Jesus Christ Superstar (1973)
Uczeń Chrystusa myśli o dniu jutrzejszym, myśli o tym, co ów fantasta może zrobić, o tym, że może wszystkich zaprowadzić w przepaść. Wie, że ludzie są słabi, wie, że odwrócą się od Jezusa… tak samo, jak on to zrobi. Judasz jednak nie przychodzi ze swymi żalami do nauczyciela. Już we wspomnianej scenie widzimy, jak odchodząc, błaga, aby przyjaciel go wysłuchał, ale błaga, będąc na pustyni, błaga tam, gdzie nikt go nie może usłyszeć. On także widzi w Jezusie kogoś więcej niż człowieka, dlatego też uważa, że to on powinien wyciągnąć do niego dłoń. Krytykuje go w wielu kwestiach, ale nigdy nie mówi tego, czego się faktycznie obawia.
Podobne wpisy
Tak też jedną z najbardziej dramatycznych scen w filmie jest pożegnanie Jezusa i Judasza. Następuje przy dźwiękach Everything’s Alright. Mimo obejmującej Mesjasza Marii Magdaleny, mimo tłumu otaczającego postaci, są tylko oni dwaj. W oczach Judasza maluje się przerażenie, w oczach Jezusa pozostaje smutek. W końcu puszcza jego rękę, zostają rozłączeni. Judasz odchodzi samotnie, Chrystus, mimo otaczających go wyznawców, pozostaje równie samotny. Aż do momentu zdrady pocałunkiem Judasz będzie pojawiał się w otoczeniu Jezusa, będzie go obserwował, trzymając się jednak na uboczu. Zdradzając go, wyrzuci z siebie wszystkie emocje i oskarżenia. Jezus również nie zachowa zimnej krwi, obawia się, że to wszystko, co robi, przeminie, że zostanie zapomniany. Nakazuje Judaszowi odejść, uciekać, szydzi z niego… gdy emocje opadają, podchodzi do niego, on jednak odrzuca gest pojednania. Ostatni raz ich dłonie się łączą w dotyku i Judasz ucieka… pojednanie jest już niemożliwe. Można by rzec, że te dwie postaci to dwie strony jednej osobowości – realizm kontra idealizm, egoistyczna chęć zachowania drugiej osoby tylko dla siebie, skonfrontowana z otwarciem na innych. Zatem człowiek wiecznie rozdarty, zamknięty w samotności i niezrozumieniu, chociaż otoczony tłumem wyznawców.
PIŁAT
I dreamed I met a Galilean;
A most amazing man.
He had that look you very rarely find:
The haunting, hunted kind.
I asked him to say what had happened,
How it all began.
I asked again, he never said a word.
As if he hadn’t heard.
Osobowość niezwykle fascynująca, przepełniona złością, frustracją, nasączona zdenerwowaniem. Musi dokonać wyboru najtrudniejszego – stanąć w opozycji do siebie samego, przeciwstawić się temu, w co wierzy i czego pragnie, a wszystko przez ograniczenia, jakie paradoksalnie nakłada na niego nieograniczona władza. Ta postać fascynowała już wielu ludzi. Pojawił się w Mistrzu i Małgorzacie, w utworze Pearl Jam, Simon Vestdkijk napisał o nim nowele, a Monty Python przedstawił go oczywiście w ujęciu satyrycznym. W sposób najciekawszy o tej osobie opowiedział Bułhakow, to, co u niego charakteryzowało Piłata, to wieczna samotność. Kim jest tutaj? Człowiekiem, który musi zmierzyć się z tym, czego pragnie, i tym, czego oczekują od niego inni. Konfrontację tę przegrywa. Trudno jednak go potępić. Jest ograniczony przez władzę, jaką sprawuje. Jako namiestnik prowincji rzymskiej musi liczyć się nie tyle z mieszkańcami Judei, co z cesarzem, którego ci, którzy żądają śmierci dla Jezusa, przywołują.
We need him crucified.
It’s all you have to do.
We need him crucified.
It’s all you have to do.
