search
REKLAMA
Archiwum

ANALIZA MUZYCZNA KILL BILL

Jacek Lubiński

1 stycznia 2012

REKLAMA

ANALIZA MUZYCZNA KILL BILL: VOL. 2

1. Na początku mamy różne logosy, m.in. „Filmed in Shaw-Scope”, które to Tarantino wykorzystał wraz z należącymi do nich fanfarami. Jest to więc pierwszy „obcy” fragment muzyczny użyty w drugiej części (choć tutaj mała kwestia sporna – w niektórych wersjach filmu logo pojawia się tylko w części pierwszej – np. na wydaniu DVD „Vol. 2” jest nieobecne). „Shaw Brothers” jest to słynna i bodaj największa wytwórnia filmów kung-fu i ogólnie kina kopanego ze wschodu. Siedziba mieści się w Hong Kongu, a jej początki sięgają czasów jeszcze sprzed II wojny światowej. O braciach i ich dokonaniach nie będę się jednak rozpisywał, gdyż raz – nie jest to miejsce na to, a dwa – ilość informacji na ich temat starczyłaby na osobny artykuł. Powiem tylko, że z filmów powstałych pod tym znakiem Tarantino przeniósł olbrzymią ilość odniesień, cytatów i zapożyczeń, włączając w to aktorów. Aha – nie pomylcie ich przypadkiem z innymi braćmi Shaw, którzy są legendą amerykańskiej sceny muzycznej.

2. Sam film natomiast zaczyna się, podobnie jak część 1, jako czarno-biały i też obrazujący sceny w kaplicy, choć oczywiście teraz w pełniejszej wersji. Na początku przewodzi Ennio Morricone – dwie kompozycje tego znakomitego kompozytora wykorzystał Tarantino. Napisom początkowym towarzyszy więc „A Silhouette Of Doom”. Ten znakomity kawałek powstał oczywiście do jednego z westernów, a mianowicie do Navajo Joe znanego także jako A Dollar A Head lub Savage Run. Sam film powstał w 1966 roku, wyreżyserował go Sergio Corbucci, a główną rolę zagrał już dawno zapomniany Burt Reynolds. Jest to pierwsze użycie tej muzyki w filmie – po raz drugi pojawia się w scenie pojedynku The Bride z Elle.

3. Następnym kawałkiem jest „Il Tramonto”, który ilustruje chwilę, w której The Bride wychodzi na zewnątrz kaplicy i spotyka Billa. Inna nazwa tegoż utworu to „The Sundown”, a wielu na pewno wie, iż pochodzi on z niezapomnianego dzieła, części „dolarowej trylogii” Leone, czyli The Good, the Bad and the Ugly – co mówi samo za siebie.

4. Zaraz potem mamy rozmowę obojga bohaterów – kto widział film, wie, jak ona się kończy. Nie każdy jednak wie, jaka muzyka pojawia się wtedy w tle. Jest to „Massacre at Two Pines Wedding Chapel” skomponowana na potrzeby filmu przez przyjaciela i wielokrotnego „współpracownika” Tarantino, czyli Roberta Rodrigueza, który jeszcze nie raz da o sobie znać. Jak widać, Rodriguez zaprawiał się w boju przed Sin City.

5. Następnie w filmie następuje chwila muzycznej ciszy. Dopiero scena, w której Bill rozmawia z bratem przed domem tegoż – przyczepa kempingowa – pojawia się kolejna melodia. „Dies Irae” – tak się nazywa, a jej autorami są Nora Orlandi i Paolo Ormi. Utwór ten dwukrotnie pojawia się w dość krótkim czasie. Tutaj w dłuższej formie, bo ponad minutowej, natomiast kolejne 45 sekund zostało użyte w scenie, kiedy Budd wraca do domu z klubu. To także wyciąg z innego filmu. Tym razem jest to motyw z Blade of The Ripper (Lo Strano vizio della Signora Wardh) – włoskiego thrillera z roku 1971, za który odpowiada Sergio Martino. Warto zwrócić uwagę na dorobek kompozytorki, pomijając bowiem to, że mało w tym zawodzie kobiet, to jeszcze mniej bierze się za westerny, horrory czy thrillery, a z tego swego czasu słynęła Nora Orlandi.

6. Tymczasem pominęliśmy jedną scenę, bowiem pomiędzy rozmową a powrotem Budd był przecież w klubie „My Oh My”. Tam także przygrywała ciekawa muzyka. Jest nią „Ay Que Caray” autorstwa Marilu Esmeralda Aguiluz. I… tyle. Jest to bowiem najbardziej tajemniczy utwór obu filmów, o którym niewiele wiadomo tak naprawdę. Z pewnością jest to meksykański kawałek, być może jedna z przeróbek Monolo Escobara, który miał taki tytuł w swojej karierze. Tak naprawdę jednak nie udało mi się znaleźć niczego konkretnego na temat tej melodii. Znając macki i zagrywki zarówno Tarantino, jak i Rodrigueza to bardzo możliwe jest, iż kawałek ten powstał na potrzeby tej sceny. W każdym razie do sytuacji idealnie pasuje tytuł tejże melodii, który tłumaczyć można jako „Co u licha?” (lub „Do licha!” w zależności od zastosowania).

7. Zajmijmy się kolejnym fragmentem. Tym razem jest to melodia, którą odgrywa adapter w przyczepie Budda. Konkretnie jest to „A Satisfied Mind” Johnny’ego Casha. Johnny Cash to znany twórca filmowych przebojów i oczywiście legenda amerykańskiej sceny muzycznej, na której królował od 1957 roku. Wysmażył m.in. piosenkę do filmu Frailty czy też do Dead Man Walking oraz wiele innych. Był także kompozytorem oraz aktorem. Niestety zmarł prawie 2 lata temu i Kill Bill nie doczekał… „A Satisfied Mind” nie jest jednak przebojem Casha. Oryginalnie odpowiadają za niego Joe Hayes i Jack Rhodes, którzy wypuścili tę piosenkę w 1955 roku. Po nich wielu brało się za ten przebój – Jeff Buckley, Ben Harper, The Walkabouts – ale to właśnie wersja Casha stała się jedną z najsłynniejszych.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA