search
REKLAMA
50 prawd

50 prawd objawionych przez MROCZNEGO RYCERZA

Rafał Donica

21 listopada 2017

REKLAMA

PODSUMOWANIE

Kupiłem filmową rzeczywistość w Batman Begins wykreowaną tak sugestywnie przez Nolana. Odpowiadało mi, że za każdym rekwizytem używanym przez Mrocznego Rycerza stał jego odpowiednik lub wytłumaczenie w świecie rzeczywistym. Kupiłem motywy, które sprawiły, że multimilioner zaczął przebierać się za nietoperza i tępić zbrodniczy motłoch. Mroczny Rycerz pasował do mrocznych, skąpanych w deszczu zaułków Gotham, a Gotham pasowało do niego. W drugiej odsłonie Batmana, czyli wypunktowanym powyżej Mrocznym Rycerzu Gotham zatraciło gdzieś swój ciasny, ponury i duszny klimat, a działania Batmana wyszły poza jego granice, sięgając aż Hongkongu. Rozumiem, że scenarzyści chcieli pokazać, że “Batman has no limits”, ale ja nie chciałem oglądać Batmana w Hongkongu, ani na ulicach przypominających zwykłe wielkie miasto, nie mające nic wspólnego z Gotham, do którego zabrał mnie Nolan w Batman Begins. Ja chciałem kontynuacji Batman Begins, a nie zmiany kierunku w stronę “jeszcze większego realizmu” i nadmuchiwania problemów egzystencjalnych, płaskich przecież, bo komiksowych postaci, co w efekcie dało nam film, w którym co rusz coś zgrzyta i razi niekonsekwencją. Mimo usilnych starań i prób wczuwania się w ponoć realistyczny charakter Mrocznego Rycerza, zacząłem widzieć Batmana, który zupełnie nie pasuje do przedstawionej rzeczywistości. Tak, to straszne, ale nie kupuję Batmana w Batmanie! Zamiast tego kupuję Jokera i wierzę w Harveya Denta – a przynajmniej wierzyłem, dopóki nie wymierzył swojego pistoletu w Gordona i Batmana, ignorując zupełnie prawdziwego mordercę ukochanej Rachel.

SUPLEMENT, czyli tekst “Batinternauci” jako odpowiedź na wywołaną burzę

Dzień 20 września zapamiętam na długo. Tego dnia opublikowałem tekst pod tytułem “50 prawd objawionych przez Mrocznego Rycerza“. Był to kolejny na naszej stronie tekst z cyklu humorystycznych “50 prawd”. Poprzednie to Prison Break, LOST, Szklana pułapka 4.0 i Transformers. Odzew na opublikowany kilka miesięcy temu tekst o Prison Break zaskoczył jego autora, mojego klubowego kolegę, który został zasypany różnymi epitetami oraz groźbami okaleczenia, a nawet pozbawienia życia. A wszystkie te uprzejmości za to, że ośmielił się podnieść rękę na kultowy serial. Cóż, za mniejsze rzeczy ludzie byli zabijani, więc autor naprawdę miał szczęście, że uszedł z życiem. 21 września, czyli następnego dnia po publikacji “50 prawd objawionych przez Mrocznego Rycerza” groźby i epitety poleciały w moją stronę. Nie będę w tym miejscu wyjaśniał po raz n-ty, jakie były moje intencje podczas pisania prawd o Mrocznym Rycerzu, że film mi się podobał i że wszystko, co napisałem w mojej analizie miało charakter czysto humorystyczny. Skoro czytelnicy nie chcieli tego zauważyć w moim tekście, nie zauważą tego i teraz. Ja doskonale wiem, że niektóre z tych 50 punktów są naciągane. Wiem też doskonale, że nie odkryłem Ameryki, spisując te prawdy. Nie była też potrzebna wielka inteligencja, żeby 50 prawd z Mrocznego Rycerza wydobyć, bo one leżały na wierzchu. Nie miały te prawdy zdyskredytować Mrocznego Rycerza – tylko z niego pożartować. Przypominam: ten film mi się PO-DO-BAŁ. I pisałem o tym w przedmowie, której chyba nikt nie czytał, żeby przypadkiem nie znaleźć tam czegoś, co nie pozwoliłoby bez skrupułów skopać i zwymyślać autora. Moi drodzy, nie popełniłem moją analizą świętokradztwa. Film Nolana to nie Jezus, choroba nowotworowa czy pogrzeb – z których nie powinno się robić żartów. Ale zaraz, zaraz, przecież jest masa dowcipów o Jezusie, raku i pogrzebach. Jak pokazał Monthy Python, śmiać można się ze wszystkiego, z każdej narodowości, choroby, religii, a nawet śmierci i wyścigu pogrzebów. Śmiać można się też z filmów! Tak, z filmów, nawet tych, które dla kogoś stanowią relikwię. Niestety, właśnie odkryłem 51 prawdę objawioną przez Mrocznego Rycerza, a właściwie przez jednego fana tego filmu. 51. prawda brzmi: “Gdy śmiejesz się z Mrocznego Rycerza, szykuj się na śmierć, idioto!”. Po publikacji mojego tekstu (który przez niecałe dwa dni został przeczytany przez ponad 3000 osób – absolutny rekord na stronie) w internecie zawrzało. Szkoda tylko, że w internecie, a nie w mojej skrzynce pocztowej. Przez dwa dni dostałem zaledwie dwa maile – obydwa pochwalne, z czego jeden w normalny i kulturalny sposób wskazujący kilka, zdaniem autorki listu, naciągniętych przeze mnie prawd. Poprawiła mnie m.in. w punkcie o używaniu przez Batmana sonaru podczas walki z Jokerem, gdzie doszło z mojej strony do niedopatrzenia. Nie dostałem za to ani jednego listu krytycznego, obraźliwego czy chamskiego. I gdyby ktoś nie podesłał mi linka do forum na stronie www.batcave.stopklatka.pl, do dziś nie wiedziałbym, że w grocie Batmana zebrała się bardzo liczna grupa zbulwersowanych czytelników, którzy poklepując się nawzajem po plecach i pławiąc w sosie wzajemnej adoracji, wydają na mnie wyrok, nie dając mi możliwości wypowiedzi, obrony, sprostowania. No bo po co informować autora, że został założony temat, w którym każdy anonimowo i bezkarnie może wdeptać go w ziemię? Dlaczego, moi drodzy forumowicze z Batcave, nie odezwaliście się do mnie? Przecież na końcu tekstu jest podany mój adres mailowy. Na stronie film.org.pl bez trudu możecie też znaleźć mój numer GG. Ale cóż, lepiej, łatwiej, szybciej i skuteczniej zgnoić autora bez jego wiedzy i udziału.

