search
REKLAMA
Artykuł

KADR WE KRWI. Dlaczego PRZEMOC i SADYZM w filmie mają sens?

Karolina Michalska

15 września 2020

REKLAMA

Morderca czy celebryta – czyli dlaczego należy pokazywać bestialstwo na ekranie

Ostatnia część tego rankingu, przyznam wprost, była dla mnie najtrudniejsza do kategoryzowania. Z drugiej strony natomiast nie widzę powodów, by pominąć ostatni film, jakim jest Teza w reżyserii Alejandro Amenábara. Jakkolwiek takie myślenie może wydać się niedorzeczne, zachowanie każdego z tej listy można w mniej lub bardziej logiczny sposób uzasadnić lub postarać się zrozumieć motywy i pobudki. Zrozumieć nie oznacza rzecz jasna usprawiedliwić czy akceptować. Film, który zostawiłam na koniec, to przykład typowej brutalności i sadyzmu dla czystej satysfakcji i przyjemności.

Przywołane we wstępie filmy z gatunku snuff powracają właśnie teraz. Bo chociaż film Teza nie jest typowym przykładem tego gatunku, to właśnie do niego się odwołuje. Zataczamy też pętlę z innego powodu. Tak jak w pierwszym filmie z tego rankingu, Amerykańskiej zbrodni, tak i tu brutalnych obrazów jest niewiele. Teza to historia studentki Ángeli Márquez (Ana Torrent), która pisze pracę dyplomową na temat przemocy w środkach masowego przekazu (wyjaśniam – nie, nie była moją inspiracją). W jej ręce trafia taśma z nagraniem autentycznego morderstwa jednej ze studentek. Wraz z Chemą (Fele Martínez), dziwakiem, miłośnikiem filmów pornograficznych, gore, horrorów i innych zakazanych materiałów, rozpoczyna własne śledztwo. Przebiegu owego śledztwa oraz licznych perypetii i zwrotów akcji przybliżać nie zamierzam. Krwi i tortur w filmie jest niewiele. Co więc skłoniło mnie do umieszczenia go w tym zestawieniu? Fakt, iż Amenábar w bezbłędny sposób przedstawia problem zamiłowania ludzi do obserwowania okrucieństwa. Już w jednej z początkowych scen widzimy, jak ludzie mimo prośby o zasłonięcie oczu z ciekawością zerkają w stronę torów, na których leżą zwłoki samobójcy. W tym momencie jest to jeszcze ciekawość połączona z obrzydzeniem. Ale reżyser nie każe nam długo czekać. Za parę chwil, podczas oglądania filmu Fresh Blood, nazwanego przez Chemę „pięknym i pouczającym”, chłopak mówi także: „Wszystko, co zobaczysz, jest prawdziwe. Egzekucje, lincze, bicie, świetna sprawa”. Lecz wysnuwanie wniosków, że tylko tacy outsiderzy jak Chema gustują w tego typu rozrywkach, jest błędne. Bo Ángela, chociaż ogląda te materiały z konieczności i początkowo w najgorszych momentach, kiedy z nagrania z ekranu telewizora dobiegają nieludzkie krzyki torturowanej dziewczyny, próbuje zakrywać oczy, bardzo szybko je odsłania, ciekawość zwycięża. I mimo że kamera po raz kolejny próbuje ochronić nas od długich scen tortur, to krótkie momenty (zakrwawiona twarz, piłowane ludzkie mięso) wystarczają, by w normalnej osobie wzbudzić poczucie obrzydzenia i strachu. Powracając do analizy ludzkich zachowań – reżyser w świetny sposób, małymi kontrastującymi ze sobą scenami, uzmysławia, jak skrajne reakcje w ludziach mogą wywołać tego typu filmy. Chema po seansie ze spokojem zajada się chipsami, Ángela wymiotuje. Czy jednak Chema nie ma trochę racji, zarzucając Ángeli, że filmy te jej się podobają? W thrillerze Amenábara próżno szukać jednego antybohatera-zwyrodnialca. Ogromne znaczenie ma ostatnia scena filmu, w której pacjenci szpitala oglądają wiadomości i kiedy prezenterka ostrzega, że za chwile na ekranie wyświetlone zostaną brutalne, co więcej autentyczne sceny, pacjenci sprawiają wrażenie podekscytowanych i nie zamierzają ani wyłączyć telewizora, ani zamknąć oczu. Reżyser dowodzi, że w każdym człowieku jest odrobina perwersji i dewiacji.

W języku niemieckim istnieje idealnie pasujące tu słowo Schadenfreude, co oznacza czerpanie przyjemności z oglądania cudzego nieszczęścia.

We wstępie tego rankingu padła przecząca odpowiedź na pytanie, czy można zabronić twórcom filmowym kręcenia filmów pełnych bardzo realistycznej przemocy. Wciąż jeszcze nie pojawiły się żadne argumenty. Wybór i odbiór filmu jest kwestią indywidualną. Nikt nikogo nie zmusza do oglądania filmów emanujących przemocą. Żyjemy w czasach, w których przed pójściem do kina czy włączeniem filmu na laptopie bądź telewizorze w kilka sekund znajdziemy o nim informacje, z których wywnioskować możemy, co mniej więcej nas czeka. Wielu reżyserów ma swój specyficzny styl i powinniśmy wiedzieć, czego się spodziewać. Podobnie subiektywne jest podejście do tego, co w kinie dobre, a co złe. Dla mnie zbędne są tanie horrory, w których krew leje się strumieniami, oprawca pojawia się znikąd, widz nie ma żadnego wyjaśnienia, co nim kieruje, a jego ofiary zachowują się często w sposób nielogiczny i wręcz śmieszny. Czy jednak jeśli ja nie lubię takich filmów, oznacza to, że mam prawo mówić, że są one zbędne? Nie, ponieważ podobają się wielu innym osobom. Jednakowoż ranking ten nie dotyczył horrorów niskobudżetowych. Jaki jest więc sens pokazywania przemocy? Uświadamianie. Reżyser Takashi Miike w jednym z wywiadów powiedział, że przerażają go twórcy, którzy ukrywają agresję poza kamerą. Święte słowa! Od siebie dodam, że mnie przerażają również reżyserzy, którzy tworzą filmy o seryjnych mordercach, dewiantach, zwyrodnialcach, robiąc z nich niemal celebrytów. Filmy, w których nawet jeśli złe czyny są pokazane, czar i urok oprawcy sprawiają, że jego działania schodzą na drugi plan. Tu ogromne ukłony dla wybitnego Fatiha Akina za realizację filmu Złota rękawiczka, w którym kunsztem aktorskim wykazał się grający główna rolę Fritza Honki Jonas Dassler (brawa należą się również charakteryzatorom). Akin, zresztą jak niemal wszyscy reżyserzy z tego rankingu, nie przebiera w środkach. Morderstwo nie jest estetyczne, gwałt nie trwa chwilę, ćwiartowanie ciała to żmudna, ohydna praca, a zwłoki nie pachną fiołkami. I może dlatego trzeba to czasem dosadnie pokazać, bo nawet jeśli mamy to szczęście nie doświadczać okrucieństwa, nie oznaczy to, że nie istnieje dookoła. Co więcej – a nuż takie filmy sprawią, że przestaniemy zasłaniać oczy i uszy na sprawy, które dzieją się wokół nas? Aż w końcu – może dla kogoś, podobnie jak dla mnie, będą inspiracją do zainteresowania się badaniami nad umysłami seryjnych morderców. Wszak każde hobby jest lepsze niż bezwiedne i bezsensowne scrollowanie mediów społecznościowych.

Cytaty użyte w artykule pochodzą z książek: „Teoria zła. O empatii i genezie okrucieństwa” Simona Barona-Cohena oraz „Granica bólu. O źródłach agresji i przemocy” Joachima Bauera.

Avatar

Karolina Michalska

Absolwentka Filologii Polskiej ze specjalizacją Filmoznawstwo i Teatrologia. Kocha zwierzęta i podróże - ale przede wszystkim nietuzinkowe kino z wszelkich (nawet tych najbardziej abstrakcyjnych) stron świata. Święta Filmowa Trójca: Pasolini, Bałabanow, Kubrick.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA