search
REKLAMA
Seriale TV

Edge of Darkness

Jacek Lubiński

15 października 2012

REKLAMA

Grań ciekawostek

– W 1983 r. Kennedy Martin miał gotową pierwszą wersję scenariusza, roboczo nazwaną Magnox (typ reaktora jądrowego), opowiadającą o problemach związków zawodowych z przemysłem nuklearnym. Skrypt został przesłany do Jonathana Powella, który w owym czasie był szefem działu dramatów i seriali w telewizji BBC. Pomysł spodobał się na tyle, że Powell pchnął go dalej i zachęcił autora do rozwinięcia całości. Wkrótce serial trafił do produkcji – budżet wyniósł 2 milionów funtów, z czego 400 tyś. dołożył amerykański koproducent, Lionheart Television International. Tytuł pozostał taki sam przez cały okres zdjęć, potem na krótko zastanawiano się nad nazwą Dark Forces, aż w końcu, tuż przed emisją w 1985 r., ktoś wyszedł z pomysłem, aby serię nazwać Edge of Darkness. I tak już zostało.

– „Bądź silny niczym drzewo, tato” – mówi w jednej ze scen Emma. Ta błaha w sumie kwestia ma znacznie bardziej ważne i mistyczne znaczenie. W oryginalnym scenariuszu Craven w ostatniej scenie zostaje bowiem postrzelony, po czym zamienia się właśnie w drzewo. Pomysł ten był w na tyle zaawansowanym stadium, że spec od efektów wizualnych, Mat Irvine, przygotowywał już nawet miniatury i cały plan wykonania animacji poklatkowej. Taki zabieg pochłonąłby jednak w owym czasie niemal cały budżet i wymagałby użycia kamery 35, a nie 16 mm – wobec powyższego ekipa i aktorzy (którzy mieli wobec zakończenia także moralne wątpliwości) przekonali Kennedy’ego Martina, aby zmienił pomysł. Finalnie zamiast efektów mamy więc montaż, a zamiast drzewa czarne kwiaty, które pojawiają się na wzgórzu dopiero jakiś czas po wydarzeniach. Potęguje to tylko siłę wymowy finału, który jest przez to także znacznie bardziej tajemniczy.

– Motyw natury Martin oparł o książkę klimatologa Jamesa Lovelocka, pt. Gaia: Nowe spojrzenie na życie na Ziemi. Autor przytacza w niej tzw. Hipotezę Gai, dowodzącą, iż nasza planeta jest pojedynczym, żywym systemem, który sam się reguluje, aby zachować optymalne warunki dla rozwoju życia. Częścią tej teorii jest ciemna, bagnista trawa, która ponoć rosła na Ziemi w czasach, kiedy planeta była zbyt zimna, aby podtrzymać życie – trawa ta skupiała na sobie słoneczne ciepło. Część z zawartych w książce stwierdzeń scenarzysta niemal żywcem przeniósł do serialu, wciskając je w usta Emmy – w jednym z odcinków mówi ona ojcu o tym, że na końcu Gaia (czyli Ziemia) obroni się sama, niszcząc wszystko, co będzie stanowić dla niej zagrożenie, włączając w to ludzi. Czarne kwiaty mają być właśnie znakiem jej działania.

– Inny wpływ na skrypt Martina mogła mieć książka Johna Darrah Prawdziwe Camelot, w której autor bada pogańskie korzenie legendy arturiańskiej. Według niej Craven może jawić się jako współczesny Zielony Rycerz, który w imieniu organizacji Gai przeciwstawia się zagrożeniom wiszącym nad naszą planetą. Jedburgh to z kolei Rycerz z Marches, jeden z bojowników Zakonu krzyżackiego, który bronił granic Wschodniej Europy. Jego przeciwnością jest Grogan, widziany przez autora jako potomek Templariuszy, którzy wg legend strzegli szczególnej mądrości w Kopule na Skale, w Jerozolimie.

– Faktycznie postać Jerry’ego Grogana została oparta na Lyndonie LaRouche – amerykańskim polityku i czterokrotnym kandydacie na prezydenta USA (1976, 1984, 1988, 1992). Z kolei podstawą Northmoor była autentyczna elektrownia atomowa w Sellafield oraz afera w związku z budową innej, o nazwie Sizewell B – oba te obiekty były szczegółowo sprawdzane przez rząd.

– Jedburgh wymawia swoje imię, jako “Jedburg”. Tak samo nazywa się miasto w Szkocji, które wymawia się jednak “Jedburuh” (a w gwarze lokalnej jako „Jeddart”) – w taki właśnie sposób zwraca się do Dariusa jego gospodyni, pani Girvan. Nazwa Jedburgh była też kodem jednej z grup sabotażowych, współpracującej z francuskim ruchem oporu podczas II W.Ś.

– Scenariusze do odcinków pierwszego, drugiego i szóstego zostały wydane w formie książki w 1990 roku przez firmę Faber and Faber. Oprócz skryptów zawiera ona także wprowadzenie twórcy oraz dwa uzupełnienia – odnośnie postaci i fabuły oraz policyjnych procedur i energii nuklearnej.

– Zdjęcia do serialu trwały od lipca do grudnia 1984 roku, a ekipa kręciła m.in. w Londynie (Centrum Sztuki Barbican, siedziba telewizji BBC i hotel Hilton International Kensington), Yorkshire (komenda główna policji w Bradford, budynek Systime Computers [dziś placówka sieci O2] w Leeds, gdzie Craven włamuje się do komputera MI5; Westwood Cottage, Ilkley – dom Cravena), Szkocji (Gleneagles Hotel, w którym odbywa się konferencja NATO) i Walii (kopalnia w Clogau i Manod, Blaenau Ffestiniog jako Northmoor, którego wnętrza sfilmowano z kolei w fabryce w Penygroes).

– Podczas powtórek serii towarzyszyły specjalne oświadczenia, dementujące związki filmowej organizacji z agencją wydawniczą Gaia, wspieraną przez księcia Filipa.

– Joanne Whalley w momencie rozpoczęcia zdjęć była dokładnie w tym samym wieku, co jej postać, czyli 21 lat.

– Joe Don Baker był tak zachwycony scenariuszem, że zgodził się zagrać za znacznie mniejszą gażę niż zwykle.

– Bob Peck był jednym z czterech tylko aktorów branych pod uwagę do roli Cravena.

– Deszcz, który widać w serialu, jest sztuczny.

 

Co wiedział Craven?

Reżyser Martin Campbell podczas prac nad serialem miał sporo spięć ze scenarzystą Kennedy Martinem odnośnie niektórych elementów historii, dla których zażądał natychmiastowych przeróbek. Jedną z nich jest m.in. faktyczna wiedza Cravena na temat Emmy i jej koneksji z Gaią. Martin stworzył więc listę rzeczy, o których Craven wiedział lub których się domyślał, po czym przesłał ją reżyserowi – dzięki niej doszło do twórczego porozumienia w dalszym kreowaniu serialu. Lista ta prezentuje się następująco:

1. Jest świadom zakażenia jeziora, do którego doszło w ostatnim roku. Jego córka brała udział w badaniach.

2. Spotkał się z Tonym Marshem i omówił z nim ten problem. Emma także pracowała nad raportem Marsha – razem doszli do tego samego wniosku: źródłem zanieczyszczeń jest najprawdopodobniej Northmoor.

3. Zastanawiał się nad tym, czy śmierć Marsha mogła być morderstwem.

4. Rozmawiał z Emmą na temat ryzyka, jaki niesie ze sobą infiltracja Northmoor. Nie sądził jednak, że naprawdę to zrobi.

5. Nie wiedział, że Emma skontaktowała się z Godboltem, ani też, że była zainteresowana wynikami śledztwa odnośnie defraudacji wyborczych wyników.

6. Ze względu na swoją pracę trochę ją zaniedbywał. Nic nie wiedział o planie włamania, o jej chłopaku i o związku z Godboltem, ani też o jej przeżyciach związanych z tymi wydarzeniami. Ma wyrzuty sumienia, iż pozwolił jej nieść tak ciężkie brzemię samotnie.

7. Craven zauważa koneksje między śmiercią Emmy a Northmoor z dwóch powodów:
– jest przekonany, że zarówno McCroon, jak i Lowe nie mieli środków ani motywacji, by próbować go zabić na własną rękę (Pendleton i Harcourt sądzą tak samo, lecz z innych względów);
– jest świadom niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą taki przypadek, jednak los pozostałych członków Gai budzi u niego jedynie wątpliwości, mimo braku dowodów.

8. Wątpliwości Cravena rozwiewa morderstwo Shieldsa – gdyby zostało ono w jakiś sposób wycięte z całości, Craven otrzymałby potwierdzenie w odcinku czwartym, kiedy przegląda dane na komputerze MI5.

9. Raport Marsha nie wzbudził w nim podejrzeń względem powiązania Northmoor ze śmiercią Emmy, ani też posądzeń firmy o nielegalnie działania. Gdyby było inaczej Craven zrobiłby z tym coś już wcześniej.

10. Wyjaśnienie historii Tony’ego Marsha na końcu odcinka drugiego automatycznie wyjawiłoby publiczności całą sprawę (potwierdza ona, że ludzie z Northmoor są źli, że mają pluton i że nic ich nie powstrzyma przed zatajeniem sekretu). Jednakże w odcinku piątym te same informacje służą innemu celowi – pokazują, iż Pendleton i Harcourt (oraz Jedburgh i CIA) mają swoje podejrzenia już od jakiegoś czasu i że są one poparte dowodami. Potwierdza to drobiazgowość z jaką podchodzą do sprawy i pokazuje, że ludzie z Whitehall nie są wyłącznie prostymi kowbojami.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA