FILM.ORG.PL skończył 25 LAT! Czyli jak to się wszystko zaczęło i jak się potoczyło…
Pod koniec lat 80. ubiegłego stulecia zaczął się w Polsce boom video. To właśnie wtedy dziecięciem będąc, na zdartych kasetach VHS, u znajomych na różnego rodzaju maratonach filmowych (na „odtwarzaczach z możliwością nagrywania” kupionych w Pewexie), oglądałem po raz pierwszy takie hity, jak Pierwsza krew, Top Gun, Krwawy sport, RoboCop, Terminator, Predator czy Obcy: Decydujące starcie. W 1989 roku, gdy miałem 12 lat, w moim domu pojawił się wymarzony magnetowid firmy NEC i pierwsza kaseta z lewego obiegu, na której napisano czcionką maszynową tytuł: Autostopowicz (drugiego tytułu, bo niemal zawsze na kasecie E-180 tudzież E-240 były dwa, nie pamiętam, ale to był zapewne jakiś zapychacz taśmy w stylu “Karate / Ninja coś tam któraś część”). Wtedy po prostu jarałem się filmami, jak 3/4 moich rówieśników i nic nie zapowiadało, że kiedyś ewoluuje to w coś poważniejszego…
W roku 1992 roku jako piętnastolatek przeleżałem niemal sześć miesięcy w szpitalu, z czego prawie dwa w pojedynczej sali tzw. izolatce. Filmy, dowożone regularnie przez rodziców w ilościach hurtowych (przeważnie kino akcji kopano-strzelane i komedie), stały się moimi kompanami w samotności i radosną odtrutką na szpitalną rzeczywistość. To właśnie wtedy przerobiłem dziesiątki, jeśli nie setki tytułów z wareckiej wypożyczalni Video. Po powrocie do domu zacząłem tworzyć własną kolekcję filmową. Nałogowo nagrywałem z telewizji co ciekawsze pozycje, kopiowałem filmy z wypożyczalni (jak były zakodowane, to obraz kamerą, a dźwięk chinchami), a gdy na rynku pojawiły się kasety VHS do tzw. Domowej Videoteki (m.in. z ITI Home Video) – moje kolekcjonerstwo ruszyło pełną parą. Pierwszą oryginalną kasetą, jaką kupiłem, był z filmem Ace Ventura: Psi detektyw. Lata 90. XX wieku to był piękny czas dla X muzy. W kinie oglądało się takie hity jak Forrest Gump (3 wizyty w kinie!), Skazanych na Shawshank, Pulp Fiction, Wodny Świat, Król lew, i Leon – rok 1994 wspominam jako ten z największą ilością mega-hitów i polecam w tym miejscu mój tekst Dlaczego 1994 to NAJLEPSZY rok w historii kina. Przez pewne ograniczenia ruchowe, o których nie czas ni miejsce tu pisać (a które dziś, gdy mam 45 lat, już nie istnieją), jako nastolatek więcej czasu spędzałem w kinie i przed telewizorem, niż z rówieśnikami czy na aktywnościach fizycznych.
Kluczowym dla mnie momentem, gdy kino porwało mnie na dobre i wiedziałem już, że jest to moja pasja full time, był rok 1996, gdy jako 19-latek obejrzałem po raz pierwszy “świadomie” i uważnie m.in. 2001: Odyseję kosmiczną i Łowcę androidów w ramach cyklu 100 Filmów na 100-lecie kina w TVP. Gdy w roku 1998 do Warki dotarł INTERNET, z którego korzystało się wówczas przy pomocy modemu i telefonu stacjonarnego, otworzyła mi się nowa furtka do zdobywania filmowej wiedzy. Oto w końcu mogłem poszukać podobnych sobie maniaków filmowych i pogadać o kinie. Ale początkowo nie mogłem takowych ludzi znaleźć, wiecie, nie było wtedy jeszcze Facebooka, Naszej klasy, Grona, GG, Twittera, Instagrama, TikToka czy w ogóle czegoś takiego, jak szeroko pojęte i znane dziś portale społecznościowe, ba! nie było nawet YouTube’a (powstał dopiero w 2005 roku), można by rzec, że wtedy po prostu niczego nie było… W 1998 roku nie było też oczywiście Messengera, za to istniał komunikator ICQ, grupy dyskusyjne i chat mIRC, ale nie interesowały mnie rozmowy filmowe, które po wyłączeniu okna programu, znikałyby w internetowej nicości. Szukałem jakiejś strony WWW / FORUM, które zrzeszałyby miłośników kina. No i nie znalazłem. Owszem, trafiałem na Fankluby Z Archiwum X (ileż tego wtedy w sieci było!), Gwiezdnych Wojen czy Star Treka, ale ja chciałem czegoś więcej, co traktowałoby o filmach w ogóle, a nie o danej serii czy serialu. Dotarło do mnie końcu i olśniło, jak Pomysłowego Dobromira, że skoro czegoś takiego nie ma… trzeba coś takiego stworzyć!
I tak, w roku 1999 10 sierpnia, wymyśliłem sobie pod wpływem filmu Krwawy sport ksywkę DUX, a następnie pod adresem http://www.film.warka.pl odpaliłem w sieci własnoręcznie napisaną koślawym HTML-em stronę zatytułowaną KLUB MIŁOŚNIKÓW FILMU. Wymyśliłem też “tagline” (choć wtedy nie wiedziałem, że to sie tak nazywa) “Gdy bez filmów żyć nie możesz”. Niestety żaden ślad po pierwotnej wersji strony nie zachował się; poniżej możesz zobaczyć w oryginalnej wersji najstarszą wersję strony, jaką posiadamy w archiwum. Pochodzi ona z końca roku 1999 roku i wykonana została przez ówczesnego klubowicza Sebastiana Głowackiego.