search
REKLAMA
Zestawienie

6 świetnych filmów, których NIE OBEJRZYSZ PONOWNIE

Grobowiec świetlików, Lista Schindlera i Manchester By the Sea – co łączy te filmy?

Michalina Peruga

5 czerwca 2021

REKLAMA

Są filmy tak głęboko poruszające, że pomimo świetnego aktorstwa, reżyserii i doskonałego warsztatu nie mamy ochoty obejrzeć ich ponownie. Oto sześć filmów, przy których nie klikniesz „play” więcej niż raz.

Grobowiec świetlików (1988)

O Grobowcu świetlików pisałam już w tekście o filmach, które wykończą cię emocjonalnie, ale nie sposób nie wspomnieć o nim także tutaj. Ta absolutnie genialna japońska animacja pozbawi każdego widza resztek życiowych sił, dlatego też jeden seans tego filmu wystarcza na całe życie. Poruszająca historia dwójki rodzeństwa, nastoletniego Seity i kilkuletniej Setsuko, rozgrywa się pod koniec II wojny światowej. Ojciec dzieci walczy na froncie, a matka zmarła w wyniku pożaru rodzinnego domu, co zmusza rodzeństwo do poszukiwania nowego schronienia. Tułaczka dzieci po całkowicie zniszczonym mieście pełna jest przejmujących, przepełnionych smutkiem i tragedią wojny scen. Poczucie niesprawiedliwości, żal i smutek, jakie towarzyszą po seansie Grobowca świetlików, sprawiają, że trudno obejrzeć ten film więcej niż jeden raz.

Wszystkie psy idą do nieba (1989)

Dla wielu dorosłych dorastających w latach 90. ten animowany klasyk to sentymentalne wspomnienie z dzieciństwa, do którego już nigdy nie będą chcieli wrócić. Ta irlandzko-brytyjsko-amerykańska koprodukcja opowiada historię Charliego, zuchwałego owczarka niemieckiego, który na samym początku filmu… ginie w wypadku i trafia do nieba, z którego jednak szybko ucieka za pomocą chytrego podstępu. Wszystkie psy idą do nieba to świetnie zrealizowana animacja, ale przede wszystkim film dość niezwykły jak na film dla dzieci ze względu na odważne wątki i sceny, które się w nim pojawiają. Morderstwa i oszustwa są w świecie Charliego na porządku dziennym, a ponadto owczarek prowadzi psie kasyno, w którym psi goście nie stronią od alkoholu, a czas w nim umilają skąpo ubrane psie tancerki. Film obejrzałam raz, jeszcze jako dziecko, ale niektóre sceny zapamiętałam do dziś (jak chociażby senną wizję piekła Charliego). Nie jestem zapewne zbyt obiektywna, ale ten film na tyle mnie straumatyzował, że nie obejrzałam go już nigdy później.

Lista Schindlera (1993)

W zasadzie do filmu Stevena Spielberga mogłabym dołączyć całą listę produkcji fabularnych i dokumentalnych poruszających tematykę Holocaustu (Chłopiec w pasiastej piżamie, Shoah czy Syn Szawła), które trudno jest obejrzeć więcej niż jeden raz. Nie potrzeba tu chyba specjalnego tłumaczenia – pomimo ubrania dramatycznego wydarzenia z historii w hollywoodzką otoczkę Lista Schindlera opowiada wstrząsającą historię dobra i zła rozgrywającą się w dramatycznych czasach II wojny światowej. Ta filmowa historia wyzysku, nienawiści i ludobójstwa to coś, co trzeba obejrzeć, ale trudno zrobić to więcej niż raz.

Requiem dla snu (2000)

Wszystkie filmy o uzależnieniach są głęboko przygnębiające, ale film Darrena Aronofsky’ego bije większość z nich na głowę. Życie Harry’ego (Jared Leto), jego dziewczyny Marion (Jennifer Connelly), matki Sary (Ellen Burstyn) i przyjaciela Tyrone’a (Marlon Wayans) to smutna historia ludzi marzących o lepszym świecie, których pragnienie ucieczki od szarej rzeczywistości popycha w narkotyczne uzależnienie. To film, który trudno obejrzeć więcej niż jeden raz, szczególnie ze względu na bardzo mocne sceny, takie jak chociażby ta, w której uzależniona od heroiny Marion bierze udział w seksualnej orgii, aby zdobyć narkotyki.

Blue Valentine (2010)

Trudno o bardziej realistyczny obraz rozpadającego się związku, umierającej miłości i rozpadu rodziny. Idylliczny związek, który na przestrzeni lat przekształca się w destrukcyjną dla obojga partnerów relację, zostaje mistrzowsko ukazany na ekranie dzięki doskonałym kreacjom Michelle Williams i Ryana Goslinga. Emocje towarzyszące życiu granych przez nich Cindy i Deana stają się boleśnie namacalne dla widza i pozostają z nim jeszcze wiele dni po seansie. To naprawdę świetny film, który chętnie zawsze polecam, jednak sama chyba go już nigdy nie obejrzę po raz drugi.

Manchester By the Sea (2016)

Film Kennetha Longergana jest świetny pod wieloma względami. Jest dobrze zagrany i sprawnie zrealizowany, a ponadto w mądry sposób, bez moralizatorstwa porusza temat straty i śmierci. To film niezwykle poruszający i wzruszający, ale nie łzawy. To właśnie ten ogromny ładunek emocjonalny, jaki niesie za sobą Manchester By the Sea, sprawia, że nie obejrzę tego filmu już chyba nigdy więcej. Historia Lee Chandlera (Casey Affleck), który po nagłej śmierci swojego brata musi się zaopiekować jego nastoletnim synem Patrickiem (Lucas Hedges), nie bierze jeńców. Affleck jest doskonały w roli sponiewieranego życiem mężczyzny, który musi pojechać do tytułowego Manchester-by-the-Sea, miejscowości, w której mieszkał jego brat, a niegdyś i on sam. Przypadkowe spotkanie z byłą żoną Randi (Michelle Williams), odkrywające przed widzami szczegóły dawnej tragedii, która doprowadziła do rozpadu związku, to scena, którą ciężko oglądać niewzruszonym. Łamiący się głos, zrezygnowany wzrok Afflecka i rozpaczliwy monolog Williams, słowa więznące jej w gardle to jeden z powodów, dla którego nie obejrzę tego świetnego filmu ponownie.

Michalina Peruga

Michalina Peruga

Filmoznawczyni, historyczka sztuki i miłośniczka współczesnego kina grozy i klasycznego kina hollywoodzkiego, w szczególności filmu noir i twórczości Alfreda Hitchcocka. W kinie uwielbia mieszanie gatunków, przełamywanie schematów oraz uważne przyglądanie się bohaterom.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA