ABSURDY w ekranizacjach DC. Miłość i sprawiedliwość nie wystarczą

Moralny upadek Komedianta
Podobne wpisy
Pozostając jeszcze w klimacie Strażników, zdaję sobie sprawę, że istnienie takiego superbohatera jak Komediant było komplementarne ze stanem amerykańskiej demokracji przedstawionej w Strażnikach. Niewiele się ona moralnie różniła od podejścia do świata panującego na Wschodzie. Komediant więc w pewnym sensie robił za dzikiego psa wypuszczonego na zdemoralizowanego wroga. Ów pies musiał być równie podły, co przeciwnik. Niemniej inni członkowie grupy Strażników tacy nie byli. Jak więc publika mogła kochać Komedianta? Jest to równie niezrozumiałe, co sposób wpływania Supermana na bieg czasu, o czym poniżej.
Bieg na czas Supermana
I znów wracamy do postaci Supermana granego przez Christophera Reeve’a i szalonych lat 70., kiedy to kino superbohaterskie technicznie raczkowało, co w niczym nie przeszkadzało twórcom prezentować na ekranie najbardziej karkołomne wyczyny herosów. Powoli klaruje się nam również koncepcja, że Superman w uniwersum DC jest najbardziej absurdalną z postaci. Tym razem problem dotyczy działalności Lexa Luthora. Jak wiemy z historii uniwersum, za pomocą bomb atomowych spowodował on gwałtowne poruszenie płyt tektonicznych na uskoku San Andreas, co miało doprowadzić do oddzielenia się Półwyspu Kalifornijskiego od reszty Ameryki i spowodować nagły wzrost cen gruntów przy tak powstałej nowej linii brzegowej. Superman załatwił sprawę bardzo szybko. Wleciał pod ziemię, podniósł jakąś skałę i naprawił cały uskok. Nawet gdyby był aż tak nadludzko silny, podniesienie niestabilnego gruntu w jednym miejscu nie spowodowałoby naprawy na całej wielokilometrowej linii. Jakby tego było mało, Superman zaraz po opanowaniu trzęsienia ziemi uratował pociąg przed katastrofą i zaradził pękającej tamie. Skąd o tym wiedział? Był telepatą? Ciekawe, że nie zdążył uratować przysypanej ziemią Lois Lane. Ale zaraz. Teraz będzie najlepsze.
W filmie Richarda Donnera widzieliśmy, jak Superman cierpi, kładąc martwe ciało Lane na ziemi. Na początku chyba sam nie wiedział, co zrobić. Czyżby dopiero w ostatniej chwili uświadomił sobie, że potrafi wpływać na czas? Tak. To była ta granica, której nie wolno mu było przekraczać. Nie mógł ingerować w historię. Miał pomagać Ziemianom, lecz w sumie nie wiedzieć czemu bez odwracania biegu wydarzeń. W rozpaczy jednak nie posłuchał i zdecydował się działać. Okazało się, że jest banalnie prosty sposób na cofnięcie czasu. Wystarczy zacząć krążyć wokół Ziemi w kierunku przeciwnym do jej obrotu. Przy osiągnięciu pewnej prędkości Ziemia przestanie się obracać, a po przekroczeniu kolejnego szczebla zacznie obracać się w kierunku przeciwnym. Gdy to się stanie, czas zacznie się cofać? Nieprawdopodobne.
Policja w kanałach
Gotham to dziwne miasto. Kiedy coś się w nim dzieje, to tak, jakby następował niewielki koniec świata. Zniszczyć Gotham to poddać dezintegracji całą ludzką cywilizację. Pomniejsze wydarzenia również w Gotham są bardzo czarno-białe. Na przykład tzw. policyjne ćwiczenia po porwaniu członków rady Wayne Enterprises przez niejakiego Bane’a. Cała, ale to dosłownie cała policja schodzi do kanałów w poszukiwaniu antagonisty. Tysiące policjantów bez żadnego zabezpieczenia na powierzchni. Cóż za pokaz absurdalnej taktyki.
Maska Rorschacha
A na koniec zastanówmy się, jakie znaczenie dla siły Rorschacha ma jego maska z fluktuującymi czarnymi plamami? Reagowała na dotyk, ciepło czy może odwzorowywała emocje, jak w tym sławnym teście? I jak właściwie nasz superbohater i jednocześnie superantagonista cokolwiek w niej widział?