search
REKLAMA
Zestawienie

ABSURDALNE FILMY, które są jednocześnie BARDZO DOBRE

Krzysztof Nowak

9 marca 2021

REKLAMA

Sięgając do słownikowej definicji „absurdu”, dowiemy się, że jest to coś pozbawione sensu lub wewnętrznie sprzeczne. Odnosząc pojęcie do świata filmu, możemy więc wyróżnić produkcje, których fabuła na papierze wydaje się niedorzeczna, a mimo to przedstawieni w niej bohaterowie muszą odnaleźć sens w swojej nielogicznej rzeczywistości. Mają określoną drogę do przejścia i ich dylematy są jak najbardziej realne, choć zestawione z przeobrażonym, często irracjonalnym otoczeniem. Na potrzebę niniejszej listy pozwolę sobie jednocześnie odejść od utworów surrealistycznych, już w samych założeniach mających potrzebę podważania logicznych reguł, i zamiast tego skupię się filmach bliższych standardowym formom narracji – zawierającym jednak elementy, które już na starcie konfrontują się z naszymi przyzwyczajeniami. W skrócie: oto wybrane przeze mnie bardzo dobre filmy opowiadające absurdalne historie.

Kształt wody

Mimo że przedstawiony w filmie wątek główny przywodzi na myśl pewną wariację na temat Pięknej i Bestii, odróżnia go od niej jeden istotny detal: stwór nie jest zaklętym człowiekiem, lecz obcą formą życia. Stąd jego fabuła wzbudziła sprzeciw wśród widzów, którzy na sceny miłosnych uniesień Elisy Esposito (świetna Sally Hawkins) i tajemniczej istoty (Doug Jones) zareagowali po prostu obrzydzeniem i przypięli do niej obraźliwą metkę: „seks z rybą”. Sam należę do przeciwnej grupy – tej zachwyconej oscarowym dziełem Guillermo del Toro. Wykreowana przez niego baśń jawi się w moich oczach jako odważne odrzucenie głównego hollywoodzkiego nurtu zakończone sukcesem zarówno artystycznym, jak i komercyjnym. Poza tym jest to prześlicznie nakręcona, bezbłędnie wyreżyserowana – z wyczuciem godnym kogoś, kto nie tylko wychował się na klasycznych horrorach Universalu, ale i wielokrotnie korzystał z nich na zasadzie inspiracji (dość wspomnieć, że Kształt wody można uznać za nieoficjalny sequel/spin-off Potwora z Czarnej Laguny) – opowieść o samotności i jednoczeniu się w obliczu wykluczenia społecznego.

Miłość obnażona

Ojciec, ksiądz (Atsuro Watabe), na skutek kryzysu wiary i miłości wymusza na swoim synu szereg spowiedzi z nawet najmniejszych przewinień. Yu (Takahiro Nishijima), bo takie imię nosi jego potomek, buntuje się przeciwko temu w sposób typowy dla nastolatka: grzeszy na potęgę, by nigdy nie zabrakło materiału do pokuty. Co więcej, szkoli się w tym celu na profesjonalnego fotografa zawartości dziewczęcych spódniczek (wbrew ich woli i świadomości), a w wyniku dalszych perypetii zakochuje się w zagubionej outsiderce (Hikari Mitsushima). Romans coming-of-age, którego głównym bohaterem jest stalker i upskirter? Czemu nie! W swoim filmie słynny japoński reżyser Sion Sono zderza religijny purytanizm z beztroską perwersją, jednocześnie wyraźnie skłaniając się ku tej drugiej. Jakby tego było mało, należy się tu przygotować na krwawe sceny walk, których nie powstydziłby się John Woo, czy cytowanie innych dzieł popkultury tyleż bezczelnie, ile zawsze w służbie fabuły. Dodajmy do tego wyjątkowo długi czas trwania (blisko cztery godziny!), a otrzymujemy film podważający wszystko, do czego przyzwyczaiły nas mainstreamowe utwory.

Lobster

Kocha czy nie kocha? Oto jest pytanie, a w świecie Lobstera warunkuje ono nieco więcej niż tylko chęć wejścia w związek z drugą osobą. Każdy dorosły i samotny człowiek podlega tu bowiem aresztowi i przymusowemu pobytowi w Hotelu, w którym w ciągu zaledwie kilkudziesięciu dni musi znaleźć sobie towarzysza lub towarzyszkę życia. W przeciwnym wypadku zostanie przemieniony w zwierzę i pozostanie w takiej formie do końca swoich dni. Yorgos Lanthimos nie bierze jeńców – jako jeden z głównych kreatorów greckiej Nowej Fali nawet w Hollywood nie dał sobie stępić zębów. Przedstawiona w filmie historia jest tak dziwna, a postacie tak apatyczne, jak oczekiwalibyśmy tego po twórcy Kła. Absurdalność nie jest jednak jedyną zaletą utworu Greka. Dobrani aktorzy (w obsadzie znajdziemy m.in. Colina Farrella, Rachel Weisz czy Olivię Colman) świetnie oddają ukryte za kamiennymi twarzami uczucia bohaterów, a całość może posłużyć za komentarz do transakcyjności, z jaką często traktuje się relacje międzyludzkie. Wyjątkowy film, mający w sobie specyficzny romantyzm, który potrafi osiągnąć tylko Lanthimos.

Battle Royale

Nie dajcie się zwieść – Suzanne Collins w żadnej rzeczywistości nie może uchodzić za twórczynię gatunku polegającego na wrzuceniu grupy nastolatków na nieznaną arenę i nakazaniu im mordowania się nawzajem. Taki tytuł należy się pomysłodawcy walk gladiatorów… a w świecie filmu – Kinjiemu Fukasaku. To właśnie on jako pierwszy przedstawił na wielkim ekranie ten niedorzeczny, a jednak niezwykle fascynujący koncept. Jak można się przy tym spodziewać po japońskim autorze, niewiele ma on wspólnego z zachowawczą i mdłą formą Igrzysk śmierci. Zamiast łzawych monologów i zimnego pseudoromansu otrzymujemy tutaj barwną grupę licealistów rozdzieranych wewnętrznymi konfliktami, którzy główną zasadę „zabawy” biorą sobie do serca i w przypływie hormonów nie boją się zabijać innych w krwawy i bezlitosny sposób. Ta bezkompromisowa wizja nie ucieka od przemocy czy kiczu, dzięki czemu nigdy nie popada w śmieszność – w przeciwieństwie do nabrzmiałej i patetycznej hollywoodzkiej podróbki.

Krzysztof Nowak

Krzysztof Nowak

Kocha kino azjatyckie, szczególnie koreańskie, ale filmami zainteresował się dzięki amerykańskim blockbusterom i ma dla nich specjalne miejsce w swoim sercu. Wierzy, że kicz to najtrudniejsze reżyserskie narzędzie, więc ceni sobie pracę każdego, kto potrafi się nim posługiwać.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA