ETYKA DOKUMENTALISTY. Moralne granice kina non fiction
Zagęszczanie rzeczywistości
Podczas okresu zdjęciowego do Z punktu widzenia nocnego portiera Kieślowski wpadł na znakomity pomysł – poprosił głównego bohatera, aby ten zaadoptował ze schroniska psa. Reżyserowi zależało konkretnie na owczarku niemieckim, czyli rasie wywołującej błyskawiczne konotacje z II wojną światową i hitlerowską Rzeszą. W ten sposób twórca Gadających głów mógł zrealizować scenę, w której tytułowy portier tresuje swojego nowego pupila – uzyskać ciekawy, metaforyczny efekt artystyczny. Kieślowski zaingerował więc nieznacznie w otaczającą rzeczywistość, „zagęścił” ją, a potem zarejestrował to, czym owo „zagęszczenie” zaowocowało.
Sam termin „zagęszczania” rzeczywistości ukuł natomiast inny polski dokumentalista – wspomniany już przy okazji prowokacyjnego debiutu Koszałki Marcel Łoziński, autor m.in. Wszystko może się przytrafić, Wizyty oraz Jak żyć. W ostatnim z tych filmów reżyser posłużył się szczególnie interesującym rodzajem „zagęszczenia”. Co takiego uczynił? Realizując materiał poświęcony wypoczynkowemu obozowi ZSMP, wprowadził jako uczestników turnusu dwie wtajemniczone w zamysł filmowców rodziny. Zadaniem pierwszej było postępować zgodnie z zasadami i przewodzić w obozowych zebraniach, drugiej natomiast – buntować się przeciwko przyjętym regułom i nie wykonywać odgórnie narzuconych przez komitet poleceń. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania twórcy, jak pisze Marek Hendrykowski: „Na styku fikcji z dokumentem autorowi tego niezwykłego filmu udało się dotknąć najprawdziwszej prawdy. Dla kogoś, kto doskonale pamięta tamte czasy, Jak żyć jest filmem niezwykle przenikliwym w swej diagnozie. Powszechne przyzwolenie na to, że jacyś «oni» nami rządzą; aprobata zniewolenia, milcząca zgoda na to, że «władza» nas oszukuje. Światem obozu wypoczynkowego na Mazurach, jaki pokazał Łoziński, rządzi wszechobecna inwigilacja. Bezceremonialne wkraczanie w ludzkie życie i cudzą prywatność. Państwo policyjne w ofensywie”6. Nietrudno odgadnąć, że socjalistycznej cenzurze dzieło Marcela Łozińskiego nie przypadło do gustu. Jak żyć momentalnie powędrowało na półki, a gdy wreszcie, w 1981 roku (około 5 lat po realizacji), zostało dopuszczone do dystrybucji (niemała w tym zasługa Andrzeja Wajdy i jego Zespołu Filmowego X), to trafiło do kin pod fałszywym szyldem filmu fabularnego.
„Zagęszczenie” rzeczywistości nie jest więc samo w sobie niczym złym – jest raczej dość powszechnie stosowaną praktyką, która niejednokrotnie przynosiła (niech za przykład posłużą wspomniane Z punktu widzenia nocnego portiera oraz Jak żyć) znakomite rezultaty artystyczne. Zdarza się jednak, że jej zastosowanie nie przynosi aż tak jednoznacznie pozytywnych efektów. Przywołać należy w tym miejscu przypadek Arizony Ewy Borzęckiej – poświęconego podupadającej, popegeerowskiej wsi dokumentu, który w 1998 roku wygrał główną nagrodę na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Werdykt jury oburzył m.in. Marcela Łozińskiego, który nazwał Arizonę filmem „niemoralnym i nieprawdziwym” (tym razem nie odwołał już swoich słów). W rozmowie z Tadeuszem Lubelskim polski dokumentalista powiedział o Borzęckiej: „ona nie bierze w obronę tych ludzi, ona ich poniża, to jest zwykłe epatowanie najbardziej brutalnymi scenami z życia chłopstwa, odwołujące się do najniższych instynktów widza”7. Dokument wziął w obronę Andrzej Fidyk, dokumentalista i autor telewizyjnego cyklu Czas na dokument, mówiąc w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że film Borzęckiej „pozostaje jednym z najważniejszych wydarzeń w historii telewizji i polskiego filmu dokumentalnego. Autorka w wyrazisty sposób postawiła problem ludzi wypchniętych na margines przez system, żyjących w opuszczonych PGR-ach. Arizona działa na emocje, kto ją widział, do końca życia zapamięta los tych biednych ludzi”8.