Długo zastanawiałem się, czy wypowiadać się na forum www.batcave.stopklatka.pl i forum FILMWEBU, gdzie mój tekst również stał się celem ataków (choć o zdecydowanie mniejszej sile rażenia). Macie nade mną niewątpliwą przewagę. Możecie napisać na mój temat dosłownie wszystko, obrazić mnie na wszystkie możliwe sposoby – i to anonimowo. Ja podpisałem swoją analizę imieniem i nazwiskiem. Nie podpisałem się ksywką, nie naplułem anonimowo na Mrocznego Rycerza i nie schowałem się przed Wami, śmiejąc się pod nosem. Napisałem tekst poprawny językowo, bez wulgaryzmów i bez “hahaha” po każdej prawdzie i w moim mniemaniu nie skalałem świętości, bo ani Mroczny Rycerz, ani żaden inny film świętością nie był, nie jest i nie będzie. I przykro mi, że nikt nie podjął ze mną konstruktywnej, może nawet żartobliwej polemiki – bo w końcu nie piszemy tu o Bogu, lecz o filmie – tylko wytoczono na mnie ciężkie działa, wydano wyrok, podpisano go i tylko czekam, aż pod mój dom zajedzie czarne BMW i niejaki BAT MAN (o nim poniżej) ukarze mnie za obrazę Mrocznego Rycerza serią z karabinu. Moi drodzy, skąd ta żółć, skąd ta agresja? Skąd tyle jadu? W moim tekście nie obraziłem NIKOGO. Nikogo nie nazwałem idiotą, nie powiedziałem złego słowa na scenarzystów, aktorów, reżysera, z tekstu nie wyziera nienawiść ani do filmu, ani do FANÓW BATMANA. Nie wylałem tam żółci na nikogo. A Wy dopadacie mnie z zaciekłością wściekłego psa i zarzucacie, że to JA atakuje WAS, FANÓW BATMANA. Czemu ta złość, skąd taki brak dystansu do filmu, do siebie? Coście tacy poważni? COŚCIE TACY POWAŻNI?!

Najbardziej jednak rozbraja mnie, że cała fala krytyki, jaka mnie zalała, opiera się na regularnym powtarzaniu regułki: “Koleś się czepia… naciągane te prawdy… mogę obalić te prawdy… ten idiota nie zrozumiał filmu” itd. Słuchajcie, moi drodzy, ja też bez problemów potrafię obalić te prawdy, a co do zrozumienia Mrocznego Rycerza… Do dziś myślałem, że “Batmany” to nieskomplikowane kino rozrywkowe. Teraz widzę, że trzeba do Mrocznego Rycerza podchodzić jak do Bergmana i nawet z takim podejściem nie każdemu dane będzie zrozumieć i prawidłowo odczytać zawartą w nim głębię, drugie dno i ukryte myśli. Aha, podchodzić trzeba oczywiście na kolanach, bo sądząc po niektórych Waszych postach, mamy do czynienia z pół-filmem – pół-bogiem. Powtórzę chyba setny raz: Mroczny Rycerz mi się podobał! I żadna z moich 50 prawd nie zachwiała moją opinią. Jedyne, co nią zachwiało, to Wasze agresywne podejście, które niemal obrzydziło mi sam film. Fani obrzydzający film komuś, komu się podobał. Niezły paradoks, prawda?

Tekst z archiwum film.org.pl (20.09.2008; 25.09.2008).

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA