search
REKLAMA
Archiwum

IN COLD BLOOD

Gdy powstawało “Z zimną krwią”, między Capote’em a Smithem z racji podobnych, traumatycznych przeżyć z dzieciństwa (związanych z osobą matki) zawiązała się pewna nić...

Rafał Donica

12 lipca 2019

REKLAMA

Gdy powstawało “Z zimną krwią”, między Capote’em a Smithem z racji podobnych, traumatycznych przeżyć z dzieciństwa (związanych z osobą matki) zawiązała się pewna nić porozumienia, może nawet zarys przyjaźni – interesownej dla obydwu stron. Capote bez mrugnięcia okiem wykorzystywał słabość, jaką miał do niego Perry

Wiadomo, że morderca zawsze wraca na miejsce zbrodni, ale chyba tylko Perry Smith i Dick Hickock zrobili to kradzionym samochodem, zostawiając po sobie wystawiane bez pokrycia czeki, niczym ślady butów na świeżym śniegu. Capote pokazuje nie tylko intelektualną pustkę swoich bohaterów (choć pozbawiony wykształcenia Smith próbował uchodzić za człowieka oczytanego i inteligentnego), ich zdeprawowanie i wyrachowanie. Obszernie opisuje wydarzenia, jakie mają miejsce w drodze Smitha i Hickocka do Meksyku i z powrotem – tworząc swoistą “powieść drogi”, gdzie mordercy chwilami jawią się jako postaci tragiczne, których los jest z góry przesądzony, wszak sami, rozmawiając między sobą, nie wierzą, że to, co zrobili, może im ujść na sucho…

Znalazło się jednak w tej ponurej powieści miejsce na moment wyciszenia, magicznej chwili bez udziału przemocy i zła, gdy Smith i Hickock na trasie zaprzyjaźniają się z młodym chłopcem i jego dziadkiem, zbierając razem z nimi butelki leżące przy drodze – później podzielą się zarobkiem na pół, bez zabijania kogokolwiek. I to nic, że nieco wcześniej Smith i Hickock byli o krok od zamordowania przypadkowego kierowcy, który zabrał ich na stopa. Wspólne zbieranie butelek jest jak mały promień słońca na wiecznie zachmurzonym niebie ich marnej egzystencji. Wnikliwość, z jaką Capote odmalowuje przed czytelnikiem przeszłość bohaterów: wypadek samochodowy Hickocka, po którym pozostał mu lekki paraliż twarzy, wypadek motocyklowy Smitha, po którym ten miał problemy z połamanymi, połatanymi jak u monstrum Frankensteina nogami, relacje morderców z bliskimi, i to, z jaką łatwością żongluje dziesiątkami pobocznych wydarzeń i postaci, można porównać tylko do genialnie rozbudowanego świata Tolkiena we “Władcy pierścieni”. Nie tylko bowiem główni bohaterowie-mordercy interesują Capote’a, choć bez wątpienia to im poświęca najwięcej miejsca. Drugi plan zaludniony jest gęsto mieszkańcami Holcomb, policjantami, wreszcie członkami rodzin morderców, a każda z tych postaci wnosi do powieści nowe informacje, wątki, to biorące morderców w obronę, to ich piętnujące.

“Z zimną krwią” uznawana jest za najlepszą powieść napisaną w Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie jest to ostatnia ukończona przez Trumana Capote powieść. Następną książką miały być “Modlitwy wysłuchane” (film Infamous rozpoczyna się i kończy ujęciem rozpoczętego rękopisu), w której Capote obnażać miał próżność i pustkę nowojorskich elit świata kultury. Gdyby ta książka ukazała się w całości (fragmenty publikował New Yorker), prawdopodobnie Capote do końca życia byłby ciągany po sądach przez swoich dawnych znajomych i przyjaciół, których w “Modlitwach wysłuchanych” miał bezlitośnie skrytykować. Nie zdążył. Umarł 25 sierpnia 1984 roku na skutek powikłań spowodowanych chorobą alkoholową.

Jest jeden i jedyny Truman Capote.
Nie było nikogo takiego przede mną i nie będzie po mnie.

Truman Capote

CZĘŚĆ IV
Książka “Pieśń kata”, 1979

“Z zimną krwią” opublikowana została w roku 1965. Nowatorska powieść dokumentalna, wielowątkowa, perfekcyjna od strony formalnej rekonstrukcja zbrodni znalazła wielu naśladowców. Nikt jednak nigdy nie zbliżył się poziomem do dzieła Capote’a. W roku 1979 ukazała się opasła powieść Normana Mailera “Pieśń kata” (***), oparta na faktach historia Gary’ego Gilmore’a, który po popełnieniu podwójnego morderstwa (m.in. na pracowniku stacji benzynowej – co w artystycznej otoczce pokazał Matthew Barney w Cremasterze 2 1999r.) przez długi czas walczył z władzami o… wykonanie na nim kary śmierci. Sądowi proponował nawet, że zwróci pieniądze za kule, którymi mają go rozstrzelać. Miał być pierwszym od ośmiu lat skazańcem w USA, na którym zostanie wykonana kara śmierci. W “Pieśni kata” Norman Mailer przedstawił Gilmore’a jako mordercę, ale też jako człowieka potrafiącego kochać, współczuć, żałować. Truman Capote zapytany, co sądzi o tej książce, stwierdził w swoim stylu (nawiązując oczywiście do własnej pracy nad “Z zimną krwią”): Wszystkie te procesy, odwołania, niekończące się wertowanie dokumentów, do którego byłem zmuszony – jakieś osiem tysięcy stron samych zapisków – oraz znajomość z tymi dwoma chłopcami, którzy popełnili tę zbrodnię. Wszystko. Ja to przeżywałem dzień po dniu. Dlatego właśnie tak nisko cenię “Pieśń kata” Normana Mailera. Dla mnie to żadna książka. Nie przeżywał tego z dnia na dzień, nie znał stanu Utah, nie znał Gary’ego Gilmore’a, nigdy nawet nie spotkał Gary’ego Gilmore’a, nie przewertował samodzielnie ani stroniczki materiałów – dwie inne osoby zrobiły to za niego. On po prostu przepisał gotową historię (…). Ja pisałem “Z zimną krwią” przez sześć lat i nie tylko poznałem ludzi, o których pisałem, lecz poznałem ich lepiej niż kogokolwiek innego.

Norman Mailer ripostował:

Truman jest bardzo obrażony o “Pieśń kata”. Uważa, że powinienem udać się do niego z pielgrzymką, paść na kolana i powiedzieć: O, wielki Kardynale Capote, czy dostanę twe błogosławieństwo? Czy zezwolisz mi napisać książkę o zabójcy? Nie zrobiłem tego. Zaczął wówczas rozpowiadać, że nie oddałem należnej czci “Z zimną krwią”. No cóż, wydaje mi się, że ta książka jest tak sławna, że nie potrzebuje wyrazów uznania. (****)

(*) Capote wiele lat później, w wywiadzie udzielonym Grobelowi stwierdzi, iż z jego obserwacji wynika,
że 80% seryjnych morderców posiada tatuaż.
(**) Cytaty pochodzą z “Z zimną krwią”, wydanie z roku 2001, w przekładzie Krzysztofa Filipa Rudolfa.
(***) Książka Mailera miała 1000 stron, “Z zimną krwią” 340-490 (zależnie od wydania).
(***) W roku 1982 powstał film telewizyjny z Tommy’m Lee Jonesem w roli Gary’ego Gillmore’a.
(***) W roku 2006 pokazała go nasza TVP1.
(****) Fragment wywiadu pochodzi z książki “Truman Capote. Rozmowy” Lawrence’a Grobela.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA