DYNASTIA. Odcinek „Royal Wedding”, czyli najsłynniejszy cliffhanger w historii telewizji
W poprzednim odcinku #1: DYNASTIA. Odcinek „Royal Wedding”, czyli najsłynniejszy cliffhanger w historii telewizji
Możecie się zgrywać, popisywać, a nawet przysięgać na własne matki, że na początku lat 90. na okrągło oglądaliście tylko i wyłącznie filmy z Arnoldem Schwarzeneggerem, JCVD czy Sylvestrem Stallone’em, a ja i tak wiem, że te same matki (wraz ze swoimi matkami), na które się tak zaklinacie, od lipca 1990 roku do grudnia roku 1993 w każdy roboczy dzień tygodnia w okolicach godziny 18:00 (czasami też w niedziele) przejmowały kontrolę nad jedynym domowym telewizorem i z wypiekami na twarzy oglądały kolejne odcinki (nie bójmy się tego napisać) jednego z najważniejszych seriali w historii telewizji, Dynastii. A wy robiliście to wraz z nimi! I wiecie co? Wiem, że się to wam cholernie podobało!
Fenomen Dynastii
Każdy odcinek Dynastii powodował wyludnienie polskich ulic. W czasie emisji serialu nie odbierało się telefonów. Właściwie nie robiło się nic, co mogłoby zakłócić jego odbiór. Przecież następnego dnia dumnie nosząca fryzurę na Krystle pani prezes będzie rozmawiać w pracy o tym, jaką perfidną intrygę znów uknuła ta suka Alexis! Obrzydliwe i jednocześnie pociągające bogactwo, kawior i szampan na śniadanie, wytworne suknie noszone każdego dnia, słowem kapitalizm. A przynajmniej tak nam się wtedy wydawało. Albo inaczej, chcieliśmy, żeby właśnie tak zmienił się nasz dotychczasowy szary świat. Dlatego jako społeczeństwo ulegliśmy pewnego rodzaju masowej hipnozie, a Dynastia nierzadko wychodziła w naszym kraju poza ekran. Futra w lecie, białe limuzyny wypożyczane, aby zawieźć małą Fallon do pierwszej komunii, czajniki Crystal i krajalnice Alexis.
Amerykanie Dynastią fascynowali się trochę wcześniej. Serial ABC emitowany był tam w latach 1981–1989. Miał być odpowiedzią na CBS-owski superhit Dallas. Pierwszy sezon sagi o rodzinie Carringtonów nie odniósł jednak sukcesu. Serialowi potrzebna była gwiazda, ktoś, kto tchnie w produkcję jeszcze więcej blasku, splendoru i… kontrowersji. Taką osobą okazała się niezapomniana Joan Collins, która pojawiła się w drugim sezonie i wcieliła się w rolę Alexis, byłej żony głowy rodu Carringtonów, Blake’a (John Forsythe). Warto wspomnieć, że Dynastia nie bała się podejmować tak trudnych tematów, jak gwałt, homoseksualizm lub rasizm. Oczywiście robiła to na swój dość specyficzny sposób, ale myślę, że okazała się pomocna wielu osobom. Soap opera stworzona przez Esther i Richarda Shapiro największą popularność zyskała w pierwszej połowie roku 1985, czyli w czasie emisji 5. sezonu. Dynastię oglądało wtedy średnio ok. 21 milionów Amerykanów, co uczyniło ją najchętniej oglądaną produkcją telewizyjną w całym 1985 roku. Najlepszym wynikiem oglądalności poszczycić mógł się ostatni odcinek 5. sezonu, który skupił przed telewizorami 25,9 miliona amerykańskich widzów.
Mołdawska masakra na królewskim weselu
Finałowy odcinek 5. sezonu Dynastii nosi tytuł Royal Wedding i jest najprawdopodobniej jednym z najsłynniejszych cliffhangerów w historii telewizji. W ostatnich scenach odcinka dochodzi do ceremonii zaślubin Amandy (córka Blake’a Carringtona i Alexis) oraz księcia Mołdawii, Michaela. Uroczystość nagle przerywa zaskakująca napaść. Zanim jednak przypomnę wam, do jakiego wydarzenia doszło podczas serialowego królewskiego ślubu, warto zauważyć, że aktorka grająca Amandę, czyli Catherine Oxenberg, jest córką Elżbiety Karadziordziewić, serbskiej i jugosławiańskiej księżniczki, wcielający się w postać księcia Mołdawii Michael Praed to aktor brytyjski, który zyskał sławę za sprawą tytułowej roli w popularnej serii Robin z Sherwood, a w historii nigdy nie istniało coś takiego, jak Królestwo Mołdawii; w roku 1985 Mołdawia była jedną z republik związkowych ZSRR. Odstawmy jednak te ciekawostki na bok i skupmy się na kwestiach naprawdę istotnych. Amanda poznała księcia Michaela w Acapulco. Ich piękny romans, który zakończył się ślubem, został poświęcony na ołtarzu boga Audymetra. Scenarzyści Dynastii (w tym Camille Marchetta, która pracowała przy Dallas) wysłali więc prawie wszystkie najważniejsze postaci na wystawną mołdawską ceremonię, aby dokonała się na nich przerażająca masakra. Chwilę po tym bowiem, jak prowadzący uroczystość kaznodzieja oznajmił, że Amanda i Michael związani zostali świętym węzłem małżeńskim, do kaplicy wtargnęli terroryści, dokonując zamachu stanu i wściekle strzelając do wszystkich gości. Odcinek kończy zatrważająca, przypominająca obrazy Goi scena leżących nieruchomo, postrzelonych, zakrwawionych, być może nawet martwych dam i dżentelmenów.
Trzeba przyznać, że ten szalony pomysł wypalił. A przynajmniej na jakiś czas. Prawie 26-milionowa publiczność była zupełnie oszołomiona. Wszyscy zastanawiali się, czy ktoś w ogóle przeżył mołdawską masakrę. A na rozwiązanie tej zagadki musieli czekać aż ponad 4 miesiące. Royal Wedding to świetny odcinek, a jego finał jest cliffhangerowym majstersztykiem. Niestety oznaczał on również początek końca Dynastii. I wcale nie dlatego, że praktycznie wszyscy główni bohaterowie serialu zginęli, ale właśnie dlatego, że przeżyli. W mołdawskiej masakrze śmierć poniosły bowiem dwie pomniejsze postaci, reszta cudem przetrwała napaść i przez kolejne 4 sezony serialu przechodziła przez często nudne, dziwaczne oraz mało angażujące przygody. Esther i Richard Shapiro zupełnie odlecieli, wymyślając kolejne ich perypetie. Największym dowodem ich klęski był jednak przede wszystkim spin-off Dynastii, czyli Dynastia Colbych, w którym to np. w ostatnim odcinku 2. sezonu Fallon Carrington Colby (Emma Samms) zostaje porwana przez… kosmitów.