Kontrowersje wokół projektu Borzęckiej zmotywowały dziennikarkę Edytę Gietkę do przygotowania reportażu dotyczącego Zagórek – wsi, w której kręcona była Arizona. Z jej opublikowanego na łamach „Przeglądu” tekstu wynika, że dokumentaliści mocno ingerowali w zastaną rzeczywistość. Przykład? Zafundowali jednej z rodzin świnię – oczywiście po to, aby później móc zarejestrować za pomocą kamery efektowną, brutalną scenę śmierci tego zwierzęcia. Czy w tej sytuacji „zagęszczenie” rzeczywistości posłużyło szczytnemu celowi? Jak wiele straciłby film, gdyby Borzęcka nie zdecydowała się na realizację tej sceny? Ponadto, co było wiadome jeszcze przed reportażem Gietki, ekipa wypłacała biorącym udział w projekcie mieszkańcom honoraria, które ci, w ogromnej większości, wydawali na tytułową Arizonę – najtańszy dostępny alkohol. Borzęcka przyczyniła się tym samym do pogłębienia ich, stanowiącego jeden z głównych tematów filmu, nałogu. Dokumentalistka broniła się jednak przed takimi zarzutami, twierdząc w rozmowie z Wojciechem Tochmanem, że zawsze podpisuje ze swoimi bohaterami umowę, a później wypłaca pieniądze – „Za to ludzie kupowali chleb, a niektórzy Arizonę”.
W rzeczywistość ingerowali, „zagęszczając” ją, nawet tacy dokumentalni puryści jak Kazimierz Karabasz – absolutna legenda polskiego kina non fiction. Twórca Muzykantów namówił w 1966 roku tytułowego bohatera Roku Franka W. do prowadzenia dziennika, którego treść, odczytywana z offu, korespondowała z poszczególnymi scenami filmu. Jakby się jednak nad tym chwilę zastanowić – czy ingerencją w zastaną rzeczywistość, a zatem swego rodzaju „zagęszczeniem” nie jest już sama obecność kamery i ekipy filmowej? Ogromny sprzęt i stłoczeni wokół niego ludzie musieli niejednokrotnie onieśmielać bohaterów, wpływając tym samym na ich reakcje, pozbawiając ich bezcennego, a tak pożądanego przez dokumentalistów pierwiastka naturalności. Z pomocą nadeszła jednak w pewnym momencie technika, która umożliwiła filmowcom obserwację rzeczywistości z pozycji „muchy siedzącej na ścianie”. Innymi słowy, ludzie (bohaterowie dokumentów) mogli znacznie łatwiej pogodzić się ze świadomością tego, że są nagrywani, bądź, w skrajnych przypadkach, takiej świadomości nie posiąść w ogóle.
6 M. Hendrykowski, Marcel Łoziński, Warszawa 2008, s. 61.
7 M. Łoziński, T. Lubelski, Rosyjsko-polski festiwal dokumentu: rozmowa z Tadeuszem Lubelskim, „Kino” 1998, nr 7–8, s. 16.
8 A. Fidyk, D. Subbotko, Dokument według Fidyka, „Gazeta Wyborcza”, dostęp online: https://wyborcza.pl/1,75410,8338045,Dokument_wedlug_Fidyka.html.