search
REKLAMA
Zestawienie

CONTRA, FRANKO, MANIAC MANSION. Wymarzone filmy zainspirowane klasycznymi grami wideo

Jarosław Kowal

10 maja 2018

REKLAMA

Another World, reż. Denis Villeneuve

Po dziś dzień jedna z najlepszych gier, w jakie kiedykolwiek grałem. Głównie za sprawą znakomitej fabuły. Po prawie trzydziestu latach początek historii wydaje się nieco naciągany, ale otwarcie przejścia do tytułowego innego świata za pomocą maszyny służącej do przyśpieszania cząstek elementarnych i przypadkowego uderzenia pioruna łatwo można przeobrazić w nieco bardziej realistyczny eksperyment. Nikt natomiast nie oddałby lepiej futurystycznego świata z pogranicza cyberpunku i postapokalipsy niż Denis Villeneuve – reżyser, który wie, jak stworzyć imponujące przestrzenie utrzymane w duchu retro science-fiction, a przy okazji daje duże nadzieje na emocjonujący film podszyty niebanalnymi tematami.

Kto do roli głównej? Michael Fassbender to urodzony Lester Chaykin – wyluzowany, rudowłosy naukowiec, który równie sprawnie obsługuje komputery, co pistolety laserowe. Z kolei Buddy, jego kosmiczny przyjaciel, natychmiast przywołuje skojarzenia z ogrem Nickiem z Bright, więc Joel Edgerton prawdopodobnie spisałby się idealnie w tej roli.

Kunio-Kun No Nekketsu Soccer League, reż. Taika Waititi

Nie znacie? Oczywiście, że znacie! Tyle że na kartridżu do Pegasusa widniał tytuł Goal 3, mimo że nie istnieją części pierwsza i druga. To prawdopodobnie najdziwniejsze piłkarskie rozrywki w historii wirtualnej rozrywki – przerysowani piłkarze tonęli w błocie, bywali rażeni piorunami, a piłka po ich potężnych strzałach przybierała przeróżne dziwaczne kształty (zmieniała się na przykład w rybę albo w banana). Doskonały materiał na komedię, a nawet jedna podobna już powstała – Shaolin Soccer Stephena Chow.

Do stworzenia popisu absurdu godnego materiału źródłowego potrzebny byłby ktoś o niebanalnych umiejętnościach, kto potrafi przemienić kicz w zaletę, na przykład Taika Waititi, który zamknął trylogię Thora w najlepszy z możliwych i całkowicie niespodziewany sposób. Obsada? W roli głównej gibki Tom Holland, czyli aktualny Spider-Man, a do tego Lana Condor (Jubilee z X-Men: Apocalypse) oraz Dante Brown (z serialowej Zabójczej broni) i gościnny występ Willa Ferrella, podobno wielkiego miłośnika “soccera”, a przy okazji kibica londyńskiej Chelsea.

Gobliiins, reż. Terry Gilliam

Skuteczne przeniesienie na ekrany kinowe gry nasyconej tak dużą ilością absurdu i surrealizmu wymagałoby speca w tych dwóch dziedzinach, a kto nadawałby się do tego lepiej, jeżeli nie współtwórca trupy Monty Python? Gilliam w ostatnich latach wprawdzie stroni od komedii, ale może dla trzech goblinów szukających ratunku dla popadającego w obłęd króla zrobiły wyjątek. Ta historia aż prosi się o satyryczne ujęcie pełne odniesień do społeczno-politycznych problemów współczesnego świata. Oczywiście całość w groteskowej – z jednej strony baśniowej, z drugiej przerażającej – oprawie z ogromną ilością czarnego humoru.

W roli maga Ignatiusa trudno wyobrazić sobie kogoś innego niż Patricka Stewarta – podobieństwo jest uderzające. Na wojowniczego Asgarda – wyraźnie zainspirowanego legendami o wikingach – idealnie nadałby się Chris Hemsworth, ale prawdopodobnie odrzuciłby przyjęcie roli tak bardzo przypominającej Thora. Może więc Dwayne Johnson? Uroda wprawdzie niezbyt nordycka, ale muskulatura i dryg do komedii idealne. Na koniec niezdarny, ale biegły w kwestiach technicznych Oups, czyli fucha dla kolejnego śmieszka. Stawiam na Chrisa Pratta.

REKLAMA