FILMOWE rozczarowania ROKU 2020

Tyler Rake: Ocalenie, reż. Sam Hargrave
Podobne wpisy
Pomyliłem Tylera z Jamesem Bondem i to spowodowało zawód. Gdybym nastawił się na standardową sensację, może nieprzyjemne uczucie niedosytu byłoby mniejsze? A najlepiej by było, gdybym przygotował się na film-tło, czyli trochę akcji, a potem kilkanaście minut nudy. Można z powodzeniem zrobić przy nim obiad, bo i tak z maksymalnie prostej fabuły nic się nie straci. Najbardziej widowiskowe są sceny akcji, a poza tym zieje pustką. Żal mi tylko Hemswortha, że musiał brać udział w tak żenującym widowisku. Takie filmy mogą z powodzeniem zniszczyć mu karierę. Lepiej niech uważa. Tyler Lake: Ocalenie jest największą sensacyjną porażką roku, jaką oglądałem. Może są i większe. Tym bardziej nie chcę się z nimi zapoznać.
W głębi lasu, reż. Leszek Dawid, Bartosz Konopka
Zaskoczyła mnie pozytywnie oprawa graficzna oraz gra aktorska Grzegorza Damięckiego. Pierwsze odcinki miały niesamowity klimat tajemnicy, dosłownie rodem ze Skandynawii, chociaż przecież Harlan Coben jest amerykańskim Żydem. Przeniesienie jego ślimaczej i skąpej narracji nie powinno nastręczać twórcom żadnych trudności. A tu jednak każdy kolejny odcinek prezentował coraz bardziej ślamazarną akcję, jakby dosłownie nie było o czym pisać dialogów. Reżyserzy mieli problem ze zbalansowaniem sprawy morderstwa z rodzinnymi perypetiami bohaterów, przez co jako widz w końcu się zgubiłem, dosłownie jakbym był w lesie. Finalnie W głębi lasu nie czekała mnie niespodzianka, po której nie mógłbym spać, więc kolejny zawód.
Szadź, reż. Sławomir Fabicki
Obawiałem się, czy Maciej Stuhr da sobie radę z odegraniem wystarczająco psychopatycznego antagonisty. Piotr Wolnicki przecież jest osobowością na wskroś wykolejoną, a przy tym wyposażoną w niesamowicie przenikliwy umysł. Po pierwszych dwóch odcinkach wiedziałem już, że Maciej Stuhr potrafi zagrać i belfra, i mordercę Wolnickiego. Byłoby więc rewelacyjnie, gdyby nie historia, która słabła z odcinka na odcinek. Motywacja Piotra stawała się coraz bardziej przewidywalna i naciągana. Z jego szaleństwa pozostała dość standardowo zaprezentowana dziecięca trauma i chęć odegrania się na świecie za dawne, niewinne cierpienie. Wielki zawód zatem oraz poczucie zmarnowania takiego potencjału szaleńca w wykonaniu Maciej Stuhra.