search
REKLAMA
Zestawienie

5 seriali, w których pierwszy sezon jest NAJSŁABSZY

Które seriale rozkręcają się dopiero w kolejnych sezonach?

Martyna Janasik

18 lutego 2023

REKLAMA

Mówią, że cierpliwość popłaca. W przypadku tych serii to prawda. Oto seriale, w których 1. sezon jest najsłabszy, ale warto przez niego przebrnąć, bo te produkcje dają czadu w późniejszych odsłonach.

„Grace i Frankie”

To zestawienie nie mogło się lepiej zacząć. W końcu czyż nie jest najlepszą reklamą dla serialu fakt, że choć miał beznadziejny 1. sezon, to potem tak się rozkręcił, że stał się moją ulubioną produkcją wszech czasów?!

Tak, 1. sezon Grace i Frankie jest taki sobie. Tak, jeśli tylko przez niego przebrniecie, to nie pożałujecie, bo te dwie kobiety dają potem czadu! Do przebrnięcia przez 1. sezon, któremu brakuje lekkości, a humor jest drętwy – choć może to też wynikać ze stanu, w jakim poznajemy bohaterki – myślę, że przekonają Was trzy rzeczy.

Po pierwsze, zabawne jest już samo założenie, na którym oparty jest serial. Dwie nieznoszące się kobiety są skazane na życie pod jednym dachem po tym, jak zostają porzucone przez swoich mężów, którzy – jak się okazuje – mają ze sobą romans od dziesiątek lat i planują ślub. Po drugie, każdy z Was znajdzie w sobie trochę Frankie i odrobinę Grace. Po trzecie, gwarantuję, że popłaczecie się ze śmiechu, obserwując, jak Grace i Frankie zakładają firmę produkującą wibratory dla starszych kobiet, a później spółkę klozetową.

REKLAMA

„Biuro” (wersja amerykańska)

Amerykańska wersja brytyjskiego serialu Biuro jest najlepszym przykładem, dlaczego czasem nie warto kurczowo trzymać się oryginału, a jedynie się nim inspirować.

Jedną z przyczyn, dla których 1. sezon amerykańskiego Biura był najsłabszy, może być to, że zbyt mocno opierał się na swoim brytyjskim oryginale (o tym samym tytule). Stał się przez to momentami ociężały i trudny do przełożenia na amerykańskie realia i publikę. Drugą sprawą może być brak rozwoju postaci. Przez cały sezon bohaterowie praktycznie się nie zmieniają, a przecież to właśnie rozwój – coś, co zatrzyma nas emocjonalnie przy postaci – jest często jednym z kluczowych czynników, dla których zostajemy z serialem na kolejny sezon.

„The Walking Dead”

Przygotowując się do napisania zestawienia, sprawdziłam, jakie seriale, które stały się globalnym fenomen, zebrały najwięcej batów za swój 1. sezon. Okazuje się, że jest wśród nich legendarny The Walking Dead.

Pierwsza odsłona jest krytykowana między innymi za to, że krótka, sześcioodcinkowa forma (kolejne sezony są zdecydowanie dłuższe), wygląda bardziej jak eksperyment i zlepek pomysłów; przez co może się wydawać niespójna. Krytykowane jest też wolne tempo akcji i zbędne – zdaniem niektórych – dygresje. 1. sezon broni się jednak swoją wizualną oprawą, dlatego jest wart obejrzenia. Warto też zapoznać się z tym światem, żeby lepiej odnaleźć się w późniejszej fabule. Poza tym, jeśli tylko dotrwacie do 6. sezonu, to poznacie Negana – jedną z bardziej charakterystycznych i barwnych postaci – który przechodzi więcej przemian niż jakakolwiek inna serialowa postać, jaką znam.

„Buffy: Postrach wampirów”

Buffy: Postrach wampirów to jeden z najbardziej kultowych serii dla nastolatków z końca lat 90. To też właśnie Buffy zostaje zabrana przez Raja z Teorii wielkiego podrywu na galę w ostatnim odcinku serialu.

Choć Buffy: Postrach wampirów stał się kultowy, pierwszy sezon dziwnie się dzisiaj ogląda. Początek serii jest bardzo kampowy, zdecydowanie bardziej niż późniejsze części serialu. Poza tym mamy słabą choreografię walk, a kamera jest nienaturalnie blisko akcji. Kontrast między tempem a tonem pierwszych odcinków kompletnie odbiega od charakteru późniejszych sezonów.

„Dom z papieru”

Być może nie będzie to zbyt popularna opinia, patrząc na natychmiastowy sukces hiszpańskiego serialu, ale nie podobał mi się 1. sezon Domu z papieru. Co więcej, nie jestem też fanką 2. odsłony serialu. Dom z papieru polubiłam dopiero w 3. sezonie. Wtedy też dopiero w całości obejrzałam pierwsze wcześniejsze części produkcji. Wszystko dlatego, że akcja dwóch pierwszych sezonów toczyła się zbyt wolno, zachowanie Tokio, a już na pewno zmienność Sztokholm były dla mnie nieuzasadnione, a uczucie Sztokholm i Denver pojawiło się nie wiadomo skąd.

Martyna Janasik

Martyna Janasik

Kulturoznawczyni i autorka tekstów. Miłośniczka jedzenia, kina i sportu. Pewnie dlatego jedne z jej ulubionych filmów to "Rocky" i "Julie i Julia". Zawsze chciała pisać, więc pisać będzie już zawsze. W wolnych chwilach uwielbia oglądać filmy i tenis ziemny.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA