AKTORZY, którzy ZGARNĘLI dla siebie film JEDNĄ sceną
Viola Davis w Wątpliwość (2008), reż. John Patrick Shanley
Davis jest na ekranie przez niespełna osiem minut. Jej kreacja matki Donalda Millera – pierwszego czarnoskórego ucznia katolickiej szkoły na Bronxie – zasłużenie zdobyła nominację do Oscara. W scenie z Wątpliwości partneruje jej Meryl Streep jako siostra Beauvier. Zakonnica próbuje zakomunikować matce Millera swoje podejrzenia wobec ojca Brendana Flynna, nauczyciela młodego Donalda. Tłumaczy jej, że ksiądz poświęca swojemu podopiecznemu za dużo czasu, subtelnie sugerując niestosowność wynikającą z takiego zachowania. W kontrze do oskarżeń zakonnicy matka opowiada o trudnym dzieciństwie Donalda, patologicznym ojcu i otoczeniu rówieśników, bezlitośnie pastwiącym się nad chłopcem w przeszłości. Jej chęć pozostawienia go pod dalszą opieką Flynna bulwersuje zakonnicę. Dla matki bowiem protekcja księdza równa się bezpieczeństwu i tak ważnej obecności mężczyzny w życiu syna. Davis portretuje kobietę, która kurczowo trzyma się swojej racji, nie przyjmując tego, co do powiedzenia ma jej zakonnica. To, w jaki sposób nakreśla ona, nawet jeśli nieświadomie, cały konflikt moralny, jest godne współczucia, ale też zrozumienia. Tylko aktorka tego kalibru co Davis może w tak krótkim czasie postawić widza w tak dwuznacznej sytuacji i jednocześnie rzucić na sprawę zgoła inne światło. Pani Miller pojawia się w filmie w jeszcze jednej, dziesięciosekundowej scenie. Przewrotnie nie wypowiada w niej już żadnej kwestii.
Christopher Walken w Pulp Fiction (1994), reż. Quentin Tarantino
Podobne wpisy
To idealny przykład sceny zawierającej całą kwintesencję gry Christophera Walkena. Aktor znany jest z portretowania demonicznych ekscentryków, rzucających zabawnymi, choć śmiertelnie poważnymi monologami na prawo i lewo (jak ten o istocie łapania myszy z Polowania na mysz). Być może jego największe dokonanie na tym polu to kapitan Koons z Pulp Fiction – wojenny weteran odwiedzający dom swojego przyjaciela, by wręczyć pamiątkę jego synowi. Sęk w tym, że mały Butch ma dopiero pięć lat i być może nie jest odpowiednim adresatem niemalże grobowego monologu, jaki przygotował dla niego Koons. W swoim krótkim występie Walken z absurdalną skrupulatnością odtwarza losy zegarka, jaki pozostawił po sobie tatuś, nie omieszkując wspomnieć o dość specyficznej kryjówce, dzięki której zegarek przetrwał do dziś. Butch najprawdopodobniej nie rozumie znaczenia większości słów, które kieruje do niego kapitan. Ten jednak idzie w zaparte, ani na sekundę nie spuszczając z tonu. Traktuje dziecko jako równego sobie słuchacza, który zasługuje na uwagę i odpowiedni szacunek. Całą tę farsę potęguje sam początek sceny, w której matka anonsuje gościa. Pyta chłopca, czy pamięta, jak mówiła o ojcu, zmarłym jeńcu wojennym, w sposób, jakby pytała o smak syropu dodawanego do porannych naleśników.
Martin Scorsese w Taksówkarzu (1976), reż. Martin Scorsese
Jednym z klientów Travisa Bickela jest sam Martin Scorsese, który przez chwilę reżyseruje swego bohatera z tylnego siedzenia jego taksówki. Scorsese jest nerwusem, który podpatruje swoją żonę zdradzającą go w nieswoim mieszkaniu. Martin wygłasza pod jej adresem parę obscenicznych obelg, planując tym samym jej okrutne morderstwo z użyciem 44 Magnum. Travis w tym czasie słucha i beznamiętnie procesuje uwagi psychicznego pasażera. Cameo reżysera jest wykładnią dla przemocy nowojorskiej ulicy i kolejnym elementem układanki w głowie Bickela, której finał doskonale znamy. Pierwotnie Scorsese nie myślał o udziale w swoim własnym filmie. Zdecydował się na ten krok wobec absencji jednego z aktorów. Szkoda, że wskakiwanie w rolę nie weszło w krew reżyserowi – jego mizoginistyczny pasażer jest bowiem mocnym punktem Taksówkarza i szokuje po latach w równym stopniu co dawniej, jeśli nie bardziej.