5 najlepszych komedii JULIUSZA MACHULSKIEGO
- Kingsajz (1987)
Juliusz Machulski nigdy nie stronił w swych filmach od nawiązań do totalitarnego ustroju, który panował w Polsce w pierwszej dekadzie jego kariery reżyserskiej. O ile w debiutanckim Vabank nie było to jeszcze tak widoczne, o tyle już Seksmisja nawiązywała do rządów reżimu, zaś Kingsajz był bodaj najbardziej zaawansowaną – a przy tym stworzoną z największą wyobraźnią – jego alegorią. I to właśnie niezwykłe umiejętności kreacyjne Machulskiego sprawiły, że Kingsajz, wraz jego Szuflandią, nadszyszkownikami i krasnalami, ogląda się tak wybornie. Wzorowany na Podróżach Guliwera baśniowy scenariusz pozwolił na stworzenie bardzo dynamicznej, niemal przygodowej historii, której umowność jest tylko pozorna – szybko odnaleźć można nawiązania do peerelowskiej rzeczywistości, które najwyraźniej okazały się wystarczająco dobrze ukryte, by oszukać cenzurę. Tymczasem kingsajzowe powiedzonka takie, jak „hejkum kejkum” i „nie kop pana, bo się spocisz” błyskawicznie przeniknęły do ówczesnej polszczyzny, potwierdzając, że Machulski jak mało kto ma talent do przewidywania komediowych upodobań Polaków.
Podobne wpisy
Nie można zapominać, że baśniowo-przygodowa otoczka Kingsajzu była czymś, do czego widzowie w latach 80. byli przyzwyczajeni – kino młodzieżowe święciło triumfy dzięki serii o Panu Kleksie i filmom pokroju Pierścienia i róży Jerzego Gruzy, ale niewiele z tego typu pozycji skierowanych było do widzów dorosłych. Tymczasem Machulski zaproponował im słodko-gorzką przypowieść o ciemiężonym społeczeństwie i wyzwoleniu jednostki, które – jak pokazuje finał – okazuje się tylko pozorne. Świetne role nieodżałowanego Jacka Chmielnika, Jerzego Stuhra, Grzegorza Heromińskiego i Katarzyny Figury (słynna scena z eksplorowaniem jej ponętnego ciała przez Ola) to wisienka na baśniowo-komediowym torcie.
- Kołysanka (2010)
Tak, dobrze widzicie – Kołysanka zajmuje wyższe miejsce niż inne, znacznie głośniejsze tytuły w dorobku Machulskiego, głównie dzięki wyjątkowo trafnie dobranej obsadzie, od głównych ról po drugi, trzeci, a nawet czwarty plan. Co prawda to samo można powiedzieć o niemal każdym innym dziele twórcy Seksmisji, ale Kołysanka zaskakuje zupełnie nowymi wcieleniami znanych aktorów (Janusz Chabior i Robert Więckiewicz w roli ojca-wampira i syna-wampira) i skrupulatnie rozpisanymi nawet najmniejszymi epizodami. Opowieść o familii krwiopijców mieszkającej gdzieś na bezimiennej polskiej prowincji to pierwszy film Machulskiego utrzymany w konwencji horroru, a raczej będący jej pastiszem – rodzina Makarewiczów od początku jawi się jako wyjątkowo zabawny zbiór indywiduów, od rzężącego seniora rodu po jego najmłodszych, ale nie mniej krwiożerczych członków. Wampiry nie straszą, choć dzięki specyficznej atmosferze grozy niejeden z widzów poczuje ciarki na plecach. I choć Kołysanka nie dostarcza aż tylu werbalnych gagów czy pamiętnych cytatów, sporo zyskuje dzięki komizmowi sytuacyjnemu, świetnej grze aktorów (mimika!) i tworzącej swojski klimat muzyce Michała Lorenca.
Ciekawe, że wampiryczna komedia Machulskiego spotkała się z bardzo różnym odbiorem – z jednej strony Nagroda Publiczności na Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu, z drugiej dziesiątki skrajnych, często także bardzo negatywnych opinii w sieci. Siedem lat temu Kołysanka była jednak powiewem świeżości w kategorii polskich komedii, opanowanych przez Ciacha, Weekendy i inne filmopodobne produkty. Także dziś, wiele komediowych produkcji później, prześmieszny horror Machulskiego ogląda się z niekłamaną przyjemnością i to całą rodziną.