FILMY, po których KOBIETA poczuje się jak SUPERWOMAN
Mulan (1998, reż. T. Bancroft, B. Cook)
W ostatnich latach światowa animacja daje nam coraz więcej silnych postaci kobiecych i wojowniczek, z Meridą Waleczną na czele. Księżniczką wszystkich walecznych księżniczek jest jednak Mulan. Inspirowana chińską historią bajka Disneya jednocześnie bawi, wzrusza, daje siłę do walki i wznieca ogień w sercu. Gdy Mongołowie atakują Chiny i stary ojciec Mulan otrzymuje wezwanie do wojska, główna bohaterka, mimo strachu i słabości, rusza na wojnę w męskim przebraniu zamiast niego. Scena, w której dziewczyna ścina włosy (link powyżej), jest tak mocna, że obywa się bez żadnych słów. Mulan była idolką mojego dzieciństwa, a i dzisiaj lubię do niej wracać. Siła tej historii wydaje się nieprzemijająca, a już w przyszłym roku zobaczymy ją w nowym wydaniu: Disney przygotowuje aktorską wersję Mulan.
Mamma Mia! (2008, reż. P. Lloyd)
Ukochany feel good movie – mój, mojej mamy i moich przyjaciółek. Za każdym razem działa tak samo: jak kroplówka z czystą dopaminą. W końcu słońce leczy – nawet takie z ekranu. Już same kadry przepięknej Grecji doładują baterie, ale o sile tego musicalu stanowią przede wszystkim zwariowane bohaterki. Ekipa Donny to paczka marzeń. Sama Donna to najsympatyczniejsza osoba pod słońcem: zarówno w wydaniu Meryl Streep, jak i Lily James, która wcieliła się w tę postać w drugiej części (równie fajnej). Dodajmy do tego przeboje zespołu ABBA i otrzymamy perfekcyjny antydepresant.
Seria Obcy
Oczywiście polecam wszystkie części serii, ale to w dwóch pierwszych Ripley jest moim zdaniem najbardziej zajebista (a w czwartej mamy do czynienia z jej klonem, więc w ogóle trudno mówić o tej samej osobie). Dlaczego bohaterka Obcego nieodmiennie pozostaje najtwardszą postacią kina science fiction – nie tylko kobiecą? Ponieważ jest prawdziwa. Widzimy jej pot, ból i strach. To nie superwoman z komiksowej opowiastki, ale kobieta z krwi i kości, z którą możemy się utożsamiać i o której życie autentycznie się boimy, kiedy rusza na spotkanie z potworem. Którą podziwiamy, kiedy dokonuje niemożliwego. Seans Obcego nastraja bojowo do walki także z tymi mniej efektownymi, codziennymi potworami. Pokazuje, jak wielka odwaga może tkwić nawet w kruchej istocie.
Ocean’s 8 (2018, reż. G. Ross)
Na ten film wylewano wiadro pomyj, nim jeszcze trafił do kin i ktokolwiek miał szansę go zobaczyć. No bo jak to? Jak oni śmieją obsadzać KOBIETY w głównych rolach w kolejnej odsłonie klasycznej franczyzy? Film Rossa zamknął jednak gębę większości malkontentów, bo okazał się po prostu bardzo fajny i zabawny. Postawienie kobiet w centrum kryminalnej intrygi dodało temu obrazowi świeżości i oryginalności: zazwyczaj w tego typu filmach panie pełnią funkcję co najwyżej ładnego dodatku. Miło dla odmiany zobaczyć skok na kasę w kobiecym wydaniu. Zwłaszcza jeśli dokonuje go tak doborowa ekipa: Cate Blanchett, Sandra Bullock, Anne Hathaway, Helena Bonham Carter i Rihanna. Dziewczyny są tak różne, że każda „widzka” bez problemu znajdzie wśród nich swoją faworytkę, z którą będzie mogła się utożsamić.
Tina (1993, reż. B. Gibson)
Podobne wpisy
Wzruszający biopic o niełatwej drodze na szczyt, jaką przebyła Tina Turner. Obdarzona charakterystycznym, mocarnym głosem wokalistka przeszła w życiu naprawdę wiele: przemoc fizyczną i psychiczną ze strony męża, sinusoidalne zakręty kariery, wzloty i upadki. Po rozwodzie z Ikem Turnerem artystka przez niemal dziesięć lat wracała do formy i na szczyty sławy. Ciężka praca, upór i nieustanna wiara dały efekty: największe sukcesy wokalistka odniosła dopiero po czterdziestce. Film pokazuje, że nigdy nie jest za późno na marzenia i że nawet z największego upadku można się podnieść. Końcowa, triumfalna sekwencja – Tina śpiewająca What’s Love Got To Do With It – doda skrzydeł i sprawi, że poczujecie się Simply the Best.
Frances Ha (2012, reż. N. Baumbach)
Bezpretensjonalna opowieść o codziennych perypetiach zakochanej w czytaniu tancerki, która stara się ułożyć sobie życie w Nowym Jorku. Urocza, stylowa i allenowska historia stała się głosem pokolenia dla osób urodzonych pod koniec lat 80. i na początku 90. ubiegłego wieku. Niejedna dziewczyna odnajdzie cząstkę siebie w roztrzepanej, żyjącej chwilą i marzeniami Frances. To wyjątkowo sympatyczna, naturalna i autentyczna postać, której siła tkwi w normalności. Jeśli zaprzyjaźniłyście się z Frances Ha, to pewnie polubicie się również z Lady Bird – filmem, który wyreżyserowała Greta Gerwig, czyli aktorka wcielająca się we Frances.