Natali jest znany niemal wyłącznie z dziwacznego thriller science-fiction Cube i znacznie słabszej Istoty, ale ma na koncie także liczne odcinki serialowe. Wyreżyserował epizody m.in. Westworld, Amerykańskich bogów czy Miasteczka Wayward Pines i wierzę, że warto dać mu jeszcze jedną szansę. Tym bardziej, że legendarna gra obsługiwana przez wszystkie kultowe platformy (Commodore 64, Atari, Amiga) ma niebanalną fabułę z pogranicza kosmicznego kina akcji oraz filozoficznych dywagacji dotyczących natury sztucznej inteligencji i maszyn. Wyświechtane, ale człowiek, który marzył o zekranizowaniu Neuromancera Williama Gibsona może mieć w tym temacie coś nowego do powiedzenia.
Historia jest świetna – na planecie Alterra powstaje pięć ludzkich kolonii, każda z własnym ekosystemem, każda sterowana przez biomechaniczną sieć zwaną Multiple Organism Unit Link, czyli MorgUL. Jak zawsze w takich sytuacjach, sztuczna inteligencja w końcu się buntuje, a grupka ocalałych kolonistów przekazuje dalej ponure historie o wymordowanych pobratymcach. Mijają dekady, ludzkość pragnie powrotu na Alterrę i wreszcie modyfikacje genetyczne doprowadzają do powstania wyjątkowego wojownika-mutanta – Turricana. Dalszy przebieg wydarzeń łatwo przewidzieć, ale element biologiczny jest w tej historii unikatowy, jeszcze bardziej utrudnia znalezienie odpowiedzi na pytanie, gdzie zaczyna się człowiek, a gdzie kończy się maszyna. Naturę targanego emocjami, szukającego własnej tożsamości brutala idealnie oddałby natomiast aktualny Punisher, czyli Jon Bernthal.
Kto chciałby wyreżyserować ekranizację polskiej gry? Jeszcze niedawno też bym tak pomyślał, ale skoro Netflix bierze na warsztat Wiedźmina, to czemu nie najsłynniejsza bijatyka w historii polskiej rozrywki wirtualnej? Zamiast Szczecina z okresu ustrojowej transformacji dostalibyśmy jednak przygraniczne teksańskie miasteczko, gdzie – jak w pierwowzorze – przemytnicy toczyliby nieustanne walki. W konsekwencji jednej z nich zginąłby Alex, przyjaciel tytułowego bohatera, co byłoby pretekstem do pełnej przemocy i wybuchów zemsty.
A skoro zemsta, to kto inny, jeżeli nie Chad Stahelski – reżyser dwóch części Johna Wicka? Jego talenty mogłyby doskonale połączyć akcję z dramatem i mrocznym nastrojem, w których doskonałym Franko zostałby Scott Adkins – wybitny wojownik notorycznie pomijany przez Hollywood albo odsyłany do ról drugoplanowych (jak chociażby w Doktorze Strange’u). Na głównego złego, pamiętnego Klocka (Chump albo Block w wersji amerykańskiej?), wyznaczyłbym masywnego Nathana Jonesa, pamiętnego Rictusa Erectusa z Mad Max: Na drodze gniewu.
Co jeszcze? Może Galaga albo Space Invaders od J.J. Abramsa? Cyberpunkowe Syndicate od Joon-ho Bonga, reżysera między innymi Snowpiercer? Rick Dangerous bezwstydnie kopiujący Indianę Jonesa w komediowym wydaniu autorstwa Jake’a Kasdana, twórcy tegorocznego Jumanji? Albo historia górnika Rockforda z Boulder Dash, która wydaje się tak bardzo nieinteresująca, że chyba tylko szalony Kevin Smith mógłby nadać jej charakter? Jestem pewien, że moglibyście dopisać jeszcze kilka tytułów do listy i każdy z tych pomysłów brzmiałby świetnie. Czekamy na nie w komentarzach.