search
REKLAMA
Action Collection

DZIECI TRIADY. Bodycount: 307

Krzysztof Walecki

27 maja 2020

REKLAMA

Fabuła obraca się wokół wojny triad – z jednej strony mamy starego wujka Hoi i jego zdziecinniałych ludzi, z drugiej młodego, ambitnego i szalonego Johnny’ego Wonga. Nietrudno przewidzieć, kto zwycięży, zwłaszcza kiedy Johnny przekonuje do siebie Alana, który pracuje dla wujka Hoi. Równocześnie Alan przesyła policji zakodowane w piosenkach informacje o ruchach obu organizacji, zwłaszcza Wonga, którego arsenał nielegalnej broni jest celem całej operacji. Intryga nie należy do najbardziej wyszukanych ani nawet wiarygodnych – np. kiedy Alan zdradza wujka Hoi, zabija praktycznie wszystkich swoich dotychczasowych towarzyszy broni. Jest w tym niezrozumiała przesada, bowiem nie chodzi już tylko o podtrzymanie przykrywki, potwierdzenie lojalności wobec nowego pana, ale i o dorównanie okrucieństwem tym, których się ściga.

Pytanie o sens tego wszystkiego nie jest bezzasadne, ale Woo wydaje się usprawiedliwiać swoich bohaterów ich refleksyjną naturą (muzykowanie dla Tequili) i marzeniami o lepszym jutrze (ucieczka z Chin na Arktykę dla Alana). Jest to melodramatyczne i trochę zbyt proste, gdyż nie oferuje autentycznych konsekwencji dla ich nawet najgorszych czynów. Grający Alana Tony Leung dokładnie dekadę później wystąpi w podobnej roli w Infernal Affairs: Piekielnej grze, gdzie również przyjdzie mu infiltrować mafię. Tam zostanie on rozliczony ze wszystkich swych dobrych i złych uczynków, tu prawie wcale. Jak na ironię w tamtym filmie w jego przełożonego wcieli się Anthony Wong, u Lee grający… Johnny’ego Wonga.

Egzystencjalizm jest tu zatem na pokaz, wynikający w dużej mierze z problemów, jakie tekst Barry’ego Wonga przeszedł na planie. Woo zaczął zdjęcia od sekwencji masakry w herbaciarni, nie wiedząc jeszcze, jak będzie się ona wpisywała w całą historię, gdyż wciąż nie było scenariusza. Później postanowiono kompletnie zmienić postać Alana, który w oryginalnym zamyśle był – uwaga! – psychopatą podtruwającym noworodki w szpitalu. Wkrótce po napisaniu pierwszej wersji z Alanem jako policjantem/gangsterem, Wong nieoczekiwanie zmarł, pozostawiając tekst reżyserowi, który sam musiał zająć się kolejnymi zmianami. W ten sposób jedne wątki uległy znaczącym skróceniom (z romansu Tequili z postacią graną przez Teresę Mo prawie nic nie zostało), inne zaś rozbudowano, dodając nowe postaci. Najbardziej poszkodowanym stał się właśnie grający Tequilę Chow Yun-Fat, gwiazda poprzednich filmów Woo – jego postać jest najmniej interesująca w całej fabule, choć to przecież główny bohater!

Jak to się zatem stało, że pomimo słabości tekstu Dzieci triady działają? Dlaczego są uważane za klasyk kina akcji, jeden z najlepszych obrazów Johna Woo oraz ten, który przypieczętował jego rychłą przeprowadzkę do Ameryki? Odpowiedź otrzymujemy już w prologu filmu, kiedy policyjna obława na jeden z gangów zostaje przerwana przez rywali, którzy otwierają ogień. Przez następne kilka minut obserwujemy strzelaninę, pozornie chaotyczną, acz w rzeczywistości niezwykle klarowną, gdzie dynamizm i gwałtowność przeplatają się z ujęciami w zwolnionym tempie, wydobywając grację pełnych przemocy obrazów. Wszystko wydaje się tu wirować, niemal tańczyć, bez względu, czy chodzi o wylatujące z pistoletów łuski, trafiane kulami przedmioty, wyskakujące do góry lub rozpadające się na kawałki, czy zabitych, których przeszyte pociskami ciała efektownie padają na ziemię. Dym, kurz, ptasie pióra (!) i rozbryzgująca się krew dopełniają obrazu zniszczenia. Ale jest tu przede wszystkim logika i porządek miejsca, dzięki którym Woo nigdy nie gubi swoich bohaterów ani akcji, pozwalając nam sycić się tym krwawym spektaklem.

REKLAMA