5 NAJLEPSZYCH ról KRISTEN STEWART. Na granicy subtelności i drętwoty
2. Witamy u Rileyów (2010), reż. J. Scott
Role Kristen Stewart w wysokobudżetowych produkcjach spotkały się z bardzo chłodnym przyjęciem. Jednakże pomiędzy kolejnymi częściami sagi Zmierzch aktorka występowała także w filmach niezależnych, w których jej umiejętności zostały znacznie bardziej docenione. Na uwagę zasługuje zwłaszcza występ w Witamy u Rileyów, będący zdecydowanie jednym z najlepszych w jej karierze. W filmie Jake’a Scotta Stewart wciela się w Mallory, nieletnią striptizerkę-prostytutkę, której życie naznaczone jest ubóstwem, samotnością i konfliktami z prawem. Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia zaczepia w klubie Douga (James Gandolfini). Mężczyzna nie może pogodzić się z tragiczną śmiercią córki i nie chce wracać do domu i żony, która jeszcze bardziej tkwi w żałobnym marazmie. Doug postanawia zaopiekować się Mallory, nie do końca świadomie upatrując w niej substytutu własnego dziecka.
W Witamy u Rileyów Kristen wykazała się zaskakującą naturalnością i aktorską wszechstronnością. W jej interpretacji Mallory jest wulgarną, bezwstydną dziewczyną, która doskonale czuje się we własnej skórze. Ogromna swoboda to cecha konstytutywna młodej prostytutki, ale w rzeczywistości tylko z pozoru. Bo Stewart pokazuje rozgoryczenie i potrzebę bliskości swojej bohaterki w jej wahaniu w scenach dialogowych, rozbieganym spojrzeniu, niepewnych zachowaniach. Kristen nie opiera tu swojego aktorstwa na banalnym przerysowaniu, o co nie byłoby trudno, lecz stara się oddać skrywane emocje subtelnie, w pełni w duchu realizmu. Zdecydowanie z powodzeniem.
1. Sils Maria (2014), reż. O. Assayas
Pierwsze miejsce w rankingu należy do jak dotąd jedynego występu w filmografii Stewart, za który wyróżniono ją nagrodami o międzynarodowym znaczeniu. Rola w Sils Marii przyniosła Kristen Cezara (pierwsza w historii statuetka dla aktorki z USA), a także wyróżnienie Amerykańskiego Stowarzyszenia Krytyków Filmowych. Film Oliviera Assayasa opowiada o Marii (Juliette Binoche), aktorce przygotowującej się do zagrania w kolejnej adaptacji sztuki, która przed laty przyniosła jej sławę — tym razem jednak gwiazda ma wcielić się w starszą z dwóch bohaterek dramatu. Stewart gra wierną asystentkę Marii, Valentine, pomagającą swojej przełożonej w przygotowaniach do premiery. Film opiera się przede wszystkim na dynamice znajomości dwóch bohaterek oraz ich interpretacji wystawianego spektaklu, a tym samym starciu światopoglądowym dotyczącym takich kwestii jak sztuka, młodość czy relacje międzyludzkie.
Rola Stewart jest bardzo stonowana i z pozoru mało wyrazista, ale o jej sile świadczą niewymuszone, niezwykle naturalne, niejednokrotnie wręcz podskórne gesty. Aktorka posługuje się tutaj różnorodnymi środkami swojego warsztatu, o których posiadanie mało kto mógł ją podejrzewać. Zwraca uwagę przede wszystkim obecność gry spojrzeniem i samymi oczami, czego zwykle w aktorstwie Kristen brakuje chyba najbardziej. Do tego dyskretne, acz finezyjne posługiwanie się mimiką oraz emocje, w których nie sposób dopatrzeć się choćby cienia fałszywej nuty. Rola w Sils Marii nie jest efektowna ani wybitna w skali światowego kina, ale zdecydowanie znakomita. Stewart przydałoby się znacznie więcej występów tego kalibru, zarówno dla dobra swojej kariery, jak i widzów.