Wiele razy pisałem o filmach trudnych do obejrzenia – Ludzka stonoga, Srpski film, Funny Games, Pianistka, Ostatni dom po lewej, Requiem dla snu, Nadzy i rozszarpani, Nekromantik, The Room, The Blair Witch Project i wiele innych trudnych, denerwujących produkcji zarówno ze względu na poruszaną tematykę, jak i w kilku przypadkach koszmarną jakość wykonania. Wspominam o nich dlatego, że ktoś mógłby się zdziwić, czemu ich nie ma w tym zestawieniu. Nie chcę się powtarzać, a poniższe filmy, z jednym wyjątkiem, są o wiele mniej znane jako te, które poleca się komuś, żeby go zmęczyć, zdenerwować, wywołać w nim takie wrażenia psychiczne, które nie będą dla niego przyjemne w czasie seansu, jak i w dłuższej perspektywie po nim.
Bardzo charakterystyczną cechą tego filmu jest umiejętne stworzenie przez Kena Russella poczucia zamknięcia w dusznym pomieszczeniu, którym jest fabuła, a tak naprawdę umysł głównego bohatera. Czuć to metaforycznie, ale i dosłownie – kiedy Eddie zamyka się w ciasnych pojemnikach wypełnionych wodą, żeby wprowadzać się w stan specyficznej farmakomedytacji. Szybko jednak okazuje się, że ten amok jest czymś więcej niż tylko projekcją umysłu. Denerwujące wizje spełniają się fizycznie, co pogłębia napięcie u odbiorcy. Każda wizyta w deprywacyjnym pojemniku kończy się drastyczniej, a my zastanawiamy się, kto z niego ostatecznie wyjdzie – człowiek czy potwór, a może sam Belzebub.
Jeśli sądzicie, że ten film znalazł się w tym zestawieniu przypadkiem, bo nie było na jego miejsce innego tytułu, to jesteście w błędzie. Co zaś do szargania nerwów, napisałem jakiś czas temu, że bezmyślna synkretyczność przerosła i przygniotła twórców. Zbyt duży przypływ danych męczy, denerwuje. Widz szuka jakieś jednolitej linii fabularnej, a nie niekończących się fajerwerków, radykalnie potraktowanej zmienności stylów. Nie można się w tym odnaleźć. Nie rozumie się przyczyn tego, co dzieje się na ekranie. Wszystko wszędzie naraz jest denerwujący formalnie i fabularnie, a prawdziwym zapalnikiem tego grania na nerwach jest tych 7 Oscarów.
Trochę tu dogmy – ciekawe czy zamierzonej – trochę eksperymentów dokumentalnych. Trudne kino, lecz nie tak ciężkie, jak w przypadku obrazów Gaspara Noégo. Czuć jakieś przymrużenie oka, nawet jeśli giną dzieci lub mówi się na ekranie o ich mordowaniu. Rzecz jasna to wciąż robi wrażenie i wymaga od odbiorcy trzymania emocji na wodzy, żeby nie uciec i nie przestać oglądać, ale jednak jakiś dystans twórców do dzieła jest. A to ważne, kiedy nawet podprogowo czuje się, że ogląda się fikcję, a nie jakąś koncepcję realizmu filmowego, która ma na celu wywołać u widza tak graniczne emocje, że przestanie on postrzegać dany film jako element rozrywki w życiu, a nie raniące plecy flagrum. W przypadku Człowiek pogryzł psa, może nie zszarga on nerwów jak np. Funny Games, lecz spowoduje mocniejsze bicie serca, a niekiedy zaciśniecie dłoni w odczuwanej niechęci w stosunku do głównych bohaterów.
Jeszcze na początku XXI wieku słyszałem o tym filmie o wiele częściej. Teraz jakby znikł nawet z mądrych, filmoznawczych dyskusji. Głowa do wycierania jest produkcją katalizującą lęk. Davidowi Lynchowi udało się to zrobić tak dobrze, gdyż wykorzystał nasz instynkt rodziców. Z dziecka natomiast uczynił potwora, którego z jednej strony nie sposób kochać, a z drugiej dręczenie go boli, wywołuje sprzeciw, jakby był ludzkim dzieckiem. To zestawienie przeciwieństw moralnych wywołuje chęć ucieczki, obrzydzenie, stres, a nawet złość. Dobrze więc szarga nerwy.
Bohaterami filmu są tzw. rotoreliefy. Słowo relief powinno być znane każdemu miłośnikowi starożytnej architektury, dodanie przedrostka „roto” oznacza zaś, że ta płyta z naniesionym na niej wzorem lub płaskorzeźbą będzie się obracać i wywoływać określone wrażenia w korze wzrokowej mózgu. W tym przypadku jest to uczucie patrzenia na obiekt, który posiada głębię. W Anemicznym kinie fabuły właściwie brak. Są to obrazy z podłożoną dość specyficzną muzyką. Dla niektórych ten manifestacyjny twór dadaisty Duchampa będzie wręcz hipnotyzujący i uspokajający. Dla innych zaś okaże się męczącym doświadczeniem wywołującym nawet złe fizycznie samopoczucie. W tym sensie ten wizualny eksperyment z pewnością zszarga nerwy i wywoła ból głowy, gdyż działa na naszą percepcję nienawykłą do długiego odbierania podobnych wrażeń.