search
REKLAMA
Artykuł

ALLEN KONTRA FARROW, czyli słowo przeciwko słowu. Czy nowy miniserial HBO mija się z prawdą?

Janek Brzozowski

21 marca 2021

REKLAMA

Innym ważnym elementem narracji twórców miniserialu jest kolejka elektryczna, która miała być przechowywana na strychu rezydencji w Bridgewater. Zabawka miała kręcić się w kółko, podczas gdy Dylan była molestowana przez Allena, zapewniającego ją, że w zamian zostanie “gwiazdą jednego z jego przyszłych filmów”. Moses i Allen zapewnili, że na strychu nigdy nie było elektrycznego pociągu, czemu przeczy przywołany w dokumencie policyjny rysunek, na którym wyraźnie oznaczone zostały ślady torowiska. Kristi Groteke, obecna w rezydencji 4 sierpnia 1992 roku niania Farrowów, zeznała jednak podczas procesu o opiekę nad Mosesem, Dylan i Ronanem (w 1993 roku), że na strychu, owszem, znajdowała się kolejka, ale nie elektryczna: “pociąg był pociągiem-samochodem, na którym dziecko mogło usiąść i jeździć”. A zatem kto ma w tym miejscu rację? Jak naprawdę wyglądała przechowywana na strychu kolejka? Dlaczego zeznania Kristi Groteke nie zostały przywołane w miniserialu jako kontrapunkt względem szczegółowej opowieści Dylan? Zasadność zadawania takich pytań świadczy o tym, że rzeczywistość może nie być tak czarno-biała, jak chcieliby tego twórcy Allen kontra Farrow.

W ostatnim, podsumowującym całą sprawę odcinku Allen zestawiony zostaje z celebrytami, którzy dopuścili się przestępstw na tle seksualnym. Na ekranie pojawiają się m.in. Michael Jackson, Bill Cosby, Harvey Weinstein, a także Roman Polański. Wybór ostatniego z nich wydaje się szczególnie niefortunny – w 2005 roku Mia Farrow zdecydowała się bowiem wspomóc Polańskiego (skazanego już wówczas za przestępstwo seksualne) podczas procesu o zniesławienie, lecąc do Londynu i składając tam zeznania. Po latach aktorka przeprosiła za to na Twitterze ofiarę reżysera – Samanthę Jane Geimer. Kobieta najpierw uprzejmie odpisała, że przeprosiny w ogóle nie są potrzebne, gdyż jej rodzina już dawno pogodziła się z rodziną Polańskiego, niedługo później dodając, że Mia właściwie “wrzuca swojego przyjaciela pod autobus dla PR-u. Nie chcę przeprosin od nikogo, kto go wspiera. Nigdy nie odwróciłabym się od przyjaciela dla czerpania z tego korzyści”. Czy muszę dodawać, że o wsparciu twórcy Chinatown przez Mię Farrow również nie usłyszymy w dokumencie Dicka i Ziering nawet jednego słowa?

Mniejsza jednak o Polańskiego – jego sprawa to temat na osobny analityczny materiał. Allen wrzucony został przez twórców miniserialu do gigantycznego wora z napisem: “przestępcy seksualni” pomimo tego, że, w przeciwieństwie do np. Weinsteina czy Cosby’ego, nigdy nie został osądzony i skazany. Ba, nigdy nie zostały mu nawet postawione zarzuty. Jedyny proces, w jakim reżyser wziął udział, dotyczył walki o prawa do opieki nad dziećmi i został rozpoczęty z jego inicjatywy (to nazwa tego procesu posłużyła za tytuł miniserialu). Wymienianie nazwiska Allena obok nazwisk prawomocnie skazanych za przestępstwa seksualne osób wydaje się zwyczajnie niesprawiedliwe, nie wspominając już o mieszaniu z błotem aktorów i aktorek, którzy decydują się publicznie stanąć w jego obronie, dając wyraz swoim wątpliwościom i zwracając uwagę na pewne istotne nieścisłości.

Co tak naprawdę wydarzyło się 4 sierpnia 1992 roku na strychu rezydencji Farrowów? O tym wiedzą tylko Woody Allen oraz Dylan Farrow. Dick i Ziering uznali a priori, że historia opowiedziana przez Dylan jest prawdziwa i pod tę tezę zbudowali całą narrację swojego miniserialu. W ten sposób w Allen kontra Farrow znalazły się tylko argumenty przemawiające za odpowiednią wersją wydarzeń; niewygodne zeznania i wydarzenia godzące w wiarygodność albo dobre imię Dylan oraz Mii zostały przemilczane, zwyczajnie pominięte. Dobrze zaznajomiony z historią widz może poczuć się podczas seansu dokumentu Dick i Ziering jak podczas oglądania znakomicie zrealizowanej propagandy – tworu wybitnie jednostronnego, nie otwierającego pola do dyskusji, ale zamykającego ją; jawnie sugerującego odbiorcy, co ma na dany temat myśleć, jakie wyciągnąć wnioski. Moim cichym marzeniem jest, aby w przyszłości powstał na temat całej sprawy mniej subiektywny dokument, zrealizowany przez kogoś, kto podszedłby do materiału dowodowego bez z góry wyrobionej opinii. Jaka byłaby konkluzja takiej produkcji? Póki co możemy tylko gdybać.

Czy Allen kontra Farrow zakończy spór wokół zarzutów o molestowanie? Z całą pewnością nie. Wszystkie związane ze sprawą osoby podzieliły się na dwa obozy, które wzajemnie oskarżają się o kłamstwa i manipulacje. Miejsce faktów zajęły dyskusje na temat rodzaju dziecięcej kolejki, a miejsce procesu sądowego PR-owe ataki w mediach. Allen kontra Farrow to dzisiaj słowo przeciwko słowu. Wątpię, aby kiedykolwiek nastąpił w tej sprawie jakikolwiek realny przełom. Co tak naprawdę wydarzyło się 4 sierpnia 1992 roku na strychu rezydencji Farrowów? Tego najprawdopodobniej nie dowiemy się nigdy.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA