Tylko dla DOROSŁYCH. Filmy SCIENCE FICTION, których nie puściłbyś swojemu dziecku
Dzika planeta
Trochę filmów science fiction widziałem. Trochę fantastycznych światów już zwiedziłem. Ale drugiej tak szalonej, tak dziwnej wizji jak tej doświadczonej w animowanym filmie z 1973 roku nigdy już nie uświadczyłem. Co w Dzikiej planecie tak wyjątkowego? Właściwie wszystko. Od topornej, a zarazem dalece niepokojącej kompozycji, przez wyrazistą kolorystykę świata przedstawionego, aż do crème de la crème, czyli metaforycznej, pełnej niejednoznaczności fabuły. Dzika planeta to obok kultowego Heavy Metal jedna z tych bajek przeznaczonych dla dorosłych dzieci. Wynika to z faktu, iż wysyła w podtekstach sygnały, które tylko dorosły zdoła zrozumieć. Opowieść o dzikich i oswojonych jest tak naprawdę opowieścią o wyzysku i próbie uwolnienia się z jego sideł. Bajka to jakże aktualna do dzisiaj, gdy społeczeństwo wciąż traktowane jest względem swego suwerena niczym niewolnik, mający posłusznie i najlepiej bezrefleksyjnie wykonywać rozkazy. Czy kosmos skrywa podobne pułapki?
Riddick
Podobne wpisy
Uwielbiam filmowy cykl opowiadający o przygodach Richarda B. Riddicka. Przyznaje, jest to jedna z moich ulubionych serii SF. Z tych trzech (właściwie czterech, licząc też animację) odsłon największą radość sprawia mi obcowanie z Riddickiem właśnie. Jest to wedle mnie wizja najbardziej dojrzała, gdyż opowiada o tym etapie przygody bohatera, gdy nikomu już nie musi on niczego udowadniać – ani się przedstawiać i kłaniać widowni, ani tym bardziej ratować świata. Zawsze gdy oglądam Riddicka, mam wrażenie, że dopiero tu, na trzecim etapie opowieści, David Twohy pozwolił sobie na w pełni reżyserską wizję. W Pitch Black jeno zainteresował producentów, ale nie mógł za dużo pokazać, gdyż wiązałoby się to z kosztami. W Kronikach Riddicka z kolei widać, iż reżyser realizuje odgórne zalecenia mocodawców, domagających się poszerzenia uniwersum i przepychu. Riddick jest już najbardziej szczery, gdyż wraca do pierwotnego konceptu opowiadającego o osamotnionym bohaterze, konfrontującym się z przeciwnościami przy udziale swych niezwykłych umiejętności. Jest brutalnie, jest mrocznie. Czasem seksistowsko, czasem wulgarnie. Uderzenie to jednak mocne – tak, jak w przypadku przygód Riddicka być powinno.
Battle Royale
Młodzieniaszki, bójcie się. Azjaci wiedzą, co zrobić, by nauczyć was ogłady i szacunku do życia. Być może ten film, w drodze wyjątku, powinien jednak być pokazywany młodszej widowni, choćby w ramach przestrogi. Ktokolwiek jednak do produkcji z 2000 roku podchodzi, musi uzbroić się w mocne nerwy. Japoński film Kinjiego Fukasaku opowiada bowiem o tym, jak nastolatki osadzone na wyspie, przypięte do muru i wyposażone w broń muszą zabijać się nawzajem za cenę przetrwania. Jeśli bowiem po trzech dniach okaże się, że na wyspie jest więcej niż jedna osoba, wszyscy zostaną unicestwieni. Jedynym ratunkiem jest zatem mord. Zapomnijcie o Igrzyskach śmierci, bo nie jest to wizja w żaden sposób odkrywcza. Śmiertelna gra została w science fiction zaprezentowana znacznie wcześniej i jest w tym wydaniu znacznie brutalniejsza. Rzeźnia z mocnym komentarzem społecznym.