ALLEN KONTRA FARROW, czyli słowo przeciwko słowu. Czy nowy miniserial HBO mija się z prawdą?
Jeszcze więcej niespójności i zaniedbań wytyka twórcom Allen kontra Farrow Hadley Freeman – dziennikarka pisząca dla “The Guardian”. W dość długim, wyczerpującym artykule (gorąco polecam przeczytanie całości) udało jej się zebrać gros argumentów na rzecz Allena, niepojawiających się w miniserialu HBO. Wśród nich Freeman wymienia m.in. zeznania doktor Susan Coates, która już w 1990 roku (a zatem dwa lata przed domniemanym molestowaniem) stwierdziła, że Dylan Farrow bardzo łatwo “ponosi fantazja”, nawet gdy chodzi o prosty opis drzewa. Przywołuje również wypowiedź Moniki Thompson (niańki zajmującej się Dylan), która podczas procesu o opiekę nad dziećmi najpierw zeznała, że Farrow była doskonałą matką, ale później odwołała swoje zeznanie, tłumacząc to możliwością utraty lukratywnej posady. Wreszcie dziennikarka zwraca uwagę na wyjątkowo interesującą sprzeczność – gdy Moses i Soon-Yi opowiadają o ciemnych stronach swojego dzieciństwa (tzn. przypadkach fizycznej oraz psychicznej przemocy, a także faworyzowaniu przez Mię biologicznej części potomstwa), ich relacje są przez twórców oraz bohaterów miniserialu błyskawicznie deprecjonowane, zrównywane z ziemią. Momentalnie przypina się im łatkę kłamców i oszustów, prezentując na ekranie co najwyżej kilka losowych zdań lub nagłówek jakiegoś artykułu. Chwilę później Dylan mówi o tym, że osoby, które nie wierzą w jej wyznania, odmawiają jej tym samym podstawowego prawa do “opisania własnych doświadczeń”. Najwyraźniej twórcy Allen kontra Farrow nie dostrzegli w zmontowanym materiale żadnej niekonsekwencji. “Doświadczenia jednych dzieci są równiejsze od innych” – konkluduje Freeman.
Artykuł, który ukazał się w “The Guardian”, wywołał na tyle duży rezonans medialny, że Dick i Ziering postanowili odnieść się do niego publicznie poprzez wydanie krótkiego oświadczenia:
Filmowcy odpowiedzialni za Allen kontra Farrow skrupulatnie przestudiowali dziesiątki tysięcy stron dokumentów, w tym transkrypcji z sądu, raportów policyjnych, zeznań naocznych świadków oraz zapisów z ochrony praw dziecka. Rozmawialiśmy z tuzinami ludzi zaangażowanych w sprawę, z wiedzą z pierwszej ręki na temat zdarzeń, ich zeznania mogą być indywidualnie potwierdzone. Allen kontra Farrow to kompletna, przekrojowa i dokładna prezentacja faktów.
Jeżeli Dick i Ziering rzeczywiście “skrupulatnie przestudiowali dziesiątki tysięcy stron dokumentów”, to dlaczego w ich miniserialu odnajdziemy tylko argumenty popierające Mię oraz Dylan Farrow? Jak stworzony przez nich dokument może być “kompletną, przekrojową i dokładną prezentacją faktów”, jeżeli znalazło się w nim miejsce wyłącznie dla jednej ze stron konfliktu?
Jednym z istotnych dowodów na winę Allena jest według Dicka i Ziering jego twórczość. W drugim odcinku biorący udział w miniserialu publicyści “analizują” poszczególne filmy sygnowane nazwiskiem amerykańskiego reżysera, wskazując na to, że można w nich odnaleźć pewien stały schemat, tzn. relację miłosną wyraźnie starszego mężczyzny z powoli wkraczającą w dorosłość nastolatką: “Oglądając filmy Allena, odnosimy wrażenie, że stara się nas oswoić z takimi związkami. Chce nas urobić. Powtarza to raz po raz, przez lata. Powraca ten sam motyw, duża różnica wieku w związkach. Widząc to często, zaczynasz myśleć, że taka jest norma. Nie dzieje się nic dziwnego”. W tle tymczasem prezentowane są nam fragmenty kilku pasujących do wzorca filmów z ponad 50 wyreżyserowanych przez Allena pełnych metraży. Na piedestale postawiony zostaje, rzecz jasna, Manhattan, w którym ponad 40-letni bohater wiąże się z graną przez 17-letnią Mariel Hemingway (wnuczkę słynnego pisarza) dziewczyną. Hipokryzja twórców Allen kontra Farrow wychodzi na jaw, gdy o podobne sfery zahacza życie Mii Farrow. Jej intymne relacje ze znacznie starszymi od siebie mężczyznami (gdy aktorka wychodziła za Franka Sinatrę, miała 21 lat, on 50; gdy wychodziła za André Previna, miała 25 lat, on 45) portretowane są jako coś całkowicie naturalnego, zasługującego raczej na luźną anegdotkę niż głębszą analizę. “Widząc to często, zaczynasz myśleć, że taka jest norma. Nie dzieje się nic dziwnego”.