Już 25 lat MICHAEL BAY ratuje świat. Filmografia MISTRZA DESTRUKCJI na równi pochyłej
6 UNDERGROUND (2019) 4/10
Pospieszny, pobieżny, skrótowy i umowny sposób narracji, z korzeniami tkwiącymi w świecie reklamy, widać w mniejszym lub większym stopniu we wszystkich filmach Michaela Baya. Szybki montaż, skakanie z lokacji do lokacji, natłok wydarzeń, wojskowy sprzęt i żołnierze na co drugim ujęciu, nadekspresyjność kamery, kontrowe światło, piękne kobiety, szybkie samochody, aktorskie przeszarżowania i humor na granicy żenady… to wszystko punkty wspólne wielu jego filmów. Mniej ich w pierwszej połowie jego filmografii (1995–2012), znacznie więcej w drugiej (2013–2020). Omawiany tu właśnie 6 Underground skupia w sobie niczym w soczewce wszystkie grzechy filmowe i złe nawyki Michaela Baya.
Ten wyprodukowany przez Netflix kolorowy pustostan wygląda, jakby powstał nie tylko bez pozwolenia na budowę, ale bez żadnego pomysłu i z materiałów odpadowych serii Transformers. W akapicie o Twierdzy pisałem, że w ostatnich latach kariery Michael Bay będzie staczał się z filmowego szczytu niczym Madmartigan w śnieżnej kuli. Pamiętacie, jak ta jazda w filmie Willow się kończyła? Val Kilmer roztrzaskiwał się na jakiejś chacie i oszołomiony wychodził z kupy śniegu. I to właśnie stało się z Michaelem Bayem przy okazji filmu 6 Underground. Jeśli do reżysera dotrze, że właśnie stoczył się ze szczytu i rozwalił z wielkim hukiem, może zmieni w końcu konwencję swoich filmów i przypomni sobie, że kiedyś kręcił świetne widowiska akcji, przeznaczone dla ludzi o nieco większych wymaganiach, szukających w kinie akcji czegoś więcej niż pokazu pirotechnicznego. Dopuszczam do siebie myśl, że wyjaśnieniem mojego krytycznego i bezlitosnego podejścia do ostatnich filmów reżysera jest… moje 40 lat z hakiem na karku i większe rozeznanie w X muzie niż 20 lat temu. Takie Bad Boys 2 podobało mi się przecież, gdy miałem 25 lat, zaś powtórzony dziś przyprawiał mnie o zażenowanie niemal co drugą sceną, zarówno akcją, jak i dialogiem. Może więc, idąc tym tropem, to właśnie dla dzisiejszych nasto- i dwudziestokilkulatków kierowane jest takie 6 Underground, którego ja ani w całości, ani we fragmencie nie jestem w stanie strawić, by nie wstydzić się za reżysera i aktorów.
W 6 Underground nie znalazłem żadnego motoru napędzającego przebieg i rozwój fabuły. Seans był dla mnie podobnym cierpieniem co brnięcie przez zbitkę kolorowych scenek, sklejoną na siłę jakimś wyrobem scenariuszopodobnym; czymś tak bolesnego do oglądania jak Poznaj moich Spartan czy Epic Movie. Motywacje bohaterów są mętne i bełkotliwe, podobnie jak ich relacje i sposób zachowania – przerysowany i chaotyczny. Mnóstwo tu – jak to zwykle u Baya – pięknych kadrów, świetnej, żywej kolorystyki, ale wszystkie pojedyncze, cieszące oko ujęcia złożone w całość nie układają się w nic sensownego czy w jakikolwiek angażującego w opowiadaną historię. Michael Bay na równi epatuje tu swoim niskich lotów poczuciem humoru (pokazywanie fucka w slow-motion – WOW!) i przerysowaną przemocą w paskudnym wydaniu (potrącani i rozjeżdżani przez auta ludzie).
Nie współgra tu ze sobą nic, między bohaterami nie ma żadnej chemii, a scena łóżkowa, jakkolwiek pięknie sfilmowana (snopy świateł wpadające przez okno przypominają kadry z teledysków reżyserowanych przez Baya), pozbawiona jest choćby namiastki namiętności czy zmysłowości. Wszystko dzieje się głośno, szybko, brutalnie, bez emocji, bez sensu. Cały film to wydmuszka z podkręconą saturacją kolorów; sztandarowy przedstawiciel ewoluującego od lat (w złą stronę) stylu reżysera, który dobiegł do przysłowiowej ściany. 6 Underground jest jak filmowy zakalec przyrządzony według przepisu znalezionego w chipsach. Składniki: brak aktorstwa, żenujący humor, kilka trupów, jeden fuck w slow-motion, powiewająca flaga, iskry (dużo iskier), wybuchy (dużo i z każdej strony), szybkie samochody, piękne kobiety – wszystko wymieszaj w wielkim wiadrze, podawaj dużymi porcjami, żeby widzowie się zapchali.
Aktorstwo tutaj nie istnieje, nawet Ryan Reynolds, który w komediowym kinie akcji w ostatnich latach wymiata (Bodyguard zawodowiec, Deadpool), nie ma tu ani jednej zabawnej kwestii, ani jednego dobrego one-linera, po prostu przemyka na ekranie od sceny do sceny jak biedny Anthony Hopkins w Transformers 5. Mimo że film zanotował na IMDb ocenę znacznie wyższą od ostatnich dwóch odsłon Transformers, dla mnie jest najgorszym reżyserskim dokonaniem Michaela Baya, filmem akcji, który nie ma już kompletnie nic wspólnego z początkami jego kariery (Bad Boys, Twierdza, Armageddon). Można powiedzieć, że Michael Bay nie wyciągnął żadnych wniosków z porażki Ostatniego rycerza i słabego przyjęcia Sztangi i cashu – wciąż idzie w stronę ekranowego chaosu, który bardziej przypomina wielkie pole bitwy niż zorganizowany plan filmowy.
6 Underground, będący dla mnie zaprzeczeniem wszystkiego, czym powinno być dobre komediowe kino akcji, odniósł na Netflixie spory sukces: w Polsce była to czwarta najchętniej oglądana na tej platformie produkcja, na świecie trzecia. Budżet filmu wynosił 150 milionów dolarów, ale jako że film nie był wyświetlany w kinach, nie znajdziemy żadnych informacji o jego zarobkach (żeby porównać z poprzednimi filmami reżysera); w tym przypadku o sukcesie lub porażce świadczy oglądalność, która, jak widzicie, była bardzo duża. Na Rotten Tomatoes od krytyków 6 Underground dostało zgniłym pomidorem (36%), ale widownia kupiła Michaela Baya w takiej pstrokatej, pozbawionej jakiegokolwiek sensu odsłonie, bo aż 61% widzów było zadowolonych.
Ten film utwierdził mnie w przekonaniu, że tak jak człowiek w trakcie świąt Bożego Narodzenia w 70 procentach składa się z sałatki jarzynowej i mandarynek, tak rozrywkowe filmy Michaela Baya w 70 procentach składają się z wybuchów, iskier i kiepskich żartów. Nie wiem, dokąd zmierza Mistrz Destrukcji w tym szaleństwie (w którym, jak widać, wciąż tkwi metoda), ale zapowiadany w jego filmografii tytuł Robocalypse (tak, zgadliście, o buncie robotów) świadczy o tym, że twórczo utknął na dobre w ekranowej demolce skierowanej do widzów wymagających od filmu tylko tego, żeby na ekranie coś się poruszało i wybuchało. I obawiam się, że zbyt pewny siebie reżyser tego kursu raczej nie zmieni, co można łatwo wywnioskować po poniższym fragmencie wywiadu: “Transformers i inne moje filmy, które zarabiają dużą kasę, obejrzało ponad 100 milionów ludzi. Pewnie, ktoś może mnie nie rozumieć, ale mam swoich fanów i właśnie dla nich robię filmy. Świat jest pełen hejterów, ale na pewnym etapie życia tak naprawdę gówno cię obchodzi, co mówią hejterzy, i po prostu robisz swoje. Ja robię swoje i zapieprzam od świtu do nocy”. (Źródło: www.vice.com/pl)
– 6 Underground to pierwszy film Michaela Baya nakręcony prosto pod streaming.
– Z budżetem 150 milionów dolarów to obok Irlandczyka (175 milionów) najdroższy film Netflixa.
– Przed premierą 6 Underground Ryan Reynolds zamieścił na Instagramie wideo, w którym mówił o tym, jak pracuje się na planie u Michaela Baya, podczas gdy w tle wybuchał samochód. Scena, która wówczas była realizowana za plecami Reynoldsa, znajduje się w filmie, a w tle można zobaczyć Reynoldsa kręcącego wspomniane wideo.