ANTYWESTERN. Nietypowe opowieści o Dzikim Zachodzie

Niebieski żołnierz (1970) reż. Ralph Nelson
Jeden z tych przykładów, gdy reżyser przemycił do treści filmu świeże wydarzenia z Wietnamu, które wstrząsnęły opinią światową. Jest to nie tylko przypomnienie o krwawej masakrze, jaką w listopadzie 1864 roku oddział amerykański urządził pod Sand Creek. To również nawiązanie do polowania w Azji (konkretnie rzezi w My Lai) i przekazanie zakamuflowanego komentarza dotyczącego ówczesnej sytuacji politycznej. Niebieski żołnierz jest zatem nie tylko dziełem antywesternowym, ale także protestem przeciwko wojnie. Zdaniem reżysera Ralpha Nelsona postawa ówczesnej armii amerykańskiej i ustosunkowanie się do Wietnamu jest taka sama, jak przed laty w relacji z Indianami. W filmie granica w ukazaniu przemocy została ewidentnie przesunięta i jak na tamte czasy obrazy okaleczeń, mordów oraz gwałtów robiły piorunujące wrażenie.
Człowiek, który zabił Liberty Valance’a (1962) reż. John Ford
Podobne wpisy
Film, w którym można mówić o pewnym konflikcie pokoleń czy umieraniu pewnych wartości i zwolnienia miejsca dla nowych. Tom Doniphon (w tej roli John Wayne) to przykład bohatera, który przede wszystkim łamie obowiązujące na Dzikim Zachodzie reguły walki tak samo, jak konwencję gatunku łamie autor dzieła. Doniphon zabija z ukrycia, jest kłamcą i poświęca swój honor dla nowych czasów. Symboliczna jest również postać Ransoma Stoddarda (świetny James Stewart), który głosi hasła sprawiedliwości oraz wolności, ale zdaje się być kimś wyalienowanym i niepasującym do nowych kodeksów obowiązujących na Dzikim Zachodzie.
Ostatni kowboj (1962) reż. David Miller
Kowbojów już nie ma, po Dzikim Zachodzie niewiele zostało, a jednak David Miller opowiedział historię westernową i skonfrontował mit samotnego jeźdźca (w rolę protagonisty Jacka Burnsa wcielił się Kirk Douglas) z rzeczywistością Ameryki lat 50. Uwspółcześnienie westernu mogło być dla reżysera sposobem na znalezienie przykrywki dla krytycznego komentarza wobec współczesnych problemów, głównie tych związanych z imigrantami, outsiderami oraz ludźmi przynależącymi do marginesu społecznego. To autorska próba postawienia diagnozy tamtejszej Ameryki, w której jednak znalazło się miejsce dla klasycznych dla tego gatunku rozwiązań fabularnych, jak choćby sceny pościgu.
Western Union (1941) reż. Fritz Lang
Antywesternowe osiągnięcie wybitnego, niemieckiego reżysera, który znakomicie sobie radził za oceanem, z dala od ojczyzny. Już w Powrocie Franka Jamesa (1940) Lang dokonał odwrócenia naturalnego porządku rzeczy i jako opowiadacz historii nie krył sympatii dla przestępcy i banity, ani też antypatii dla jego prześladowcy, zawodowego łowcy głów.
W Western Union natomiast bardzo interesujący jest rys postaci. Vance’a Shawa poznajemy jako przestępcę, czyli zamiast bohatera widz de facto śledzi losy antybohatera. Dochodzi jednak do precyzyjnie ukazanej przez Langa przemiany, wręcz nawrócenia. W klasycznym westernie rzadko się zdarza, aby Zły przeobrażał się w Dobrego. W Western Union do takiej transformacji dochodzi, ale jest w tym filmie jeszcze bardzo ważna kwestia. Ukazany mianowicie postęp technologiczny, który rozwija metropolie, cywilizację i przyczynia się do schyłku Dzikiego Zachodu, czyli fundamentalnego miejsca dla westernowych opowieści.