search
REKLAMA
Zestawienie

Aktorzy, którzy zagrali SAMYCH SIEBIE

Zadaniem których aktorów było sportretowanie na ekranie własnych sylwetek? Oto wybrane przykłady.

Mary Kosiarz

8 lipca 2022

REKLAMA

W ostatnich miesiącach spore medialne zamieszanie stworzył wokół swojej nowej roli Nicolas Cage, który w filmie Nieznośny ciężar wielkiego talentu zagrał… tylko i aż Nicolasa Cage’a. Jednak nie on jeden w Hollywood dał przykład wyjątkowego dystansu do własnej kariery, wcielając się w fikcyjną wersję swej osobowości. Poniżej prezentujemy kilka najciekawszych przykładów nietypowych aktorskich wcieleń, gdzie artyści pojawili się w filmie czasem i na kilkadziesiąt sekund wyłącznie po to, by zaprezentować, a prędzej sparodiować w nim własne sylwetki.

Nicolas Cage – „Niezwykły ciężar wielkiego talentu”

Przykład nie dość, że świeży, to książkowy – Nieznośny ciężar wielkiego talentu to komedia o Nicolasie Cage’u grającym Nicolasa Cage’a, i to wcale nie w krzywym zwierciadle, jak można by się spodziewać po takim typie produkcji. Zarówno w życiu, jak i na ekranie główny bohater to pierwszoligowy aktor w wyjątkowo podłym momencie swojej kariery, w którym jedynym sposobem na podtrzymanie popularności jest angaż w filmach klasy C i poszukiwanie alternatywnych źródeł zarobku w świecie podążającym za nowościami i powoli, ale zauważalnie gardzącym gwiazdami ubiegłych dekad. Zdesperowany Nic przyjmuje niecodzienną propozycję od jednego z – jak się okazuje – najniebezpieczniejszych ludzi w Stanach, która ma pomóc mu wydostać się z kryzysu, a ostatecznie wpędza go w jeszcze większe tarapaty. Film obiecujący fabularnie, jednak finalnie dużo stabilniej stojący aktorstwem niż scenariuszowo, mimo to chociażby ze względu na godny powrót Cage’a do czasów świetności i motyw odegrania z przymrużeniem oka samego siebie warto spędzić z nim niewymagające, ale zwiastujące potężne dyskusje 120 minut.

Cate Blanchett – „Kawa i papierosy”

Utrzymane w monotonnej czerni i bieli dzieło Jima Jarmuscha to zdecydowanie przeciwne stagnacji i nudzie kilkunastominutowe opowiastki oparte na dialogach w otoczeniu tytułowych używek. W jednej z nich, zatytułowanej Cousins, mamy okazję dostrzec Cate Blanchett w niecodziennej kreacji – aktorka wciela się bowiem zarówno w siebie, kobietę sukcesu otoczoną tabunami makijażystów, stylistów i paparazzich, jak i w swoją nie tak hojnie obdarowaną życiowo kuzynkę, starającą się jej dorównać. Idealnie zmontowana, zaledwie 10-minutowa historia to pokaz rewelacyjnych umiejętności ekranowych Blanchett, która nie potrzebuje partnerujących jej gwiazd, aby stworzyć intrygującą, charakterną i spójną etiudę.

Obsada „This Is The End”

Postacie przewijające się przez komedię This Is The End to niemal w całości aktorzy grający samych siebie. Szóstka przyjaciół, James Franco, Jonah Hill, Seth Rogen, Danny McBride, Craig Robinson i Jay Baruchel, stawiają czoła niecodziennym wydarzeniom zwiastującym apokalipsę, które nawiedziły ich podczas nocnej imprezy w Los Angeles. Ich relacje zostają wystawione na ciężką próbę w obliczu wspólnej izolacji, topniejących zapasów i oczekiwania na wielkie niewiadome. Na ekranie oprócz wspomnianych gwiazd pojawiają się kolejni znani i lubiani aktorzy, wskakujący do fabuły na jedną, góra dwie scenki, jak ratująca grupę z opresji Emma Watson czy balująca na imprezie u boku Mindy Kaling Rihanna. Film oparty na prymitywnym, nieraz groteskowym humorze i niewyszukanych intelektem żartach, za to z plejadą Hollywood zwyczajnie bawiącą się i z dystansem podchodzącą do tej nietypowej, prześmiewczej produkcji.

Joaquin Phoenix – „Jestem, jaki jestem”

Joaquin Phoenix, uważany za jednego z najlepszych aktorów naszych czasów, nie raz udowadniał, jak mocno jest w stanie zaszokować publikę, nie tylko genialnym występem ekranowym, ale może i przede wszystkim zachowaniem poza nim, działalnością aktywistyczną, niewygodnymi dla wielu opiniami i ciągłymi metamorfozami. Z pewnością przełomowym – lecz w tym przypadku adekwatnie byłoby powiedzieć załamaniowym – momentem w jego karierze był wywiad udzielony w październiku 2008 roku, w którym aktor zapowiedział swoje pożegnanie z aktorstwem i przyjęcie nowego image’u z powodu zmęczenia celebryckim światkiem i od dawna skrywanego zamiłowania do rapu. Cały proces przechodzenia Phoenixa w nowszą i coraz to bardziej niepokojącą fanów osobowość uchwycił w dokumencie Jestem jaki jestem Casey Affleck, towarzyszący aktorowi na drodze ku jego nowej wersji siebie. Już w pierwszych minutach filmu Phoenix wyjaśnia przyczyny swojej przemiany – odwieczne zmuszanie do udawania przed kamerami, którymi otoczony był od najmłodszych lat. Sam Affleck określił ten konfundujący film mniej jako dokument, a bardziej indywidualne i niezależne dzieło sztuki, które, jak później się okazało, w żadnym stopniu nie przedstawiało prawdziwej natury aktora, lecz kolejną rolę, w którą się wcielił, całkowicie fałszywie. Niezaprzeczalnie najmniej udane przedsięwzięcie Phoenixa na długo wyłączyło go z angażu w poważnych produkcjach, lecz jak najbardziej zamierzenie wywołało prawdziwą burzę medialną.

Keanu Reeves – „Always Be My Baby”

Szablonową komedię romantyczną o dwójce przyjaciół z dzieciństwa, którzy po latach rozłąki z powrotem zaczynają czuć do siebie coś więcej ze schematyczności, zdołała wyrwać jedna zaskakująca scena, w której u boku głównej bohaterki pojawia się Keanu Reeves grający Keanu Reevesa, z grubsza po to, aby zrobić piorunujące wrażenie i wzbudzić zazdrość w podkochującym się w kobiecie przyjacielu. Reeves jak zwykle swoją charyzmatyczną osobą zagarnia całą ekranową przestrzeń, nawet w przypadku pojawienia się na nim na dosłownie kilka niezobowiązujących minut.

David Bowie – „Zoolander”

Komedia o zdetronizowanym, choć dawniej najbardziej cenionym modelu świata próbującym wskrzesić swój urok osobisty i powrócić do świetności sprzed lat to również okazja do zobaczenia na ekranie, mimo iż jedynie przez moment, piosenkarza i aktora Davida Bowiego. Muzyk pojawia się w Zoolanderze jako wielka niespodzianka podczas pojedynku między głównym bohaterem granym przez Bena Stillera oraz Henselem portretowanym przez Owena Wilsona.

Bill Murray - "Zombieland"

Występ Billa Murraya w komedii Rubena Fleischera dziś uznawane jest za jedno z najlepszych cameo w historii. Aktor wciela się w samego siebie spędzającego czas we własnej posiadłości i udającego zombie aby przetrwać trwającą apokalipsę. W trakcie krótkiego występu Murray w komiczny sposób komentuje nawet swój głosowy występ w innym filmie – Garfieldzie, podając ten tytuł jako przykład czegoś, co żałuje. Zwraca uwagę sposób zakończenia jego wątku – z pewnością zapada w pamięć. Murray pojawił się także w sequelu filmu.

John Malkovich - "Być jak John Malkovich"

Malkovich zagrał fikcyjną wersję siebie w filmie, którego jest tytułowym bohaterem. W dziele Spike’a Jonze’a dosłownie zaglądamy do umysłu aktora, do którego przejście odkrywa Craig, postać grana przez Johna Cusacka. Reżyser wspominał, że sam Malkovich czuł, że film albo okaże się klapą, co go pogrąży (ponieważ jego nazwisko jest w tytule i na liście płac), albo osiągnie sukces, a on zawsze będzie kojarzony z graną przez niego postacią. W filmie samego siebie gra także inny aktor – Charlie Sheen.

Znacie inne warte uwagi przykłady?

Mary Kosiarz

Mary Kosiarz

Daleko jej do twardego stąpania po ziemi, a swoją artystyczną duszę zaprzedała książkom i kinematografii. Studentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Ulubione filmy, szczególnie te Damiena Chazelle'a i Luki Guadagnino może oglądać bez końca.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA