Do dzisiaj pozostają tajemnicą. NIEWYJAŚNIONE ŚMIERCI GWIAZD
Pier Paolo Pasolini
W noc Wszystkich Świętych, z 1 na 2 listopada 1975 r., na plaży w Ostii doszło do tragicznego zdarzenia – zamordowano jednego z najwybitniejszych europejskich reżyserów, Piera Paola Pasoliniego. Ciało było zmasakrowane, obrażenia liczne i świadczące o wielkim cierpieniu, jakiego twórca zaznał przed śmiercią. Sprawcę ujęto szybko – jeździł po Rzymie skradzionym reżyserowi samochodem. 17-letni Giuseppe Pelosi, pracujący jako męska prostytutka, od razu przyznał się do winy. Według jego relacji Pasolini zaczepił go pod rzymskim dworcem Termini i zabrał na obiad. Następnie para udała się na plażę, gdzie reżyser podobno usiłował zgwałcić chłopaka. Pelosi zeznał, że wpadł wtedy w panikę i skatował mężczyznę. Śmierć Pasoliniego zbiegła się z premierą filmu Salo, przysparzając kontrowersyjnemu dziełu jeszcze więcej złowieszczej sławy. Wielki intelektualista, skandalista i poeta miał w chwili śmierci 53 lata.
Podobne wpisy
Już w 1975 r. nie brakowało głosów, że Pelosi był jedynie podstawionym kozłem ofiarnym, a samo morderstwo miało charakter polityczny. Pasolini, reżyser o skrajnie lewicowych poglądach, miał wielu wrogów w ultrakatolickich Włoszech. Także wyjątkowa brutalność zbrodni i rozległość obrażeń wskazywały na to, że morderstwa dokonała więcej niż jedna osoba. Te podejrzenia potwierdził sam Pelosi, który w 2005 r. ogłosił, że to nie on zabił twórcę Teorematu. Wyznał, że został zmuszony do wzięcia winy na siebie pod groźbą wymordowania całej jego rodziny. Według jego nowego zeznania na plaży zatrzymał się samochód, z którego wysiadło trzech nieznanych mu mężczyzn mówiących z sycylijskim akcentem. Skatowali oni reżysera, wyzywając go przy tym od zboczeńców i komunistów. Kto ich nasłał?
Bernardo Bertolucci był przekonany, że krew plami ręce Chrześcijańskiej Demokracji, konserwatywnej i katolickiej partii rządzącej ówcześnie krajem. We Włoszech Kościół miał silne powiązania z mafią od czasów II wojny światowej, zorganizowanie podobnego morderstwa nie byłoby więc niczym trudnym. O zbrodnię oskarżano też neofaszystów, którzy wielokrotnie grozili Pasoliniemu śmiercią. Jeszcze inni sugerowali nawet, że zafascynowany umieraniem i cierpieniem reżyser sam zaaranżował własną śmierć, czyniąc z niej ostatni akt swojej kontrowersyjnej twórczości. Świadczyć ma o tym fantazja na temat własnej śmierci, jaką Pasolini opisał w jednym ze swoich esejów: jej okoliczności są niepokojąco podobne do tych, w których zginął naprawdę.
Brittany Murphy
A teraz uwaga – kto z was wiedział o tym, że Brittany Murphy nie żyje, ręka do góry. To dość dziwne, że o śmierci ledwie 32-letniej, bardzo popularnej aktorki było tak cicho. 20 grudnia 2009 r. Brittany upadła pod prysznicem i nie mogła złapać oddechu. Matka aktorki natychmiast zadzwoniła na pogotowie: niestety, jej córka zmarła w karetce. Przyczyna? Rozległe zapalenie płuc i ostra anemia połączone z intoksykacją różnymi lekami. Na kilka dni przed zgonem Murphy uskarżała się na grypę; do tego miała organizm wycieńczony przez lekomanię i anoreksję. W ostatnich miesiącach życia była ponoć tak wychudzona, że magazyny odmawiały jej sesji zdjęciowych, bo wyglądała wręcz przerażająco. W młodości gwiazda miała też eksperymentować z narkotykami, ale sama zainteresowana zawsze temu zaprzeczała. Zdaniem lekarzy to właśnie splot tych wszystkich czynników doprowadził do tego, że zabiło ją pozornie niegroźne zapalenie płuc, nie mieli jednak pewności. Mąż gwiazdy nie wyraził zgody na sekcję zwłok.
