ALIENS VERSUS PREDATOR – Filmowe gry komputerowe
Aliens versus Predator 2 zadebiutowało w październiku 2001 roku (na Macintoshu w 2002, a na PlayStation ostatecznie… wcale). Tym razem za powstanie gry odpowiadało Monolith Productions, a za dystrybucję Sierra (która od tego czasu zdążyła upaść i powstać w nowej formie). Zmieniła się też ekipa. Głównym projektantem został William Westwater (wespół z Davidem Stalkerem także producent), programistami Kevin Stephens i Andrew Mattingly, za grafikę odpowiedzialny był Kevin Kilstrom, a za muzykę Nathan Grigg. I…
…już pierwsze minuty rozgrywki AvP2 pokazują, jak wiele się przez te dwa lata zmieniło na rynku. Chociaż z dzisiejszej perspektywy grafika również już nieco trąci myszką (bynajmniej nie komputerową), to jednak w owej chwili skok jakościowy był ogromny. Postaci ludzkie dalej straszyły odrobinę kanciastym designem, lecz ogółem gra potrafiła zachwycić lepszym odzwierciedleniem detali. Twórcom udało się również zachować mocno niepokojący klimat, jednocześnie poprawiając jakość samej rozgrywki. Ta okazała się także bardziej zaawansowana fabularnie.
Raz jeszcze wcielamy się w trzy różne postaci, przechodząc trzy różne kampanie – ponownie prowadzone w perspektywie pierwszej osoby, tym razem na planecie LV-1201, 50 lat po zniszczeniu Fioriny 161. Lecz teraz przecinają się one wzajemnie i decyzje podjęte w jednej wprowadzają zmiany w drugiej. To zdecydowany plus, gdyż teraz każda akcja powoduje reakcję, a co za tym idzie, wymusza również dodatkowe zaangażowanie i myślenie. Cokolwiek by bowiem o oryginalnej grze nie pisać, częstokroć nie wymagała ona nic więcej poza sprawnością w poruszaniu się po ograniczonej przestrzeni i wybijaniem wrogich jednostek szybkimi kliknięciami. Misje, które przyszło nam tam wykonywać, były w większości dość trywialne, a u ich podstaw leżało tylko i wyłącznie przetrwanie i/lub unicestwienie zagrożenia. W „dwójce” także chcemy oczywiście przede wszystkim przeżyć, lecz zadania, które przed nami postawiono, są już zdecydowanie bardziej przemyślane.
Niestety cierpi na tym odrobinę dynamika. Co prawda, gdy dochodzi do bezpośredniej konfrontacji, na przykład z Obcymi, znów należy popisać się refleksem, mocno trzymając nerwy na wodzy. Ale gra jako taka nie wymaga już od nas nieustannego poruszania się, jak to miało miejsce poprzednio. Trafiają się nawet takie zakamarki, w których długo można sobie radośnie harcować bez żadnych większych konsekwencji. Niemniej trzeba uważać na wszystko, co dzieje się na ekranie, wliczając w to także nieco bardziej zaawansowany panel sterowania. W oryginale był on dość prosty dla każdej postaci – ot, pasek życia/energii/amunicji. Sequel oferuje nam tu ciut więcej atrakcji, od kontrolowania których niekiedy bardzo dużo zależy w kwestii ukończenia rozgrywki. Szczęśliwie tę można już bez problemu zapisywać, co niweluje pierwotne frustracje spowodowane nagłą śmiercią na pięć sekund przed osiągnięciem celu.
Paradoksalnie jednak AvP2 i tak należy poświęcić zdecydowanie więcej czasu i energii. Rozbudowanie fabuły, broni i możliwości postaci (Obcy posiada tu na przykład nieobecną wcześniej echolokację) oraz zwiększenie interakcji między nimi wciąga i daje więcej frajdy/satysfakcji z ukończenia planszy, kampanii lub całej gry. Ale też i potrafi po prostu… zmęczyć. Swego rodzaju wolność wyboru i brak skrępowania w pokonywaniu plansz (czasem niełatwych samych w sobie) były siłą pierwowzoru. Co mniej cierpliwych sequel mógł zatem odstraszyć. Niejaką alternatywą był co prawda tryb multiplayera, na którym można było rozgrywać bardziej radosne mecze śmierci lub wykonywać misje dla dwóch osób. Niestety po siedmiu latach od premiery serwery zostały zamknięte.
Niemniej nie ma sensu specjalnie narzekać również na ten tytuł, do dzisiaj trzymający wysokie oceny na wszelkich portalach tematycznych. Wszyscy malkontenci byli chyba i tak w mniejszości, bowiem ponownie można było mówić o dużym sukcesie artystyczno-komercyjnym gry. Raz jeszcze pociągnął on za sobą dodatek w postaci Aliens versus Predator 2: Primal Hunt, który wyjaśniał na przykład, jak doszło do sytuacji wyjściowej w podstawowej rozgrywce i w którym można było między innymi poruszać się tak znienawidzonym przez wszystkich graczy oryginału facehuggerem. Lecz podobne rozwiązania przyjęły się już z mieszanymi uczuciami.
Na kolejną odsłonę cyklu trzeba było czekać blisko dekadę. Branża ta nie znosi jednak pustki i już rok później na PlayStation 2 i Xbox można było popykać w Aliens versus Predator: Extinction od EA, niemającym jednak wiele wspólnego z poprzednikami. Natomiast w 2007 miała miejsce premiera Aliens vs. Predator: Requiem – typowa reklama wchodzącego wtedy do kin kolejnego zbędnego filmu. W międzyczasie rosła też popularność telefonów komórkowych, na które trafiło parę gier z podobnymi tytułami (ostatnim tego sortu jest pochodzące z 2014 roku AVP: Evolution), o różnorakich planszówkach i erpegach nie wspominając. Nie będzie chyba przesady w stwierdzeniu, iż żadna z nich nie miała już takiego wpływu na uniwersum i nie cieszyła się podobną estymą, co dylogia AvP.