Filmy, podczas których ludzie UCIEKALI Z KINA
Nieodwracalne (2002)
Gaspar Noé doskonale wiedział, jakie emocje chce wywołać w swoich widzach. Było to z gruntu niepotrzebne, ale dla pewności postanowił wprowadzić w ścieżkę dźwiękową swojego filmu tony o niskiej częstotliwości, niesłyszalne dla ludzkiego ucha, które wywołują uczucie paniki lub przytłaczającego smutku. Jak wspomniałam, niepotrzebnie – niemal 10-minutowa, wstrząsająca scena gwałtu sama w sobie wystarczyła, aby przekroczyć Rubikon wytrzymałości części widzów. Wystarczy 10 minut po niewłaściwej stronie drzwi toalety, żeby wiedzieć, jak długi może być to czas. W przypadku Nieodwracalnego dla niektórych za długi o kilka godzin.
Kobieta-Kot (2004)
Podobne wpisy
Smutny przypadek filmu, który miał wszystko – nośną historię, niezłą obsadę, budżet. Niestety, w tym przypadku żaden z tych elementów nie został wykorzystany. Historię Kobiety-Kota zmieniono całkowicie, dając jej nowe motywy, nowe nazwisko i nowy kostium, który – chociaż w dolnej części obiecujący – ośmieszał ją, strojąc bezwzględną mścicielkę w dziwaczny hełmik. Sharon Stone i Halle Berry grały swoje role na promil gwizdka, niezaangażowane w swoje postaci w najmniejszym stopniu. A budżet, choć wydany lekką ręką, poszedł w drętwe dialogi i absurdalne zwroty akcji. Nie tylko fani komiksu i Burtonowskiej wersji z Michelle Pfeiffer wyszli z kina w środku seansu. A prawdopodobnie wielu z tych, którzy dotrwali do końca, pluło sobie w brodę, żałując zmarnowanych na bilet pieniędzy.
Drzewo życia (2011)
Można podnosić film do rangi sztuki. Tworzyć mistyczne arcydzieło, którego sens niedostępny jest dla maluczkich. Tak uczynił wspomniany wcześniej Kubrick, tak uczynił i Terrence Malick. Drzewo życia, dzieło absolutne, nie ujawnia swych tajemnic przeciętnemu zjadaczowi chleba. Efekt jest taki, że wiele osób wyszło z sali kinowej, zanim minęło pierwsze 30 minut seansu. Być może część widzów poddała się przy scenie ze zmęczonym dinozaurem. Arcydzieło arcydziełem, ale kiedy na ekranie pojawia się prajaszczur, który wygląda jak człowiek w drodze do roboty w poniedziałek rano, to podniosły nastrój jednak trochę opada.
Wściekłe psy (1992)
Quentin Tarantino to kolejny twórca, którego się kocha albo nienawidzi. Po latach jego obecności na ekranach przeciętny widz ma już wyrobiony stosunek do jego twórczości i wie, czego się spodziewać. W roku 1992 jednak – i nadal, dla co wrażliwszych odbiorców – scena tortur z Wściekłych psów była nad wyraz szokująca. Wśród widzów, którzy przerwali seans, znalazł się także… Wes Craven. Tarantino upewnił się, że przyczyną takiego zachowania nie był niesmak czy nuda, i z dużą satysfakcją odnotował, że przeraził słynnego twórcę horrorów. Trzeba mu przyznać, że to spore osiągnięcie.