Celowo nie wybrałem ani Rozstania, ani Klienta. To filmy, o których każdy kinoman, nawet średniego kalibru, słyszał — zasługa Oscarów. Warto jednak cofnąć się do czasów, w których Asghar Farhadi dopiero wchodził na salony światowego kina, a jego przepustką okazał się właśnie Co wiesz o Elly?, nagrodzony za reżyserię na festiwalu w Berlinie. Choć typowa dla Irańczyka poetyka była widoczna już w poprzednim dziele, równie świetnym Perskim Nowym Roku, to dopiero w 2009 roku Farhadi w pełni dojrzał twórczo i skradł serca widzów. Co wiesz o Elly? opowiada o grupce znajomych, którzy wynajmują domek nad morzem i wyjeżdżają na wakacje. Nieoczekiwanie, jedna z bohaterek, Sepideh (znana choćby z Patersona Golshifteh Farahani) zabiera ze sobą nauczycielkę swojej córki, tytułową Elly. Już sam ten fakt nie do końca odpowiada pozostałym uczestnikom wyprawy, ale najgorsze dopiero ma nadejść.
Farhadi pokazuje nieustannie nakręcającą się spiralę kłamstw i niedopowiedzeń, które doprowadzają do kolejnych nieporozumień, rosnącej niepewności i agresji. Atmosfera w Co wiesz o Elly? jest niezwykle gęsta, również za sprawą małej przestrzeni domku letniskowego i kamery płynnie przemykającej się jego korytarzami. Główna intryga, przypominająca Przygodę Michelangela Antonioniego, okazuje się jedynie pretekstem do prezentacji różnorakich, złożonych postaw moralnych, skrywanych urazów, a przede wszystkim obalenia fasadowości, która kryje się za ludzkimi słowami i działaniami. Chociaż jako takiej zbrodni w Co wiesz o Elly? nie ma, to film Farhadiego ogląda się jak rasowy thriller, nieustannie siedząc na krawędzi fotela.
W ostatnich latach niemal wszystkie filmy Jafara Panahiego są w większym lub mniejszym stopniu uwikłane w sprawy społeczno-polityczne Iranu. Reżyser nie bywa jednak nachalny, toteż zaangażowanie w jego dziełach jest wyraźne, a jednocześnie przystępne dla zachodniego widza. Najlepszym przykładem takiego filmu jest zwycięzca Berlinale z 2015 roku, Taxi-Teheran. Założenia są proste: Panahi wsiadł za kierownicę taksówki, umieścił kamerę na desce rozdzielczej i rozpoczął kursy po stolicy Iranu. Naśladując poetykę dokumentu (większość rozmów pasażerów i samego reżysera jest inscenizowana, ale trudno orzec, które z nich to dzieła przypadku), twórca Na spalonym przedstawia codzienne życie w Teheranie za pomocą dialogów ze swoimi towarzyszami podróży.
Bohaterowie Taxi-Teheran są niezwykle różnorodni. Mamy tu między innymi dwie głęboko wierzące starsze panie, nielegalnego handlarza zagranicznymi filmami czy siostrzenicę samego Panahiego, której poświęca najwięcej czasu ekranowego. Wszystkie te rozmowy, czasem osobiste, czasem dramatyczne, a czasem nawet zabawne, stanowią przekrój przez irańskie społeczeństwo i podróż po ich codziennych kłopotach. Niektóre związane są ze zwyczajnymi zmartwieniami, inne to już typowe dla Iranu restrykcje związane z surowym prawem, ale Panahi jest jednym z niewielu twórców, którzy z takich zwyczajnych konwersacji potrafią stworzyć wciągającą, pouczającą historię. Dodatkowo, jak to zwykle czyni, reżyser poświęca też sporo uwagi kwestii wolności twórcy w Iranie, niekiedy stosując zmyślne metafory (vide ostatnia scena). Taxi-Teheran to jeden z najbardziej wartościowych filmów irańskich pod kątem źródła informacji na temat życia zwykłych ludzi w tym kraju oraz radości i trudności, które ich spotykają.