search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy, które SZARGAJĄ NERWY od początku do końca

Denerwują, męczą, powodują lęk, więc czy są kinematografii potrzebne?

Odys Korczyński

2 kwietnia 2023

REKLAMA

Wiele razy pisałem o filmach trudnych do obejrzenia – Ludzka stonoga, Srpski film, Funny Games, Pianistka, Ostatni dom po lewej, Requiem dla snu, Nadzy i rozszarpani, Nekromantik, The Room, The Blair Witch Project i wiele innych trudnych, denerwujących produkcji zarówno ze względu na poruszaną tematykę, jak i w kilku przypadkach koszmarną jakość wykonania. Wspominam o nich dlatego, że ktoś mógłby się zdziwić, czemu ich nie ma w tym zestawieniu. Nie chcę się powtarzać, a poniższe filmy, z jednym wyjątkiem, są o wiele mniej znane jako te, które poleca się komuś, żeby go zmęczyć, zdenerwować, wywołać w nim takie wrażenia psychiczne, które nie będą dla niego przyjemne w czasie seansu, jak i w dłuższej perspektywie po nim.

„Odmienne stany świadomości”, 1980, reż. Ken Russell

Bardzo charakterystyczną cechą tego filmu jest umiejętne stworzenie przez Kena Russella poczucia zamknięcia w dusznym pomieszczeniu, którym jest fabuła, a tak naprawdę umysł głównego bohatera. Czuć to metaforycznie, ale i dosłownie – kiedy Eddie zamyka się w ciasnych pojemnikach wypełnionych wodą, żeby wprowadzać się w stan specyficznej farmakomedytacji. Szybko jednak okazuje się, że ten amok jest czymś więcej niż tylko projekcją umysłu. Denerwujące wizje spełniają się fizycznie, co pogłębia napięcie u odbiorcy. Każda wizyta w deprywacyjnym pojemniku kończy się drastyczniej, a my zastanawiamy się, kto z niego ostatecznie wyjdzie – człowiek czy potwór, a może sam Belzebub.

„Wszystko wszędzie naraz”, 2022, reż. Dan Kwan, Daniel Scheinert

Jeśli sądzicie, że ten film znalazł się w tym zestawieniu przypadkiem, bo nie było na jego miejsce innego tytułu, to jesteście w błędzie. Co zaś do szargania nerwów, napisałem jakiś czas temu, że bezmyślna synkretyczność przerosła i przygniotła twórców. Zbyt duży przypływ danych męczy, denerwuje. Widz szuka jakieś jednolitej linii fabularnej, a nie niekończących się fajerwerków, radykalnie potraktowanej zmienności stylów. Nie można się w tym odnaleźć. Nie rozumie się przyczyn tego, co dzieje się na ekranie. Wszystko wszędzie naraz jest denerwujący formalnie i fabularnie, a prawdziwym zapalnikiem tego grania na nerwach jest tych 7 Oscarów.

„Człowiek pogryzł psa”, 1992, reż. André Bonzel, Benoît Poelvoorde

Trochę tu dogmy – ciekawe czy zamierzonej – trochę eksperymentów dokumentalnych. Trudne kino, lecz nie tak ciężkie, jak w przypadku obrazów Gaspara Noégo. Czuć jakieś przymrużenie oka, nawet jeśli giną dzieci lub mówi się na ekranie o ich mordowaniu. Rzecz jasna to wciąż robi wrażenie i wymaga od odbiorcy trzymania emocji na wodzy, żeby nie uciec i nie przestać oglądać, ale jednak jakiś dystans twórców do dzieła jest. A to ważne, kiedy nawet podprogowo czuje się, że ogląda się fikcję, a nie jakąś koncepcję realizmu filmowego, która ma na celu wywołać u widza tak graniczne emocje, że przestanie on postrzegać dany film jako element rozrywki w życiu, a nie raniące plecy flagrum. W przypadku Człowiek pogryzł psa, może nie zszarga on nerwów jak np. Funny Games, lecz spowoduje mocniejsze bicie serca, a niekiedy zaciśniecie dłoni w odczuwanej niechęci w stosunku do głównych bohaterów.

„Głowa do wycierania”, 1977, reż. David Lynch

Jeszcze na początku XXI wieku słyszałem o tym filmie o wiele częściej. Teraz jakby znikł nawet z mądrych, filmoznawczych dyskusji. Głowa do wycierania jest produkcją katalizującą lęk. Davidowi Lynchowi udało się to zrobić tak dobrze, gdyż wykorzystał nasz instynkt rodziców. Z dziecka natomiast uczynił potwora, którego z jednej strony nie sposób kochać, a z drugiej dręczenie go boli, wywołuje sprzeciw, jakby był ludzkim dzieckiem. To zestawienie przeciwieństw moralnych wywołuje chęć ucieczki, obrzydzenie, stres, a nawet złość. Dobrze więc szarga nerwy.

„Anemiczne kino”, 1926, reż. Marcel Duchamp

Bohaterami filmu są tzw. rotoreliefy. Słowo relief powinno być znane każdemu miłośnikowi starożytnej architektury, dodanie przedrostka „roto” oznacza zaś, że ta płyta z naniesionym na niej wzorem lub płaskorzeźbą będzie się obracać i wywoływać określone wrażenia w korze wzrokowej mózgu. W tym przypadku jest to uczucie patrzenia na obiekt, który posiada głębię. W Anemicznym kinie fabuły właściwie brak. Są to obrazy z podłożoną dość specyficzną muzyką. Dla niektórych ten manifestacyjny twór dadaisty Duchampa będzie wręcz hipnotyzujący i uspokajający. Dla innych zaś okaże się męczącym doświadczeniem wywołującym nawet złe fizycznie samopoczucie. W tym sensie ten wizualny eksperyment z pewnością zszarga nerwy i wywoła ból głowy, gdyż działa na naszą percepcję nienawykłą do długiego odbierania podobnych wrażeń.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA