AKTORSKIE TALENTY, które zostały ZMARNOWANE w FILMACH MARVELA
Idris Elba
Idris Elba to jeden z najbardziej charyzmatycznych aktorów przewijających się przez kino blockbusterowe – męski, przystojny i postawny aktor o znakomitym głosie. W dwóch pierwszych częściach Thora grał praktycznie sporadycznie odzywający się słup, nieco więcej do zagrania dostał w trzeciej odsłonie, gdzie jednak zniknął pod natłokiem innych atrakcji. W swoim ostatnim występie – Avengers: Wojnie bez granic – wystąpił w jednej scenie, w której dosłownie leżał i umarł. Bardzo zmarnowany angaż, kojarzący się jedynie z małą rasistowską aferką z okolic premiery pierwszej części przygód boga piorunów. Sam Elba zresztą niezbyt mile wspomina prace na planach filmów Marvela.
Richard Armitage
Richard Armitage to aktor znany przede wszystkim z pierwszoplanowej roli Thorina Dębowej Tarczy w trzech częściach Hobbita Petera Jacksona. Zanim jednak udało mu się zaistnieć w Hollywood, grywał mało znaczące epizody – rolę niemal statysty w Mrocznym widmie George’a Lucasa czy agenta HYDRY właśnie w jednej z marvelowskich cegiełek – pierwszym Kapitanie Ameryce. Była to charakterystyczna, wyrazista rola, ale aż prosiło się o więcej! Myślę, że Armitage sprawdziłby się świetnie także jako wyżej postawiony, kradnący więcej czasu ekranowego przedstawiciel tej zbrodniczej organizacji.
Rebecca Hall
Podobne wpisy
Nie każdy o tym wie, ale to postać grana przez Rebeccę Hall miała być głównym antagonistą Tony’ego Starka w trzecim Iron Manie. Niestety korporacja stojąca za kinowym Marvelem uznała, że kobiecy przeciwnik nie sprzeda zabawek związanych z premierą filmu (ależ szybką drogę od tego czasu przebyło Hollywood w kwestii roli kobiet w kinie rozrywkowym, prawda?), a scenarzysta i reżyser Shane Black został zmuszony do porzucenia swojego pierwotnego pomysłu. Wskutek tego Rebecca Hall dostała raczej mało znaczącą, nieciekawą i ograniczoną czasem ekranowym rolę. Szkoda, bo to naprawdę zdolna aktorka. Śmierć jej bohaterki raczej zamknęła drzwi do odkupienia grzechów studia.
Christopher Eccleston
Charakterystyczny brytyjski aktor znany jest fanom fantastyki na całym świecie głównie jako jedno z wcieleń Doktora w kultowym Doktorze Who. Kojarzyć się jednak może także z drugą odsłoną Thora, gdzie zagrał Malekitha – lidera mrocznych elfów. Niestety ukryty pod toną charakteryzacji aktor nie miał w filmie absolutnie nic do zagrania, a cała jego postać to zdecydowanie jeden z najsłabszych, najbardziej pozbawionych charakteru antagonistów uniwersum. Sam Eccleston dołączył do Natalie Portman i opisywanego wyżej Idrisa Elby, nie kryjąc swojego niezadowolenia z udziału w superprodukcji Disneya. Trudno mi go winić, bo film reprezentuje naprawdę kiepski poziom, a talent tego aktora został koncertowo zmarnowany.