Tak jak i Judasz ulega paradoksowi, nie może wyzwolić się z odgórnych ograniczeń. Tak jak Judasza pęta determinizm skonfrontowany z wolną wolą, tak Piłata obowiązki wobec prawa, przeciwstawione obowiązkom wobec sumienia. Czy faktycznie miał zatem wybór? Wydaje się, że scena, kiedy zostają mu symbolicznie podane insygnia władzy, sugeruje, że nie miał, bowiem tego wyboru dokonał o wiele wcześniej – przyjmując ustaloną rolę społeczną, z której wyłamać się nie sposób (a precyzując – z której wyłamać się jest bardzo trudno i należy wiele poświęcić, czyniąc to). Nie może uciec od norm i ograniczeń, przypisanych funkcji, jaką pełni. Nie potrafi wyzwolić się od strachu, myśl o konsekwencjach go paraliżuje. Wyrzuca z siebie złość, bo to Jezus jest winien sytuacji, w jakiej ten się znalazł. Ten idealista nie chce się ukorzyć, nie chce zaprzeczyć… a przecież to tylko są słowa, słowa, które można wypowiedzieć bez wiary w nie. Dla obu tych postaci oznaczają jednak zapewnienie konkretnego miejsca w pamięci potomnych. Gdy Piłat obmywa ręce z krwi Chrystusa, nie biorąc odpowiedzialności za jego śmierć, ucieka tym mocniej w swój strach. Nigdy bowiem nie uwolni się od poczucia, że coś zaprzepaścił, czego dowodem jest scena, gdy zamyślony patrzy na ukrzyżowanego człowieka.
MARIA MAGDALENA
I don’t know how to love him.
What to do, how to move him.
I’ve been changed, yes really changed.
In these past few days, when I’ve seen myself,
I seem like someone else.
Kobieta, z którą Jezus, według słów Judasza, nie powinien mieć nic wspólnego. Odgrywa ważną rolę, gdyż stanowi symbol nawrócenia. Przyzwyczajona do wielu mężczyzn w swym życiu, którzy byli częścią jej pracy, z którymi nic jej nie łączyło, poza fizycznością. Nagle spotyka Jezusa, w którym się zakochuje. Nie do końca potrafi poradzić sobie z rodzącym się uczuciem.
Jest zagubiona, bo jeden człowiek wywraca jej świat do góry nogami, traktuje z szacunkiem i ofiarowuje swą przyjaźń. Jest jednak mężczyzną, jak ona twierdzi, “tylko mężczyzną”, mężczyzną jak inni… a jednak go kocha. Pierwszy raz uczucie ją pokonało, straciła kontrolę nad nim. Pragnie Jezusa, a jednocześnie to ją przeraża, gdyż on nie jest kolejnym w jej życiu, a tym, który sprawił, że zaczęła dzielić szczęście z bólem. Pożądanie zostaje w dużej mierze pokonane przez odbiór drugiej osoby na zupełnie innym poziomie, jednak pragnienia wciąż oscylują chwiejnie pomiędzy cielesnością a duchowością.
KAJFASZ
I see blood and destruction,
Our elimination because of one man.
Kajfasz to postać przekoloryzowana. Wszystko w nim sugeruje, że mamy do czynienia ze sługą Szatana. Od głosu po sposób bycia. Jest bliźniaczo podobny do Jafara z disneyowskich opowieści o Aladynie. Poza wizualną zbieżnością łączy te dwie postaci sposób działania – knucie, kierowanie się zawiścią i zazdrością, wysokie mniemanie o sobie samym… Kajfasz twierdzi, że widzi, jak Jezus staje się przyczyną przelewu krwi i zniszczenia. O ile jednak strach przed tym determinuje działania Judasza, o tyle dla Kajfasza to tylko tania wymówka. Jest archetypem zła, symbolizuje te wszystkie najgorsze, pierwotne cechy człowieka, którym ów daje się zdominować. Dla niego wszystko jest proste – Jezus musi umrzeć, bo stanowi zagrożenie, wnosi nowe wartości. Są to wartości niezrozumiałe, obce, burzące ustalony porządek. Najgorsze w tej postaci jest to, iż możliwe, że nie rozumie, czym faktycznie jest, widzi w sobie obrońcę porządku. Jest ograniczony, nie pojmuje roli ani zła, ani dobra, bowiem żyje w rzeczywistości, jaką zastał. Nie zastanawia się nad sensem czegokolwiek, droga postępowania wyznaczona mu jest przez banalne normy. Dramatem tego człowieka jest fakt, że nie dostrzega, iż jest niewolnikiem władzy, jaką posiada. To, co pęta Piłata, jemu wydaje się być wyzwoleniem. Jest niewolnikiem, nieświadomym swego niewolnictwa, trudno zatem go szanować. Zło może być pociągające, w elektryzujący sposób fascynujące, ale nie gdy jego kwintesencję stanowi ktoś, kto jest zdominowany przez nie. Zatem nie dajmy się zwieść Kajfaszowi i nie myślmy, że to, co przede wszystkim nim kieruje, to wizja krwi, która może zalać świat, a przyczyną będzie Chrystus.