FIU, FIU! 10 GWIZDANYCH MOTYWÓW FILMOWYCH
Obrońcy skarbów
Alexandre Desplat
No i proszę, jak widać także sympatyczny Francuz miał już wcześniej na swoim koncie takie rzeczy. W tym konkretnym przypadku to hołd dla wojenno-awanturniczej klasyki, a w dodatku jedynie wariacja tematu głównego, rozpisanego w swej oryginalnej formie na pełną orkiestrę. Wersja pod napisy końcowe sprawia jednak lepsze, bardziej zawadiackie wrażenie, dzięki wykorzystaniu nie solisty, lecz całego zastępu gwiżdżących.
https://www.youtube.com/watch?v=Zu_ObSSSOIk
Twisted Nerve
Bernard Herrmann
Jedna z najsłynniejszych tego typu melodii – głównie za sprawą ponownego wykorzystania jej przez Quentina Tarantino w Kill Billu. To zwodnicza melodia, gdyż zaczyna się dość niewinnie, marzycielsko wręcz – i to właśnie dzięki optymistycznej nucie gwizdanej. A potem, jak to u Herrmanna, następuje dramatyczny zwrot o 180 stopni i już przestaje być tak wesoło. Lecz taka zmiana nastroju tylko wzmaga fascynację początkowym rytmem.
https://www.youtube.com/watch?v=E84OWq6z3IQ
Za garść dolarów
Ennio Morricone
Romantyczno-poetycki nastrój, jaki niesie ze sobą samotny gwizd w tej kanonicznej melodii Dzikiego Zachodu, zgrabnie uzupełniają z czasem pojedyncze instrumenty pokroju gitary i chór, a także powracające jak bumerang słowa „we can fight!”. Ale to właśnie na wydmuchiwanej z płuc nucie osadza się całe piękno tego napisanego dla Sergia Leone kawałka, który stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów, jakie wyszły spod ręki włoskiego mistrza batuty. Jak na ironię, sam zainteresowany uważa cały score za jeden z najgorszych w swojej karierze. Jak to dobrze, że można wygwizdać podobne fakty.
Przy okazji warto jeszcze wspomnieć, że w bardzo podobnym tonie (acz wolniejszym rytmie) utrzymane są również gwizdane fragmenty ilustracji tegoż kompozytora do innego filmu Leone – Garść dynamitu (tam jednak trudno pisać o temacie gwizdanym jako takim).
Zawodowiec
Ennio Morricone
I raz jeszcze Ennio – tym razem w nieco bardziej wyciszonym, wręcz refleksyjnym wydaniu. Dokładnie takie wrażenie sprawia bowiem niespieszny, przejmujący gwizd, który rozpoczyna temat główny we wszystkich jego odsłonach. Potem utwór zaczyna się rozkręcać, a z każdą następną sekundą muzyka staje się żywsza, dosadniejsza i w końcu dosłownie rozkrzyczana. Niemniej to właśnie to otwierające całość gwizdanie pozostaje w sercu na dłużej, głównemu bohaterowi nadając jakby szlachetniejszych cech.
Złoto dla zuchwałych
Lalo Schifrin
Podobnie jak western, wojna również sprzyja melodiom niesionym powietrzem – szczególnie gdy, jak ma to miejsce w tym przypadku, odpowiada za nie wiele ust. Wraz z typowymi dla gatunki werblami na drugim tle dają jasny obraz gatunku, podejmowanej historii i jego bohaterów. Lecz sama lekkość i swoista niepokorność melodii bierze to wszystko w odpowiedni nawias, wnosząc sielskość i luz do wojennej zawieruchy oraz podkreślając braterstwo ludzi w niej uczestniczących. Mała rzecz, a cieszy.
Bonus:
The End of the F***ing World (She Left The Light On)
Graham Coxon
Na koniec… piosenka. Utwór Coxona jest bowiem w dużej swojej części typową balladą. Co nie zmienia faktu, że równie dużą co słowa rolę odgrywa w nim właśnie uzupełniający poszczególne zwrotki, jak i w ogóle otwierający całość, gwizd. Bardzo prosta, acz fajna rzecz.
korekta: Kornelia Farynowska
https://www.youtube.com/watch?v=305iPLYJ04c