Podobne wpisy
Oczywiście nagła śmierć młodej kobiety budzi podejrzenia. Prasa dogrzebała się m.in. do informacji, że ojciec aktorki (który zostawił jej matkę) jest rzekomo gangsterem włoskiego pochodzenia, co wywołało spekulacje o mafijnych koneksjach zmarłej. To właśnie jej ojciec, Angelo Bertolotti, był przekonany o tym, że jego córkę otruto. Z jego inicjatywy w 2013 r. przeprowadzono analizę toksykologiczną zwłok, która wykazała obecność w ciele aktorki baru – pierwiastka często używanego w trutkach na szczury. Bertolotti wskazywał też na to, że otrucie arszenikiem daje objawy bardzo podobne do tych towarzyszących silnej anemii. Sceptycy podważają jego argumenty – bar i inne toksyczne pierwiastki można znaleźć w farbach do włosów, z których regularnie korzystała Murphy.
Jednak najdziwniejsze w całej tej sprawie jest to, że już pięć miesięcy po śmierci Brittany zmarł jej mąż, Simon Monjack. Znaleziono go w tym samym miejscu, w którym zasłabła jego żona: pod prysznicem w ich łazience. Po raz kolejny też osobą, która zadzwoniła po karetkę, była matka Murphy. Przyczyna zgonu? Taka sama jak w przypadku jego żony – rozległe zapalenie płuc połączone z anemią i nadużywaniem leków. Wyjątkowo złowieszczy przypadek? A może Monjack został otruty przy użyciu tej samej substancji co jego partnerka? Część znajomych Murphy uznaje jej męża za podejrzanego – mężczyzna miał być zadłużony i kręcić lewe interesy. Fundacja, którą założył po śmierci żony, okazała się maszynką do wyłudzania pieniędzy. Niektórzy upatrywali też przyczyny podwójnej tragedii w pleśni, jaka wytworzyła się w domu pary i miała doprowadzić do poważnych zdrowotnych powikłań. Inni oskarżają matkę Brittany, która nie tylko była pierwsza na miejscu obu zgonów, ale też odziedziczyła cały majątek córki i część pieniędzy zięcia.
Gary DeVore
Niezbyt znane nazwisko, za to wyjątkowo niepokojąca historia. Gary DeVore był amerykańskim producentem i scenarzystą, odpowiedzialnym m.in. za adaptowanie Psów wojny i skrypt do Jak to się robi w Chicago. 55-latek zaginął 28 czerwca 1997 r., w czasie przejazdu przez kalifornijską pustynię Mojave. Wracał do domu ze świeżo napisanym scenariuszem do kolejnego filmu, The Big Steal, który miał opowiadać o konflikcie w Panamie i związanych z nią brudnych sprawkach amerykańskiego rządu. Ciało mężczyzny znaleziono rok później w jego samochodzie, w rzece pod mostem w mieście Palmdale, 322 kilometry od pustyni, na której widziano go po raz ostatni. W aucie DeVore’a nie było jego ostatniego scenariusza. Nie było też… dłoni mężczyzny. Ktoś odrąbał mu je po śmierci i wszelki ślad po nich zaginął.
To śmieszne, ale śmierć mężczyzny zaklasyfikowano jako… wypadek. Na taki werdykt nie zgadza się wdowa po scenarzyście. Kobieta jest przekonana, że jej mąż zginął, ponieważ wszedł w posiadanie tajnych, niewygodnych informacji. Według jej słów krótko po zaginięciu DeVore’a ich dom odwiedzili agenci FBI i skonfiskowali wszystkie materiały, jakie scenarzysta zgromadził w trakcie pracy nad filmem o konflikcie panamskim. Podobno miały im one pomóc w odszukaniu mężczyzny, ale nigdy nie zwrócili ich wdowie. O zagadce śmierci Gary’ego DeVore’a powstał dokument The Writer With No Hands. Jego autorzy natrafili na wiele problemów przy pozyskiwaniu informacji, dopatrzyli się też licznych nieścisłości i błędów w samym śledztwie. Odkryli również, że DeVore współpracował w przeszłości z CIA. Kto zabił scenarzystę? Jedni, w tym twórcy dokumentu, oskarżają amerykański rząd. Drudzy wskazują na kartele narkotykowe – podczas pracy nad The Big Steal DeVore odkrył powiązania między rządem a narkobiznesem. Także ucięte dłonie wskazywałyby na mafijne porachunki, często charakteryzujące się korzystaniem z kodów i symboli.