5 NAJLEPSZYCH filmów z udziałem BATMANA. Ranking czytelników
3. Powrót Batmana
Podobne wpisy
Tim Burton po premierze Batmana nie miał większej ochoty wracać do tego świata. Zmienił zdanie, kiedy wytwórnia obiecała mu całkowitą swobodę twórczą. W ten sposób powstała najodważniejsza ekranizacja komiksu superbohaterskiego. Burton wziął postaci z komiksu i wrzucił je do swojego wykrzywionego świata. Powstał film nie tylko mroczny jak smoła, ale pełen czarnego humoru i wizualnego odjazdu charakterystycznego dla twórcy Soku z żuka. Powrót Batmana to jednak przede wszystkim depresyjnie smutna historia o samotności i odrzuceniu. Kiedy w finale Selina Kyle (znakomita Michelle Pfeiffer) z łzami w oczach wyznaje, że chętnie zamieszkałaby z Bruce’em w jego zamku, ale wie, że nie wytrzyma nawet sama ze sobą, każdorazowo pęka mi serce. [Filip Pęziński]
2. Batman
Jeden z tych filmów, od których moja fascynacja kinem się zaczęła. Nostalgia nostalgią, wspomnienia wspomnieniami, sentyment sentymentem. Przy ocenie jakości Batmana nie mają one żadnego znaczenia. Film Tima Burtona to prawdziwie wirtuozerska robota. Monumentalna scenografia, przytłaczająca ścieżka dźwiękowa, opary wydobywające się z miejskiej kanalizacji, plastyczność i wymowność kostiumów i wnętrz, wspaniałe operowanie cieniem. To wszystko tworzy nieprawdopodobny klimat. Oczywiście samo to nie wystarczy do osiągnięcia statusu filmu legendarnego. Na ten poziom Batman wskakuje dzięki świetnie napisanym postaciom, bogatym w chwytliwe motta dialogom i nieunikającym brawurowej szarży aktorom. Jack Nicholson, Michael Keaton, Kim Basinger – castingowe strzały w dziesiątkę. [Maciej Niedźwiedzki, fragment rankingu]
1. Mroczny Rycerz
W Początku Nolan zaproponował widzom nowy sposób na podejście do bohaterów komiksowych, niemniej to dopiero Mroczny Rycerz jednoznacznie udowodnił, że twórca nowej trylogii Batmana doskonale wie, jaki efekt chce osiągnąć. Drugiej części serii bardzo często zarzuca się epatowanie skrajnościami. Z jednej strony patos i epickość, z drugiej niezamierzone banały oraz wypowiadane z kamienną miną śmieszności. Osobiście nie zgadzam się z przeprowadzaniem aż tak ostrych podziałów. Moim zdaniem Nolan dochodzi do granicy realizmu, na jaką można pozwolić sobie w przypadku tego bohatera, pójście o krok dalej spowodowałoby, że przestaniemy oglądać film o Batmanie, ale co najwyżej film Batmanem inspirowany. Chociażby dlatego wybaczam mu pewne uproszczenia oraz sytuacje stojące w jawnej opozycji do przyjętej konwencji. Należy pamiętać o tym, że nigdy nie uda się stworzyć na wskroś realistycznego obrazu opowiadającego o człowieku walczącym z przestępczością w gumowych kombinezonie nietoperza. Nolan rozumie ograniczenia i nie usiłuje na siłę pozbawić świata Gotham wszystkich elementów komiksowej spuścizny. Zamiast tego decyduje się na przemilczenie pewnych oczywistości (konstrukcja świata Batmana) i stworzenie epickiego widowiska, w trakcie którego z ledwością można odnaleźć moment na mrugnięcie. Mroczny Rycerz nie jest arcydziełem, jest to jednak blockbuster idealny. Świetnie zrealizowany, świetnie zagrany (nieodżałowany Ledger) i niewystawiający na próbę inteligencji widza. Takie Gotham mógłbym oglądać zdecydowanie częściej. [Filip Jalowski, fragment zestawienia]