AKTORSKIE TALENTY, które zostały ZMARNOWANE w FILMACH MARVELA
Glenn Close
James Gunn zaprosił na plan pierwszej części swoich Strażników Galaktyki znakomitą aktorkę, jaką niewątpliwie jest niedawno wyróżniona nominacją do Oscara Glenn Close i nie dał jej absolutnie żadnego materiału do grania. Nie mam nic przeciwko angażowaniu żywych legend do małych ról – ten sam Gunn w drugiej części serii obsadził w świetnej, wyróżniającej się roli Sylvestera Stallone’a, ale w przypadku Glenn Close mówimy o postaci, która przez chwilę stoi, kilka sekund idzie i wypowiada dwa zdania na krzyż. Biorąc pod uwagę, że zarządzana przez nią planeta została zniszczona przez Thanosa, raczej nie ma co liczyć na powrót aktorki do roli. Chyba, że jej postać szczęśliwie przeżyła zagładę lub znajdzie się dla niej miejsce w filmach dziejących się przed Wojną bez granic.
Mads Mikkelsen
Podobne wpisy
Sytuacja podobna do losów Christophera Ecclestona (którego zresztą rola w Thorze: Mrocznym świecie pierwotnie trafić miała do Mikkelsena) – świetny, charakterystyczny aktor o urodzie stworzonej do grania antagonistów dostaje mdłą, nieciekawą i niezostającą w głowie rolę. Dziś nie jestem w stanie powiedzieć, jak nazywała się postać grana przez Duńczyka, jaki był jej cel, a nawet w jaki sposób została unicestwiona. Na otarcie łez pozostaje fakt, że przynajmniej film trzymał całkiem niezły poziom. Dobrze, że kuzyni od Gwiezdnych wojen względnie wykorzystali jego talent i powierzyli aktorowi ciekawą rolę w Łotrze Jeden.
Donald Glover
Donald Glover bardzo szybko przeskoczył z pozycji drugoplanowego komedianta do prawdziwej ikony amerykańskiej popkultury. Marvel pluć może sobie zatem w brodę, że obsadził Glovera w epizodycznej roli w Spider-Man: Homecoming. Oczywiście rola może być rozwijana w kontynuacjach, nie każdy bowiem wie, że wcielił się on w ostatnim Spider-Manie w tę samą postać, którą w animowanym Spider-Man Uniwersum zagrał Mahershala Ali – wujka Milesa Moralesa, głównego bohatera filmu. Z drugiej strony wątpliwe, żeby Kinowe Uniwersum Marvela eksploatowało ten wątek. Myślę, że prędzej rola ta zostanie puszczona w niepamięć, a Glover zagra inną postać. Plotki łączyły go zresztą z sequelem Czarnej Pantery.
Vin Diesel
Nie zrozumcie mnie źle – uwielbiam Vina Diesela w roli Groota i bardzo doceniam dystans zarówno samego aktora, jak i twórców filmu, którzy obsadzili gwiazdora w roli – mówiąc wprost – drewna (łapiecie?). Jednak od czasu ogłoszenia planów pracy nad filmem Inhumans miałem ogromną nadzieję (co zresztą podsycał sam zainteresowany), że Marvel obsadzi Diesela w roli Black Bolta – lidera grupy, który słynie z tego, że jego głos zabija, toteż nigdy się nie odzywa. Czyż nie byłby to cudowny i niespotykany zabieg, kiedy jeden aktor gra w jednym uniwersum dwie role – jedną głosem, drugą ciałem? Niestety, Marvel wycofał się z produkcji filmu, a przygody Inhumans zawędrowały na mały ekran. Z fatalnym zresztą skutkiem.