search
REKLAMA
Zestawienie

GDY AKTOR SZALEJE. Najbardziej PRZESZARŻOWANE kreacje aktorskie

Katarzyna Kebernik

27 października 2018

REKLAMA

Faye Dunaway jako Joan CrawfordNajdroższa mamusia (reż. F. Perry, 1981)

Po obejrzeniu tej mocno swobodnej interpretacji życia hollywoodzkiej gwiazdy każdy zapamięta, że Joan Crawford najbardziej na świecie przerażały druciane wieszaki do ubrań. Dunaway, w białej maseczce upodabniającej ją do gejszy, cały czas gra na najwyższym możliwym poziomie emocjalnego stężenia. Biopic, jakiego nie życzy się najgorszemu wrogowi: źle nakręcony i wyciągający na wierzch wszystkie brudy.

Tim Curry jako doktor Frank N. Furter – Rocky Horror Picture Show (reż. J. Sharman, 1975)

tim curry frank n furter

Cała obsada tego campowego arcydzieła gra na 200% – od naiwnej i egzaltowanej Susan Sarandon po sensualną i demoniczną Patricię Quinn. To Tim Curry jest jednak pierwszoplanową divą i primabaleriną tego musicalu. Każda scena z udziałem Franka N. Furtera jest porywająca, każda jego piosenka to złoto. Uwodzi nas, śpiewając o sobie, że jest tylko słodkim transwestytą, przeraża, bezwzględnie zabijając młotkiem swoich wrogów, rozczula, kiedy w obliczu śmierci łka jak dziecko, a jego makijaż się rozmazuje. Jego postać zawiera w sobie każdą możliwą emocję i stan: miłość i samotność, rozpacz i ekstazę, znudzenie i okrucieństwo. Ten narcystyczny transwestyta, kosmita i kanibal w jednym na zawsze pozostanie dla mnie jedną z najwspanialszych aktorskich kreacji, jakie widziałam na ekranie. Wypadałoby zapytać: co się stało z talentem Tima? Prócz roli Pennywise’a w pierwszym To próżno szukać w jego dorobku dużych i ważnych ról w uznanych filmach. Curry z niejasnych przyczyn zmarnował swój ogromny potencjał na tanie, telewizyjne produkcje oraz kino klasy B i niżej. Jednym z takich występów był ten w The Worst Witch z 1986 r. Piosenkę Tima z tej młodzieżowej produkcji zamieszczam poniżej jako bonusowy przykład cudownie kiczowatego „over the top”. Sami posłuchajcie:

Nicolas Cage jako szeryf Edward Malus – Kult (reż. N. LaBute, 2006)

W przypadku aktora, który został memem, naprawdę trudno było wytypować ledwie jedną przegiętą rolę. Legendarna jest przecież scena z abecadłem z Pocałunku z wampirem – z tego filmu pochodzi też rozpoznawalne dla każdego internauty zbliżenie na twarz Cage’a z wybałuszonymi gałami. Wybór padł ostatecznie na remake, który nigdy nie powinien był się wydarzyć, czyli Kult. Scena z pszczołami jest tak doskonała, że nie wymaga żadnego komentarza, a Cage jako szeryf badający tajemnice zamkniętej społeczności jest uroczo i nieporadnie, bo niezamierzenie śmieszny. To najgorsza rzecz, jaka może spotkać horror; jednak w przypadku produkcji tak niestrasznej i nieudanej, jak nowy Kult, cringe, jakiego z naddatkiem dostarcza aktor, staje się wybawieniem od śmierci w męczarniach – nie ze strony sekty rzecz jasna, a ze znudzenia.

Linus Roache jako Jeremiah Sand – Mandy (reż. P. Cosmatos, 2018)

linus roache mandy jeremiah sand

Skoro już jesteśmy przy filmach z Nicolasem Cage’em, to warto wspomnieć o moim – jak na razie – ulubionym filmie roku 2018, czyli Mandy, dziele reżysera o wdzięcznym nazwisku Panos Cosmatos (syn George’a). Nie tylko Cage tworzy tutaj wyrazistą postać. W pamięci zostają przede wszystkim antagoniści, z przywódcą sekty oszołomów na czele. Nawiedzony Jeremiah to histeryczna, żałosna, budząca jedynie odrazę kreatura – a mimo tego nie sposób oderwać od niego wzroku: tak zajmujące są jego degeneracja i spaczenie. Nie zawsze trzeba krzyczeć – czasem, by uzyskać efekt przejaskrawienia i przerysowania wystarczą egzaltacja, przejęcie, kuriozalne uduchowienie. Sługusy Jeremiah to równie imponująca galeria popaprańców: Richard Brake, Clément Baronnet i Olwen Fouéré swoimi brawurowymi występami zagęszczają drugi plan. To antagoniści w starym, dobrym, popkulturowym stylu, przejaskrawieni i odpychający. Nie da się zapomnieć również o potworach z lasu, w których najbardziej przerażające jest to, że po bliższym poznaniu okazują się nie potworami, ale ludźmi.

Juliette Lewis jako Mallory Knox i Woody Harrelson jako Mickey Knox – Urodzeni mordercy (reż. O. Stone, 1994)

Parę kochanków łączy miłość i śmierć, a gra portretujących ją aktorów jest równie krańcowa, ostateczna i rozpaczliwa jak te uczucia. Lewis i Harrelson nie zostawiają miejsca na oddech w tej czarnej i krwawej love story. Atmosfera jest duszna, akcja gna na złamanie karku, a nasi protagoniści-antagoniści są żywiołowi, nerwowi, gwałtowni, zachłanni i głodni intensywnych wrażeń. Mallory śpiewająca „I was born bad” w więziennej celi, otwierająca sekwencja w barze, oświadczyny przypieczętowane krwią, zabicie rodziców dziewczyny wystylizowane na sitcom, przeplatające się sceny namiętności i kłótni, hektolitry krwi i nieumiarkowane dawkowanie przemocy – te wszystkie składowe części filmu nie zagrałyby równie dobrze, gdyby nie deliryczni, komiksowo przerysowani bohaterowie. Coś z Mickeya Knoxa zostało w Woodym Harrelsonie, kiedy dwa lata później wcielił się w swoją życiową rolę – rzutkiego i hedonistycznego skandalistę Larry’ego Flinta.

Joe Pesci jako Tommy DeVito i Nicky Santoro Chłopcy z ferajny (reż. M. Scorsese, 1990) i Kasyno (reż. M. Scorsese, 1995)

tommy chłopcy z ferajny

Tommy i Nicky to w zasadzie jedna i ta sama postać; nie ma sensu ich rozdzielać. Podobnie aż żal rozdzielać Pesciego i Scorsese – to u tego reżysera aktor zaliczył swoje najlepsze występy (co być może na stare lata powtórzy w Irlandczyku). Niski, ruchliwy facecik, funny guy, good fella, dusza towarzystwa, a wyprowadzony z równowagi potrafi zadźgać długopisem przypadkowego gościa albo zakopać go na śmierć. Klnący i rzucający się nerwus o sadystycznych skłonnościach, reagujący skrajnie, przesadnie i nieadekwatnie, wiercący się na siedzeniu i wymachujący łapami, jakby spalany jakimś wewnętrznym ogniem – gdyby Tommy’ego i Nicky’ego zagrał ktoś inny, nie dostalibyśmy tak pełnego pasji, zaangażowania i rozemocjonowanego występu. Najstraszniejsze jest to, że chociaż widzowi może wydawać się, że Pesci jest przesadzonym, wyolbrzymionym portretem oprycha, to tak naprawdę ten chory zwyrodnialec jest bliższy prawdzie o gangsterach niż elegancki De Niro czy honorowy Don Vito. Demitologizacja organizacji przestępczych nigdy nie dokonała się równie spektakularnie, jak za sprawą nerwowych i zdegenerowanych bohaterów Pesciego.

Katarzyna Kebernik

Katarzyna Kebernik

Publikuje w "KINIE", Filmwebie, serwisie Film w Szkole i (oczywiście) na film.org.pl. Edukatorka filmowa w Zespole Edukacji Ferment Kolektiv. Lauretka II nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych oraz zwyciężczyni konkursu Krytyk Pisze Festiwalu Kamera Akcja.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA