Filmy, które mogą doprowadzić do ROZSTANIA
500 dni miłości (reż. Marc Webb)
Zanim Webb uznał, że chce pokazać na ekranie walkę pająka z jaszczurką, nakręcił 500 dni miłości – bodaj najbardziej znany film o przeciwieństwie tytułowego uczucia. Tom Hansen (Joseph Gordon-Levitt) jest typowym „dobrym chłopakiem”. Kiedy poznaje dziewczynę swoich marzeń, Summer (Zooey Deschanel), postanawia zrobić wszystko, by tylko zdobyć jej serce. Początek pięknej love story? Absolutnie nie i narrator błyskawicznie nas od tego przeświadczenia uwalnia. To obraz relacji funkcjonującej tylko w głowie jednej osoby, która przekonuje sama siebie, że łączy ją z drugą więcej niż w rzeczywistości. Przykład książkowego wręcz friendzone’u opartego na wspólnym spędzaniu czasu, a nie jakimkolwiek romantycznym uniesieniu.
Srpski film (reż. Srdjan Spasojević)
Podobne wpisy
Dotychczas pozostawaliśmy w sferze filmów, które skłaniają do refleksji na temat własnych uczuć i łączących nas z innymi więzi. Tutaj następuje jednak gwałtowny zwrot – wkraczamy bowiem na teren filmu tak odrzucającego i sadystycznego, że wytrwanie do końca seansu stanowi swego rodzaju osiągnięcie. Zafundowanie drugiej połówce takiego widowiska to niemal gwarancja tego, że dana osoba zacznie się zastanawiać, dlaczego właściwie postanowiliśmy jej to puścić – i czy aby na pewno chce z nami dłużej być. Gdybym miał zrobić listę najgorszych produkcji na walentynki, Srpski film z pewnością znalazłby się na podium. Oczywiście niewykluczone, że wybranka lub wybranek zrozumie żart, jakim jest wybór tego konkretnego dzieła na walentynkową okazję… Ale jeśli nie, to z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie to wasz ostatni wspólny film. Albo przynajmniej ostatni, który wybieraliśmy my.
Droga do szczęścia (reż. Sam Mendes)
Sam Mendes już raz opowiadał o amerykańskich przedmieściach. Zrobił to w 1999 roku w ramach kąpiącego się w płatkach kiczu American Beauty. W Drodze do szczęścia wraca do tego motywu, ale bez zasłony ironii – stara się podejść do tematu możliwie najbardziej na serio. W konsekwencji otrzymujemy przejmującą historię rozpadającego się małżeństwa Whellerów granych przez Leonardo DiCaprio i Kate Winslet. Marzenia, które niegdyś łączyły dwójkę bohaterów, stopniowo stają się ich kością niezgody, a niemożność ich spełnienia sprawia, że frustracja rośnie w nich z minuty na minutę. Kino bliskie życiu, świetnie odegrane przez znakomitych aktorów pierwszoplanowych, którzy nawet bardziej przewidywalnym momentom nadają autentyczny wydźwięk.
Zabawa w pochowanego (reż. Matt Bettinelli-Olpin & Tyler Gillett)
Film opowiada historię nocy poślubnej Grace (Samara Weaving) i wywodzącego się z bogatej rodziny Alexa (Mark O’Brien), spędzanej w domu tego drugiego. W ramach ekscentrycznego zwyczaju zorganizowany zostaje wieczór gier planszowych – niestety podczas losowania zabawy panna młoda wybiera najbardziej zabójczą z nich, dosłowne polowanie. Zanim ten dzień dobiegnie końca, jej śnieżnobiała sukienka zabrudzi się krwią, a liczba członków rodziny ulegnie znacznemu uszczupleniu. Dlaczego niepozorny komediowy horror miałby jakiemukolwiek związkowi przysporzyć problemów? Diabeł tkwi oczywiście w szczegółach, a konkretniej w tym, czyją stronę obierze małżonek – rodziny czy, jako się rzekło, miłości swojego życia? To pytanie powinien zresztą zadać sobie każdy planujący z kimś długotrwały związek. Nawet jeśli skłoni go do tego dopiero krwawa filmowa satyra.
Czy wasze związki przetrwały już próbę powyższych filmów? A może zamierzacie w najbliższym czasie poddać je weryfikacji? Chcecie zaproponować inne wyjątkowo niezręczne wybory na walentynki? Piszcie w komentarzach!