Inspiracja czy plagiat? WĄTKI, które zostały UKRADZIONE z innych filmów

Life / Obcy
Grupa kosmicznych naukowców odnajduje ślady życia na Marsie. Z zamiarem przeprowadzenia badań sprowadzają tajemniczą istotę na teren statku. Ta jednak cały czas rośnie i kiedy wydostaje się z klatki, zaczyna po kolei mordować członków załogi. Brzmi znajomo? Bez wątpienia – już to widzieliśmy przy okazji dowolnej części Obcego. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Life nie jest pierwszą próbą ugrania czegoś na podbieraniu schematów od słynnej space horrorowej serii (także ją samą oskarża się zresztą o kopiowanie It! The Terror from Beyond Space, ale to temat na inny materiał). Wspominam o niej jednak w celu ukazania, jak bezczelnie odtwórcze potrafi być Hollywood przy okazji tego typu nieoficjalnych remake’ów. Do tego nie można nie wspomnieć o kiepskim projekcie tytułowego Życia. Pierwowzór Obcego do dziś budzi grozę swoim wyglądem – odrealnionym połączeniem biomechanicznej struktury z fallicznymi kształtami. Tymczasem potwór z Life wygląda jak… paproć. Oczywiście innego koloru i bardziej oślizgła, lecz wciąż o przywodzącym na myśl roślinne pochodzeniu. Co samo w sobie nie byłoby złym pomysłem, gdyby nie tragiczny efekt końcowy.
Sekretne życie zwierzaków domowych / Toy Story
Podobne wpisy
Co by było, gdyby zwierzaki po wyjściu właścicieli z domów/mieszkań prowadziły zupełnie inne życie i bawiły się w swoim gronie, a dopiero w towarzystwie ludzi przybierały pozę mniej inteligentnych stworzeń? Nie da się ukryć, że brzmi to podobnie do synopsisu Toy Story – tylko że w tamtym przypadku mieliśmy do czynienia z nieożywionymi zabawkami. Kolejnym podobieństwem jest jednak główny wątek fabularny. Oto ustanowiona pozycja Maxa zostaje podważona, gdy do domu wprowadza się obcy pies, Duke. Od tamtej pory dwa samce rywalizują ze sobą o względy swojej pani, co daje początek ich pięknej przyjaźni. „Ale to przecież dokładnie Toy Story ze zwierzakami, a Max i Duke są kalkami Chudego i Buzza Astrala”, powiecie. I cóż, będziecie mieli rację. Brak kreatywności artystycznej twórców przejawia się tu na każdym kroku, ci bowiem bezwstydnie kopiują pomysły od kolegów po fachu z Pixara, a w miejscach, gdzie mają szansę na pokazanie czegoś od siebie, niechybnie ją zaprzepaszczają, czego skutkiem są choćby nieśmieszne żarty. To przykład najgorszego rodzaju kopiowania – pozbawionego wkładu własnego, podporządkowanego wyłącznie sukcesowi komercyjnemu powielania sprawdzonych rozwiązań.
Drive / Kierowca
Motyw nieprzeniknionego, pozornie apatycznego kierowcy, który trzyma emocje na wodzy, ale kiedy już coś w nim „przeskakuje”, to okazuje się śmiertelnie groźnym przeciwnikiem? Jak się okazuje, Baby Driver nie do końca zgapił ten motyw od Drive, gdyż tak naprawdę to Drive zgapiło go od Kierowcy, filmu z 1978 roku. Po obejrzeniu obu wszystko staje się bowiem jasne – to tak naprawdę ci sami bohaterowie w dwóch różniących się jednak filmach. To czyni seanse ciekawymi, gdyż pomimo zbieżności charakterologicznej protagonistów Kierowca stawia na sensacyjny aspekt opowieści, podczas gdy Drive koncentruje się na niecodziennym wątku melodramatycznym. Obaj bohaterowie są przy tym zimnymi profesjonalistami, obaj są bezimienni i obaj potrafią jeździć. Warto również dodać, że zarówno Walter Hill, jak i Nicolas Refn przywiązują ogromną wagę do oprawy audiowizualnej, a przez to, że mają do tego zupełnie różne podejścia, to zestawienie ze sobą dwóch produkcji wypada jeszcze ciekawiej. W przeciwieństwie do niektórych tytułów z listy Drive jest świetnym dowodem na to, że można wziąć na warsztat podobne motywy i opowiedzieć o nich w inny sposób, dzięki czemu film staje się w pełni autorski.
Kac Wawa / Kac Vegas
Oczywiście to zestawienie nie mogłoby się zamknąć bez uwzględnienia jednego z najgłośniejszych filmów polskiej kinematografii. Ewidentną inspirację popularną serią komedii widać już w samym tytule. Choć najsłynniejszy polski scenarzysta, Piotr Czaja, wyjaśniłby zapewne, że takimi literami z tego filmu bije SATYRA, to wartość artystyczna jego produkcji jest wątpliwa, żeby nie powiedzieć nieistniejąca. Tak jak w hollywoodzkim odpowiedniku, tak i tutaj poznajemy grupę przyjaciół spędzających kawalerską noc w wielkim mieście i robiących głupie rzeczy w stanie upojenia alkoholowego. Z tą różnicą, że Kac Vegas jest przede wszystkim filmem opowiadającym o przyjaźni, a spotykające bohaterów żenujące sytuacje mają na celu scementowanie ich wieloletniej znajomości. Tymczasem w Kac Wawie otrzymujemy paczkę żałosnych typków, o których zażyłości jedynie słyszymy, bo nigdy nie widzimy jej na ekranie, a kiedy już otrzymują szansę od losu na udowodnienie swoich więzi, to wykazują się co najwyżej skrajnym egoizmem. W związku z tym polska produkcja jest nie tylko przykładem bezmyślnego kopiowania cudzych pomysłów, ale i kompletnego niezrozumienia materiału źródłowego oraz zatracenia jego podstawowych wartości. A jej „śmieszności” można by poświęcić kilka osobnych linijek.
Wiedzieliście o tych podobieństwach? A może znacie inne „kradzione” wątki filmowe? Dajcie znać w komentarzach!