gorgonowa została skazana na karę śmierci. Jednak sprawa została oddana do ponownego rozpatrzenia, a morderczyni została skazana na 8 lat więzienia. Sąd stwierdził, że zbrodnia została popełniona w afekcie, gdyż córka nie tolerowała jej związku z ojcem. Rita Gorgonowana do końca nie przyznała się do winy. Opuściła jednak więzienie znacznie wcześniej na skutek wybuchu II wojny światowej. Jej dalsze losy do dzisiaj pozostają nieznane.

Sprawa Gorgonowej to naprawdę mocny dramat sądowy, które może nam pozazdrościć większość amerykańskich twórców tego gatunku, ze świetnymi kreacjami aktorskimi, wyraziście napisanymi postaciami, bardzo wiernym oddaniem realiów okresu dwudziestolecia międzywojennego, pozbawiony jednoznacznych odpowiedzi. Kto jeszcze nie obejrzał, naprawdę warto.

Advertisement

Chociaż docenia żelazny kanon kina, bardziej interesuje ją poszukiwanie takich filmów, które są już niepopularne i zapomniane. Wielka fanka kina klasy Z oraz Sherlocka Holmesa. Na co dzień uczestniczka seminarium doktoranckiego (Kulturoznawstwo), która marzy by zostać żoną Davida Lyncha.

Kliknij, żeby skomentować

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *