JOKER to film SUPERBOHATERSKI
Dokładnie rok temu odbył się na festiwalu w Wenecji premierowy pokaz Jokera Todda Phillipsa. Prawdziwego fenomenu 2019 roku. Filmu, w który mało kto początkowo wierzył, a który ostatecznie przebijał kolejne szklane sufity. Najpierw samym udziałem w prestiżowym festiwalu, następnie powrotem z niego ze Złotym Lwem w kieszeni, w końcu z nominacją do Oscara w głównej kategorii. Często wtedy pojawiały się zachowawcze głosy: “Joker nie jest filmem komiksowym, to dramat psychologiczny” – tłumaczyli komentatorzy, w tym ci zawodowi. A ja zirytowany pytałem: od kiedy jedno wyklucza drugie? Jeszcze większe oburzenie mogłem zauważyć w komentarzach pod moim felietonem, w którym przekonywałem, że 2019 rok należał do superbohaterów i wśród filmów superbohaterskich wymieniałem właśnie dzieło Phillipsa. “Joker to nie jest film superbohaterski!” – pisali czytelnicy. A moim zdaniem jest. I filmem komiksowym, i superbohaterskim.
Co mam zamiar dzisiaj udowodnić.
Uwaga! Spoilery!
Definicja gatunku
Bardzo często fraza “film komiksowy” kojarzona jest z infantylną, skierowaną do dzieci produkcją, w najlepszym wypadku niezobowiązującym blockbusterem. A przecież – chociaż pewnie na próżno jeszcze szukać w jej słownikach filmowych – z definicji film komiksowy to taki, który ekranizuje komiks. Może być zatem nim tak Fantastyczna Czwórka, jak i Asterix, 300, Sin City czy Droga ku potępieniu. Joker jest zatem filmem komiksowym. Po prostu. Ktoś powie, że Phillips tylko inspiruje się komiksem, ale czy w przypadku innych jego ekranizacji dopatrujemy się tak mocno wierności materiałowi źródłowemu? Kobieta-Kot też była zaledwie komiksem inspirowana, i to w mniejszym stopniu.
Film superbohaterski
Podobne wpisy
Nieco trudniejsze jest zdefiniowanie filmu superbohaterskiego, bo na dobrą sprawę powinien być to po prostu film o superbohaterze, prawda? Ale kim jest superbohater? Według książki Superhero: The Secret Origin of a Genre superbohatera tworzą cztery komponenty: supermoce, sekretna tożsamość, kostium i misja. Jak jednak z praktyki wiemy, nawet najbardziej znani superbohaterowie nie spełniają jej w pełni. Batman nie ma supermocy, a Hulk kostiumu. Zresztą w Hulku Anga Lee tytułowy bohater nie tylko nie ma kostiumu, ale nawet określonej misji, podwójna tożsamość jest tu też mocno umowna. A jednak nie mamy problemu z nazwaniem Hulka filmem superbohaterskim. Może ekranizacja komiksu superbohaterskiego z założenia jest filmem superbohaterskim? Jeśli tak, to Joker też nim jest. Szczególnie, że Arthur Fleck (bohater grany przez Joaquina Phoenixa) ma sekretną tożsamość, kostium i poczucie misji. Ale o tym za chwilę.
Geneza bohatera w krzywym zwierciadle
Oglądając film Todda Phillipsa, trudno nie zauważać kolejnych znajomych tropów – scen znanych z komiksowych i filmowych genez superbohaterów. Joker ostatecznie jest typowym origin story w stylu Spider-Mana Sama Raimiego czy Batmana – Początku Christophera Nolana. Z tym że w centrum stawia przeciwnika superbohatera, a zatem wszystko widzimy w krzywym zwierciadle.
Przegrany outsider
W momencie, w którym poznajemy Arthura Flecka, jest on przegranym outsiderem. Nie idzie mu praca, jest ofiarą przemocy, nie ma wsparcia w kolegach, urocza sąsiadka litościwie zwraca na niego uwagę, aby szybko stracić zainteresowanie. To typowy portret protagonisty na początku historii superbohaterskiej. Taki był Peter Parker (Spider-Man), tak wyglądało dzieciństwo Matta Murdocka (Daredevila) czy Dave’a Lizewskiego (Kick-Ass).
“Ugryzienie pająka”
Superbohater staje się superbohaterem, gdy radioaktywna substancja wpływa do jego oczu, gdy gryzie go laboratoryjny pająk lub przeżywa wypadek z promieniowaniem gamma. Zyskuje wtedy super moc i zaczyna walczyć z niesprawiedliwością, której sam doświadczał. W życiu Flecka brakuje tego momentu. Jak wiemy, nigdy nie zyskuje nadprzyrodzonych mocy, ale za swoiste “ugryzienie pająka” możemy uznać dwa momenty – zdobycie broni i zwolnienie z pracy. To przełomowe dla Flecka chwile, które prowadzą go do jego pierwszej misji.