search
REKLAMA
Zestawienie

FILMOWI BARMANI. Wstrząśnięci, nie zmieszani

Jacek Lubiński

23 lipca 2018

REKLAMA

Mały (niski) barman

Desperado

Barman spod ciemnej gwiazdy – bo głównie takich mają w zabitych dechami, meksykańskich dziurach na odludziu. Cham, brudas i prostak, który sika do piwa, a klientów uznaje za zło konieczne – zwłaszcza tych amerykańskich. To gość, któremu nie można ufać nawet w kwestii doboru szkła i jednocześnie taki, który widział już wszystko, więc ma wyjebane na wszelkie reklamacje. Mylnie przekonany o tym, że lada jest najbezpieczniejszym miejscem w całym barze, a on sam jest tu królem świata. Paradoksalnie jednak potrafi słuchać jak każdy inny w tym zawodzie. A jego facjata mimowolnie budzi jakiś taki dobry humor. A to też ważne przy kielonku.

Mac

Miasto bezprawia

Stary barman, dla którego saloon to całe życie – co wymalowane jest zresztą na jego poczciwej twarzy. Nigdy nie był nawet zakochany, a i o seks trudno go posądzać. W świecie bezprawia pozostaje zatem przypuszczalnie jedyną naprawdę niewinną istotą oraz wzorem cnót wszelakich. A doświadczenie pomaga mu odpowiednio wcześniej wyczuć kłopoty, przed którymi stara się też przestrzec innych. Zaufany powiernik, który bez większych problemów przechowałby nawet Jedyny Pierścień, a co dopiero prywatne sekrety klientów. Co ważne, mimo zaawansowanego wieku ręce mu nie drżą.

Nat

Stracony weekend

Kumpel na dobre i na złe. Nie potrafi odmówić, choć klienteli bardziej stałej od taboretów w lokalu z góry ustawia limit, a w odpowiednim czasie dzwoni po pomoc. Poza tym wysłucha każdej, nawet największej bzdury, którą chcesz się z nim podzielić w trakcie szóstej kolejki. Ba! Na wiele takich historyjek ma już przygotowane odpowiedzi. Przyjemny w swej oziębłości oraz przyjacielski w niezmiennie współczującym i sympatyzującym, acz nieco zmęczonym spojrzeniu, które każe sądzić, że sam był kiedyś na naszym miejscu. Swój chłop po prostu.

Razor Charlie

Od zmierzchu do świtu

Barman z piekła rodem – dosłownie. A nawet więcej, bo to on zapowiada kolejne atrakcje sceny knajpy Titty Twister, to on pilnuje w niej porządku, a także sprawdza wiek oraz trzeźwość każdego użytkownika. Nie negocjuje, nie pertraktuje i nie daje się przekupić. Nie przyjmuje też „nie” jako odpowiedzi, a poczucie humoru ma w ilościach śladowych – w przeciwieństwie do licznych tatuaży. Generalnie nie warto więc z nim zaczynać – zwłaszcza że po zmroku, wzorem reszty ekipy baru, zamienia się w krwiożerczego wampira o nadludzkiej sile. Ale wtedy mało kto jest już trzeźwy.

Sue

Zły mikołaj

I powracamy do płci pięknej. Seksowna Sue jest pełna życia i niezwykle otwarta na ludzi, czym punktuje już na starcie. Ze swoimi gośćmi potrafi się napić, a wybranych nawet przelecieć wbrew etyce zawodowej (słabość ma zwłaszcza do świątecznych przebierańców). Mimo to wydaje się dobrze orientować we własnym terenie i bezustannie pilnuje, aby żaden kieliszek nie pozostał pusty. Można zatem napisać, że zgrabnie łączy przyjemne z pożytecznym, a wygląd idzie u niej w parze z osobowością.

Tad

Ścieżka strachu

Na koniec polski akcent, gdyż barmanujący w czasach prohibicji Tadek to przypuszczalnie słowiański emigrant, o czym świadczy zarówno jego toporny akcent, jak i swojskie oblicze. Wcielił się w niego zresztą „nasz” Olek Krupa, zatem wszystko jasne. Abstrahując od tego, Tad jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu – wszyscy zdają się go lubić, a on sam, mimo iż obraca się w gangsterskim środowisku, czuje się za kontuarem bezpiecznie, komfortowo i zapewne czerpie ze swojej pozycji satysfakcję. Z połową klientów jest po imieniu, co jest między innymi wynikiem tego, że prócz polewania alkoholu przyjmuje on od nich także zakłady sportowe. Dziś nazwalibyśmy to multitaskingiem.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA