5 najlepszych filmów JOHNA CARPENTERA. Talent skryty we mgle?
Wielka draka w chińskiej dzielnicy (1986)
Chińczycy masowo napłynęli do Stanów Zjednoczonych podczas gorączki złota i od tego czasu nie próżnowali. Zbudowali w miastach własne dzielnice i utworzyli zróżnicowane kulturowo, kompaktowe społeczności. Carpenter sprawnie wykorzystał tę mniejszość narodową, która scaliła się z ludnością USA czasami znacznie lepiej i użyteczniej niż Afroamerykanie, równocześnie zachowując niesamowity hermetyzm. Zresztą nawet w filmie pada stwierdzenie „To są Chiny”, a mowa przecież tylko o chińskiej dzielnicy. Ta inność wciąga w fabułę. Tworzy klimat tajemnicy, a szybkie prowadzenie akcji jeszcze bardziej potęguje niesamowite przygody głównego bohatera, Jacka Burtona, w którego wcielił się jeden z ulubionych aktorów Carpentera, Kurt Russell. Carpenter poznał go na planie telewizyjnego filmu o Elvisie Presleyu. Jeszcze nie przypuszczał, że Russell stanie się doskonałym konkurentem dla Indiany Jonesa i na stałe zaskarbi sobie sympatię widzów. W rzeczy samej Wielka draka w chińskiej dzielnicy za sprawą zdjęć, muzyki i scenografii niebanalnie przedstawia wyświechtane od używania w setkach filmowych produkcji schematy walki dobra ze złem. Główny bohater, prosty kierowca ciężarówki, reprezentujący równie nieskomplikowane, co on, zasady amerykańskiego współżycia społecznego rodem z prerii, zmuszony jest przekonać się, że poza światem pieniędzy istnieje coś takiego jak świat magicznych duchów. Zaś widzowie, nie tylko ci około 50-tki, którzy byli nastolatkami, kiedy film Carpentera miał swoją premierę, mogą przekonać się, że dobre kino przygodowe nigdy się nie starzeje, wciąż nakręcając wyobraźnię, jakby się miało naście lat i chciało władać całym światem.
Oni żyją (1988)
Niezmiennie będę twierdził, że nie ma takiego drugiego filmu w filmografii Carpentera, który z jednej strony byłby tak świetnie treściowo wymyślony i zarazem tak zmarnowany realizacyjnie. Chociaż film do dzisiaj robi wrażenie i stał się kultowy, nie sposób nie zauważyć aktorskich braków, słabych efektów specjalnych i koszmarnie naiwnego zakończenia. Nie umniejsza to jednak ważnego przekazu produkcji. Oni żyją jest filmowym manifestem antyglobalistycznych i anarchistycznych poglądów reżysera oraz jednocześnie ostrzeżeniem dla widza. Główny bohater dość przypadkowo dostrzega, czym jest prawdziwa rzeczywistość. Ludzie żyją jak niewolnicy, a ich zniewolenie podtrzymuje sączona zewsząd ideologia. W filmie robią to obcy. W naszym świecie wymyślane przez mainstream polityczny i religijny systemy wartości, modele zachowania, prawa i społeczne zasady. Żywimy się ze śmietnika, a tym śmietnikiem są ideologie. Wydaje się, że przekonać ludzi, by zobaczyli świat, jakim jest naprawdę, to zadanie dla tytana albo faktycznie kosmity. W filmie Carpentera zaczynamy widzieć dzięki specjalnym okularom. W rzeczywistości mamy nieco trudniej. Musimy pokonać o wiele więcej barier, a przede wszystkim barierę wygody, bo żeby stać się samodzielnym i niezależnym od ideologii, wpierw należy umieć obronić się przed jej najbardziej złośliwym wirusem – kapitalistyczną cywilizacją.
Bonus x2
Mgła (1980)
To taki trochę lęk z dzieciństwa. Co może kryć się we mgle? Zapewne coś nieprzyjaznego, złowrogiego. Mgła jest jak mrok. Kroczą z nią duchy. Carpenter doskonale wiedział, co robi, kręcąc Mgłę. I chociaż nietrudno się domyślić, co stanowi fabułę produkcji, nie sposób o tym filmie nie wspomnieć w zestawieniu filmów reżysera. Zastanawiam się tylko, jaki mógłby być to obraz, gdyby twórcy nie ulegli swoim czasom i nie dokręcili bardziej krwawych scen, konkretniej prezentujących mordercze istoty z mgły. Carpenter przecież zaplanował oddać hołd za pomocą Mgły starodawnym i przez to klasycznym opowieściom niesamowitym spod znaku Edgara Allana Poego. Już sam początek i opowieść starego marynarza przy ognisku sugerują, że zobaczymy mroczną, pełną napięcia opowieść o powracającej klątwie ojców, a nie krwawą łaźnię wykonaną za pomocą haków, noży i innych pirackich narzędzi. W pewnym sensie, mimo dokrętek, tak na szczęście jest – Mgła jest historią niesamowitą, klimatem nawiązującą do horrorów Rogera Cormana. Czy więc jak te dzieci przy ognisku uruchomimy wyobraźnię i damy się porwać opowieści Pana Machena? A może w tej mgle spotkamy Tego, Wielkiego Boga Pana, bo w końcu historię wysnuł marynarz będący alter ego samego Arthura Machena. Dla miłośników horroru przecież to jedno z ważniejszych nazwisk w literaturze grozy przełomu XIX i XX wieku.
Wspomnienia niewidzialnego człowieka (1992)
Chevy Chase był symbolem komedii lat 80. W latach 90. właściwie odszedł z kultowego aktorstwa, ale za to zrobił to z niemałą klasą. Rola Nicka Hallowaya okazała się rewelacyjnym pożegnaniem z filmami, które zapadają w pamięć na lata. Dla Johna Carpentera zaś Wspomnienia niewidzialnego człowieka okazały się pożegnaniem z kultowymi dziełami niedocenianymi przez krytyków, lecz uwielbianymi przez widzów. Zresztą już i w tej produkcji widać, że Carpenter musiał liczyć się bardziej ze zdaniem producentów z Warner Bros. niż ze swoją autorską wizją. Z tego podporządkowania się mainstreamowi nie wyszedł zły produkt. Wręcz przeciwnie. Po kilkudziesięciu latach naprawdę trudno było z takim szacunkiem nawiązać do Niewidzialnego człowieka z 1933 w reżyserii Jamesa Whale’a. Carpenterowi jednak się udało. Mimo to nie czuć w scenariuszu Wspomnień… zacietrzewionego wobec rzeczywistości, reżyserskiego pazura. Dawny, niezależny i zbuntowany Carpenter umarł.