search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

CENZURA W KINIE. Przykłady filmowych inwigilacji

Jacek Lubiński

29 marca 2017

REKLAMA

Egzorcysta

Kolejne dzieło, które bierze na tapet kościół katolicki oraz prawdziwe wydarzenia z jego przeszłości. Burza w szklance wody gotowa. I rzeczywiście, sami krytycy byli po premierze mocno zmieszani tym, co obejrzeli – niektórzy pisali nawet o „religijnym pornosie”. Roger Ebert był zresztą mocno zdziwiony, że film otrzymał R-kę, a nie kategorię X. W kinach do biletów dodawano papierowe torebki na wymioty, podczas gdy w kuluarach czekali gotowi do akcji sanitariusze. Z kolei gwiazda produkcji, Linda Blair, otrzymywała pogróżki śmierci od religijnych ugrupowań z całego świata. Tę listę można ciągnąć… A co na to cenzura?

Na Bliskim Wschodzie wiele krajów zakazało wyświetlania filmu. W Irlandii wycięto sceny seksu i profanacji. W UK kasety wideo z tym tytułem wycofano z obiegu na ponad dekadę, a liczne wersje telewizyjne na całym świecie były odpowiednio tonowane, w tym część przez samego reżysera, Williama Friedkina. Twórca wyciął także tuż przed premierą kinową słynną scenę „na pająka”, którą przywrócono na jednej z późniejszych wersji DVD – tych jest jednak bez liku i bardzo dużo z nich wciąż pozostaje wybrakowanych. Masowo wycofywano z kin już zresztą zwiastuny rzeczonego dzieła, gdyż były „zbyt przerażające”. Inna sprawa, że niezwykły sukces komercyjno-artystyczny Egzorcysty (pierwszy horror nominowany do Oscara dla najlepszego filmu) wydatnie przysłonił jego początkowe problemy.

Ekstaza

Ta czechosłowacka produkcja zapewne przepadłaby w odmętach czasu, gdyby nie ponętne ciało Hedy Lamarr. Austriacka aktorka, jako jedna z pierwszych w historii, pokazuje się tutaj w pełnej krasie, a towarzyszy jej również jeden z pierwszych na dużym ekranie stosunków seksualnych, dodatkowo zwieńczony zwycięskim orgazmem. I chociaż twórcy nie poszli full pro i wszystko oddają odpowiednie grymasy na twarzach postaci, to w czasach chylącej się ku upadkowi prohibicji tyle wystarczyło. Nakręcony w trzech wersjach językowych romans – czeskiej, niemieckiej i francuskiej – pierwotnie miał swoją premierę w styczniu 1933 roku, ale za zachodnią granicą doczekał się jej dopiero po dwóch latach i w dodatku pod innym, jakże „bezpiecznym” tytułem Symfonia miłości.

Za oceanem było jeszcze gorzej. Biuro Haysa nazwało film „niebezpiecznie nieprzyzwoitym” i dopiero w 1940 roku pozwoliło na ograniczoną dystrybucję, która odbyła się i tak głównie w niezależnych, arthouse’owych przybytkach, poza oczami młodych niewinnych. Niektóre ze stanów co prawda dopuściły Ekstazę do oficjalnego obiegu, ale po licznych cięciach wiadomych scen. Większość jednak zakazała filmu bez patrzenia na nie. Dodatkowo dziełu nie pomagał fakt, że mąż Lamarr próbował samoistnie zablokować jej śmiałe występy, wykupując wszystkie dostępne kopie. Pomimo faktu wydania na ten czyn aż dwieście osiemdziesiąt tysięcy dolarów (dzisiejsze pięć milionów i osiemnaście tysięcy!) nie tylko nie udało mu się tego dokonać, ale też stracił przez to swoją miłość – Lamarr uciekła przed nim wpierw do Paryża, a potem do Hollywood, gdzie bez większych przeszkód zrobiła karierę.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA