search
REKLAMA
W stronę zachodzącego słońca

GERONIMO: AMERYKAŃSKA LEGENDA. 25 lat od premiery

Tomasz Raczkowski

4 grudnia 2018

REKLAMA

Żyjący w latach 1829–1909 wojownik Apaczów Chiricahua imieniem Goyahkla przeszedł do historii jako legendarny indiański bojownik walczący z kolonizującymi południowo-zachodnie rejony Ameryki Północnej wojskami Stanów Zjednoczonych oraz Meksyku. Stał się on również jednym z najbardziej rozpoznawalnych rdzennych Amerykanów w popkulturze. Znany szerzej jako Geronimo, człowiek ten na początku XX wieku został jednym z pierwszych amerykańskich celebrytów, a jego postać stała się ikoną niezłomnej walki podbijanych ludów z białymi osadnikami mitycznego Dzikiego Zachodu. Nie dziwi więc fakt, że słynny Apacz aż czterokrotnie stawał się bohaterem filmów fabularnych. Jeden z nich – Geronimo: Amerykańska legenda – w tym miesiącu kończy równe 25 lat.

Za realizację pokazanego po raz pierwszy w 1993 roku filmu odpowiedzialny był Walter Hill, reżyser znany wówczas przede wszystkim jako twórca filmów sensacyjnych – wśród których wymienić warto chociażby dwie części 48 godzin – mający jednak na swoim koncie również western Straceńcy o innych legendach Dzikiego Zachodu, braciach James. W obsadzie znaleźli się m.in. Gene Hackman, Robert Duvall oraz wówczas dopiero początkujący Matt Damon, który dla roli w tym filmie (ponoć) porzucił studia na Harvardzie. Antycypowany jako wielki sukces film nie okazał się jednak ani kasowym hitem, przynosząc producentom pokaźne straty, ani nie zapisał się złotymi zgłoskami na kartach historii gatunku. Winę za niepowodzenie swojego dzieła Hill zrzucił częściowo na wyemitowany niemal w tym samym czasie film telewizyjny Geronimo, opowiadający o tej samej postaci. Choć zapewne reżyser miał w tym trochę racji, trudno jednak uznać Amerykańską legendę za produkcję szczególnie błyskotliwą.

Film Hilla nie jest przekrojową biografią, prezentującą kolejno wszystkie stadia działalności Geronimo. Słynnego indiańskiego rebelianta poznajemy w momencie, gdy po długoletniej walce składa broń i zgadza się osiąść w rezerwacie. Zadanie jego eskorty otrzymuje dwóch oficerów kawalerii – kapitan Charles B. Gatewood oraz porucznik Britton Davis. Ten drugi, zaczynający dopiero służbę żółtodziób, jest w Amerykańskiej legendzie naszym przewodnikiem – to dzięki jego relacji poznajemy epizod biografii tytułowego bohatera. Fabuła obejmuje krótkotrwały pobyt Apacza w rezerwacie, ponowne wystąpienie przeciw rządowi oraz ostateczną kapitulację w roku 1886 roku. Konwencja retrospektywnej opowieści z perspektywy niedoświadczonego kawalerzysty umożliwia swobodne skróty i przeskoki czasowe, jak również dodaje fabule epickiego posmaku, korespondującego z obecną w tytule legendarnością indiańskiego lidera.

Kreując Geronimo na archetypicznego niezłomnego bojownika o wolność, Hill do spółki ze scenarzystami Larrym Grossem i Johnem Miliusem wpisuje ikonicznego rebelianta w imaginarium amerykańskich wartości i etosu wolności. Najsłynniejszy Apacz w historii jest w tym filmie bardziej symbolem niezłomności skazanej na porażkę wobec dziejowej konieczności skolonizowania „czerwonoskórych” przez białych niż sproblematyzowaną wewnętrznie postacią. Ten zabieg wychodzi zresztą filmowi na dobre – tytułowa, posągowa niemal postać jest swoistą osią, wokół której ogniskują się dylematy moralne i polityczne pozostałych postaci, rozdartych między współczującym szacunkiem dla wymierającej kultury a patriotycznym obowiązkiem jankesów oraz wewnętrznie skonfliktowanych indiańskich skautów, wyobcowanych zarówno z rodzimego społeczeństwa, jak i ze wspólnoty „niebieskich mundurów”. Cieleśnie obecny Geronimo jest więc od razu przedstawiany jako mit Dzikiego Zachodu, dzięki czemu zyskuje na ekranie surową dostojność, a jego postawa nabiera znamion ponadczasowości.

Jako że w takiej konwencji Geronimo, choć najważniejszy, nie jest postacią wiodącą, ciężar narracji spada przede wszystkim na otaczających go bohaterów. Mimo że grany przez Matta Damona porucznik Davis jest pierwszoosobowym narratorem, na najważniejszą postać, tuż po tytułowej legendzie, wyrasta tutaj zdecydowanie kapitan Gatewood, w którego wciela się Jason Patric. To on w największym stopniu przeżywa rozterki wywołane przez walkę z postacią, którą dogłębnie podziwia. Zafascynowany Apaczami żołnierz jest nie tylko równorzędnym partnerem, którego sam Geronimo uznaje za przyjaciela i z którym może honorowo paktować, ale również stanowi drugi po niezłomnym Indianinie wzór dla Davisa, definiującego współczesne spojrzenie na przedstawiany w filmie konflikt. W zasadzie taką samą charakterystykę jak Gatewood, tyle że przeniesioną na płaszczyznę głównego dowodzenia, ma odtwarzany przez Gene’a Hackmana generał Crook, którego stosunek do Indian określić można mianem współczującego kolonizatora z konieczności. Nawet jego towarzysz, bezwzględny zwiadowca Al Siebers w interpretacji Roberta Duvalla, w Geronimo… zyskuje pozytywny rys. Jedyną jednoznacznie negatywną postacią okazuje się następca Crooka, generał Nelson Miles, odpowiedzialny za masowe deportacje Apaczów, przedstawiony jako antyteza mądrego i dobrego dowódcy, szanowanego zarówno przez podkomendnych, jak i przeciwników.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA