7 FILMÓW, KTÓRE ROBIĄ SOBIE JAJA Z WIDZA. Pogrywanie z widownią do samego końca
Są filmy, które jawnie sobie z nas kpią. Zwodzą i wprowadzają w błąd, by wreszcie odkryć karty i ujawnić wszystkie swoje kłamstwa. Pozwalają nam śledzić losy postaci, które nie istnieją, są martwe (w świecie filmu) albo inne niż pozornie się wydawało. Obserwowane przez nas wydarzenia okazują się być elementem gry, którą prowadzą z nami twórcy. Nasze oczekiwania i podejrzenia nie sprawdzają się, zostają ośmieszone. Wówczas czujemy się oszukani, zdezorientowani i pozbawieni satysfakcji płynącej z przewidywania postępu fabuły. Paradoksalnie, filmy, które skutecznie stosują takie praktyki, są uwielbiane przez widzów i nierzadko osiągają status dzieł kultowych. Istniejąca od dobrych dwustu lat fascynacja kryminałami i pokazami iluzjonistów pokazuje, że pociąga nas poczucie bycia zmylonym i zaskoczonym. Siedem filmów, które wybrałem do tego zestawienia, w niezwykle przemyślany sposób budowało podwójną ekranową fikcję, by pod koniec wyjść naprzeciw naszym oczekiwaniom. Uwzględnione filmy nie mogły jednak zaskakiwać wyłącznie zwrotem akcji, który kierował fabułę na inny tor. Końcowe objawienie musiało wywracać całość do góry nogami i zmusić nas do spojrzenia na historię w zupełnie inny sposób. Po lekturze tradycyjnie zapraszam do podzielenia się własnymi pomysłami!
Naturalnie, każdy z opisów zawiera spoilery.
Gra
Tytułowa gra dotyczy tutaj nie tylko protagonisty uwikłanego w trudną do zrozumienia kabałę, ale także reżysera i widza. David Fincher niezwykle umiejętnie usypia naszą czujność i odwraca uwagę od wzbudzających podejrzenia szczegółów. O ile początkowo można uważać, że rzekome niezakwalifikowanie się głównego bohatera do uczestniczenia w tajemniczej grze jest ściemą, tak z czasem pojawiają się rozmaite wątpliwości. Czy to możliwe, że firma zajmująca się przeprowadzaniem gier rekreacyjnych posiada środki niezbędne do takiej kontroli nad rzeczywistością? Kradzież całej fortuny i dorobku życia, spiski, kłamstwa i manipulacje – z każdą minutą intryga staje się coraz poważniejsza. Pod koniec jesteśmy niemalże pewni prawdziwości sytuacji, w której znalazł się grany przez Michaela Douglasa Nicolas. Pozornie tragiczny finał wydaje się być koszmarnym zwieńczeniem tej okrutnej historii – tyle że to wszystko jest kłamstwem. Cały dramat bohatera został ukartowany od początku do końca, co miało na celu nauczenie go celebracji życia. Nicolas był bowiem prześladowany przez widok samobójstwa swojego ojca, które odmieniło jego percepcję rzeczywistości. Historia filmu w ostatecznym rozrachunku dotyczy nie spisku czy kradzieży, a kompletnej utraty kontroli nad własnym życiem i osiągniętego dzięki temu poszerzenia świadomości.
Brazil
Brazil jest szalonym filmem od początku do końca. Wizualna ekstrawagancja, celna satyra i zabawa filmowymi archetypami – dzieło Terry’ego Gilliama silnie oddziałuje na wyobraźnię widza i bawi się jego oczekiwaniami. Przez dużą część czasu odnosimy wrażenie, że mamy styczność z typową historią mającą miejsce w nietypowym świecie. Główny bohater to niepozorny urzędnik, którego nie posądzalibyśmy o bohaterstwo. Kiedy w grę wchodzi jednak ratunek pięknej kobiety, Sam odkrywa w sobie prawdziwą odwagę i męstwo, o którym zawsze marzył. W pewnym momencie zostaje on jednak pochwycony przez siły rządowe i zesłany na przymusową reedukację (sprowadzającą się do lobotomii), podczas gdy jego wybranka podobno umiera, opierając się aresztowaniu. Tuż przed rozpoczęciem tortur Sam zostaje uratowany przez ruch oporu, który wysadza w powietrze symbol opresji władzy. Ukochana Sama żyje, a oni odjeżdżają razem w siną dal. Piękne zakończenie i niestety bzdura. W rzeczywistości główny bohater nigdy nie opuścił fotela tortur, a cała końcowa sekwencja była wytworem jego umysłu, na zawsze już odciętego od prawdziwego świata.
Podziemny krąg
Główny bohater jest nieszczęśliwym człowiekiem marnującym życie w pracy, której nienawidzi i szukającym pocieszenia na spotkaniach grup wsparcia. Cierpi na bezsenność, kompletny brak pewności siebie i ogólne zblazowanie. Pewnego dnia poznaje jednak Marlę. Kobieta, podobnie jak on, udaje ofiarę różnych dramatów i dolegliwości, zabiegając o zainteresowanie innych w grupach wsparcia. Protagonista reaguje na to ze wściekłością, ale dostaje jej numer telefonu. Wtedy poznaje Tylera Durdena. Tyler jest jego całkowitym zaprzeczeniem. Nonszalancki, śmiały i odważny, żyje według własnych zasad i neguje porządek społeczny. To ktoś, kim niejeden z nas chciałby być. Niezależnie od indywidualnych poglądów, jego przebojowość robi duże wrażenie. Główny bohater ulega mu i nawiązuje relację, która odmienia jego życie. Działania duetu stopniowo wywracają do góry nogami społeczeństwo, a Tyler zdaje się planować rewolucję. Główny bohater opamiętuje się i próbuje go powstrzymać… aż dochodzi do niego, że on i Tyler to jedna osoba. Za pierwszym razem zbieramy szczęki z ziemi, a za drugim dostrzegamy oczywiste przesłanki, które zostawił dla nas Fincher. Z tych wskazówek na największą uwagę zasługuje postać Tylera pojawiającego się obok protagonisty na ułamek sekundy w niektórych ujęciach – nie wiedząc o tym, prawdopodobnie przeoczymy ten detal.
Osada
Podobne wpisy
Praktycznie każdy film M. Nighta Shyamalana w finale zaskakuje widza zwrotem akcji zmieniającym odbiór całego dzieła. Można wręcz powiedzieć, że prawdziwą niespodzianką byłby brak takiej niespodzianki! Nie inaczej jest z Osadą, która z racji pomylonego marketingu rozczarowała niejednego widza. Pierwszy akt filmu wprowadza nas w mroczną rzeczywistość XVIII-wiecznej społeczności, żyjącej w niewielkiej wiosce otoczonej lasem. Pomimo surowych warunków w osadzie panuje względny spokój i zadowolenie. A raczej panowałby, gdyby nie tajemnicze, odziane w czerwień istoty terroryzujące okoliczne lasy. Mieszkańcy żyją w strachu przed nimi, ale wiedzą, że zachowają bezpieczeństwo, jeśli nie będą prowokować bestii. Główna bohaterka odkrywa jednak, że to zwykła maskarada zorganizowana przez starszyznę. Stwory w rzeczywistości są ludźmi w przebraniach, a ich celem jest utrzymanie mieszkańców w bezpiecznej osadzie i powstrzymanie ich przed samotnymi wyprawami. To jednak tylko jedno z zaskoczeń. O ile można było się spodziewać, że stworem prześladującym protagonistkę jest upośledzony psychicznie przebrany członek społeczności, o tyle finał nie był taki łatwy do przewidzenia. Okazuje się bowiem, że akcja filmu ma miejsce w czasach współczesnych, a osada jest położona w głębi rezerwatu. Obecna starszyzna zdecydowała o jej założeniu trzy dekady wcześniej w celu odcięcia się od świata zewnętrznego. Kto się tego spodziewał?