GRAŻYNA TORBICKA. Profesjonalizm, wdzięk i klasa
Perfekcjonistka
Odejście z TVP nie załamało jej. Nie raz była w życiu pod ścianą i zawsze udawało jej się wyjść z takich sytuacji obronną ręką. Przykład? Gdy jej kariera nabierała rozpędu, okazało się, że mąż dostał propozycję pracy w jednej z włoskich klinik. Postanowiła, że wyjedzie razem z nim. Choć ostrzegano ją, że nie będzie już miała do czego wracać, nie wahała się. Złożyła wniosek o urlop. Będąc we Włoszech, nauczyła się języka, odbyła staż w dwóch tamtejszych stacjach telewizyjnych, zdobyła ważne kontakty. Była pierwszą osobą spoza Włoch, której powierzono funkcję współgospodyni gali zamykającej festiwal filmowy w Wenecji. Gdy wracała do Polski, witana była z otwartymi ramionami.
Przez znajomych z pracy nazywana jest „Robocop”. Mówią o niej: „Piekielnie ambitna, pracowita, perfekcjonistka”. Gdy przeprowadza wywiady ze światowej sławy aktorami czy reżyserami, zawsze stara się jak najlepiej przygotować. Nie chce być dla nich kolejną dziennikarką „z taśmy”. Nie pyta o banały. Drąży temat. Do zwierzeń skłoniła nawet Stephena Frearsa, reżysera Niebezpiecznych związków. Anglik znany jest z tego, że odpowiada jedynie monosylabami – promocja filmu to dla niego przykry obowiązek. W rozmowie z Torbicką dał się jednak ponieść.
Rozmówcy wyczuwają to, na ile dziennikarz jest przygotowany, na ile zna ich twórczość. Osobą, dla której się to liczy jest właśnie Frears. Choć zwykle odpowiada bardzo zdawkowo, to gdy zaczęłam się z nim dzielić własną interpretacją tematów z jego nowego obrazu, udało mi się go otworzyć. Widziałam, że w pewnym momencie przestał być obojętny, zaczął odnosić się do sytuacji w Polsce. To była niemalże partnerska rozmowa.
Uskrzydlająca zmiana
W 2007 roku została dyrektorem artystycznym festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym. W tym roku odbędzie się jego 13. edycja. Niewiele brakowało jednak, a impreza musiałaby zostać odwołana. TVP po odejściu swojej gwiazdy wycofała się ze współpracy, potem zrobiły to też spółki Skarbu Państwa, które były sponsorami festiwalu.
Musiałam zmierzyć się z dużym wyzwaniem. To była dla mnie życiowy sprawdzian, ale dałam radę. Dodało mi to mnóstwo siły. Dziś mogę powiedzieć, że ta zmiana była dla mnie uskrzydlająca.
Osoba Torbickiej przyciąga nie tylko sponsorów, ale też gwiazdy światowego kina, które chętnie przyjmują zaproszenia dziennikarki do odwiedzenia Kazimierza Dolnego. W tak zwanych „Lekcjach kina” wzięli już udział m.in. Bob Rafelson i Jiri Menzel, a podczas pierwszej edycji ze specjalnym koncertem wystąpił dwukrotny laureat Oscara, Gustavo Santaolalla. Torbickiej udaje się też sprowadzić coraz więcej filmów, najczęściej „wypatrzonych” w Cannes, Wenecji czy Berlinie. Jak twierdzi, zdaje sobie sprawę z tego, że jej nazwisko bardzo pomaga. Ale najpierw musiała sobie na nie zapracować.
Przez trzy lata pracowałam na festiwalu filmowym w Wenecji. Potem przez sześć lat byłam w zespole przygotowującym festiwal w Taorminie na Sycylii. Te rzeczy dały mi ogromną masę kontaktów, które mogę teraz wykorzystywać.
Już nie “córka Loski”
Torbicka przyzwyczajona jest do udowadniania, że sukcesy osiąga ciężką pracą, a nie „na skróty”. W telewizji pojawiła się przecież jako córka prezenterki Krystyny Loski. Nie chciała jednak korzystać z sympatii, jaką widzowie darzyli jej mamę. Ambicja jej na to nie pozwalała. Dlatego od początku pracy w telewizji używała nazwiska po mężu.
Namawiano mnie, żebym zachowała panieńskie. Ale w Polsce nie ceni się kontynuacji w zawodzie – u nas uważa się, że takiej osobie jest łatwiej, że ma niżej zawieszoną poprzeczkę… Tak nie jest. Ale ponieważ nie lubię zadań miałkich, przeciętnych i im większe trudności, tym lepiej, podjęłam się tego wyzwania.
Podobne wpisy
Nie minęło wcale dużo czasu, a Torbicka wypracowała własną markę. Słysząc jej nazwisko, nikt już chyba nie myśli „córka Loski”. Osiągnęła sukces. Jest piękną kobietą, rzetelną dziennikarką i – co też ważne – ma dystans do siebie. Na jednym z opolskich festiwali wspólnie z Arturem Żmijewskim wykonała piosenkę Już kąpiesz się nie dla mnie z repertuaru Kabaretu Starszych Panów, choć, jak sama twierdzi, nie umie śpiewać. A w 2009 roku na Festiwalu Dobrego Humoru zaskoczyła publiczność, występując w przebraniu Charliego Chaplina. To wszystko sprawia, że darzona jest ogromną sympatią widzów.
Oczywiście niektórzy i tak potrafią znaleźć w niej rysę. Uważają, że dziennikarka przedłożyła karierę nad życie rodzinne. Grażyna i Adam Torbicki, choć są postrzegani jako jedno ze szczęśliwszych małżeństw polskiego show-biznesu, nie mają dzieci.
To problem, który ciągle się powtarza. Nie mam dzieci. Trwa na ten temat absurdalna dyskusja. Czytam to i reaguję, jakby były we mnie dwie Grażyny. Pierwsza czuje się dotknięta, cała się w sobie kurczy. A druga mówi: czy to jest temat do publicznej debaty? To moja sprawa! Czuję się szczęśliwa, że ta druga Grażyna jest na tyle silna, żeby się obronić.
*
Swoje 60. (to nie pomyłka!) urodziny obchodzi w Cannes, gdzie przeprowadza wywiady z największymi gwiazdami kina. Widać, że jest szczęśliwa robiąc to, co bardzo, bardzo kocha. Choć dla wielu Polaków jest legendą telewizji, ona sama, pytana co powinno być napisane w encyklopedii pod hasłem „Torbicka”, odpowiada, że nic. Trzy kropki.
Mam zawód, który nie zostawia trwałych śladów. Daje mi poczucie pełni życia, ale do historii nie przenosi. Opowiadam o wybitnych filmach, rozmawiam z braćmi Coen, Sophią Loren, Goergem Clooneyem. Pokazuję ich publiczności, sama na nieśmiertelność nie liczę.