search
REKLAMA
Zestawienie

Tylko dla DOROSŁYCH. Filmy SCIENCE FICTION, których nie puściłbyś swojemu dziecku

Jakub Piwoński

29 września 2020

REKLAMA

RoboCop

Paul Verhoeven po raz kolejny. Nim holenderski reżyser wyruszył w kosmos za sprawą Pamięci absolutnej i Żołnierzy kosmosu, najpierw stworzył pamflet o tym, co dzieje się na Ziemi. Obserwując postępująca przemoc i brutalność w sferze przestępczości, bardzo łatwo wysnuć wniosek, że w przyszłości będzie jeszcze gorzej. A jeśli tak, to może zamiast klękać przed przestępcami, będziemy w końcu zmuszeni sięgnąć po radykalne środki przymusu bezpośredniego? RoboCop to historia o policjancie idealnym. Wskrzeszony niczym Frankenstein Alex Murphy w poprzednim życiu był gliną, który zginął w dobrej sprawie. Po podłączeniu do kabli i przywdzianiu blaszanego stroju staje się maszyną wynoszącą służbę prawu na wyższy poziom. Kul nie trzeba się już bać, a w stosunku do przestępców można odpuścić emocje i polegać jedynie na zero-jedynkowej kalkulacji. Paul Verhoeven w ekstremalnie brutalny sposób kreśli wizję przyszłości, w której na skutek rozlewu zła jedyną szansą na powstrzymanie przestępców jest wywołanie w nich strachu.

Mechaniczna pomarańcza

To zestawienie tak na dobrą sprawę winno się od tego tytułu zaczynać. Nie ma bowiem według mnie w historii SF drugiego takiego filmu, który zdołałby lepiej opowiedzieć o tym, czym jest brutalność, czym jest zło i jakie są konsekwencje wejścia na drogę przestępczości. Degrengoladę obserwujemy za sprawą działalności groteskowego gangu, amatorów mleka i czarnych kapeluszy. Wszystkie świętości upadły, pozostał nihilizm i pusta radość krzywdy wyrządzanej bliźniemu. Stanley Kubrick trafnie daje do zrozumienia, że miarą przyszłego upadku obyczajów będzie moment, w którym oprawcy będą już znudzeni czynionym złem. Alex DeLarge (Malcolm McDowell) i jego świta przesiąkli już przemocą do tego stopnia, że rutynowy gwałt nie robi na nich większego wrażenia niżeli szklanka mleka w okolicznym barze. Czy dla takich ludzi istnieje jeszcze jakakolwiek szansa? Terapia szokowa wydaje się być koniecznością, na edukację jest już za późno.

Gatunek

Gdy łączę w parę seks i science fiction, na myśl w pierwszej kolejności przychodzi mi Barbarella z cudowną Jane Fondą w roli głównej. Równie seksowny i ciekawszy zarazem wydaje mi się jednak koncept zaprezentowany w Gatunku. Seks bowiem przeplata się tu z grozą, tworząc wybuchową mieszankę kina przeznaczonego dla dorosłego widza, szukającego tak podniecenia, jak dreszczyku emocji. Zjawiskowa Natasha Henstridge wciela się tu w wygenerowaną laboratoryjnie istotę łaknącą przedłużenia linii swego gatunku. Rozpoczyna się polowanie na dawcę nasienia. Bohaterka robi więc to, co samice potrafią najlepiej – uwodzi, kokietuje i… ściąga stanik. Uwielbiam scenę, w której w charakterystyczny dla siebie dziecięco-bezpośredni sposób wpada na imprezę roznegliżowana i po prostu wskazuje palcem swojego kochanka. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, któremu kolana by się nie ugięły. Szkoda tylko, że historia Gatunku rozgrywająca się poza planem (przypadki molestowania aktorki) wydaje się być świadectwem tego, jak trudno jest niektórym oddzielić sztukę od rzeczywistości.

Wciąż brakuje wam wrażeń? Obejrzyjcie także takie klasyki jak: Obcy – ósmy pasażer Nostromo, Coś, Twierdza, Skanerzy, Predator, Człowiek demolka, Mad Max, Terminator, Upgrade. I dzielcie się w komentarzach swoimi przykładami filmów SF, których nie puścilibyście swojemu dziecku.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA