5 filmów i serial, których nie powinieneś oglądać z żoną
Znacie to uczucie, gdy podczas wieczornego, wspólnego seansu z żoną nagle atmosfera między wami robi się nieprzyjemna? Najprawdopodobniej wybrałeś nie ten film co trzeba. Może jeszcze tego nie wiedziałeś, ale nie wszystkie filmy nadają się na wspólny seans. Brak skrupulatności w jego planowaniu może grozić wywołaniem niechcianych emocji albo trudnej dyskusji, a w najgorszym wypadku siarczystym policzkiem wymierzonym w twarz.
Dlatego w ramach przestrogi wytypowałem pięć filmów, których nie radzę oglądać z żoną. Nie nadają się one zwłaszcza dla par, które ceniąc sobie higienę w związku, niespecjalnie lubią przywoływać niepotrzebne wątpliwości i myśli zawarte w zupełnie bezsensownym pytaniu „co by było, gdyby…?”. Podejdźcie jednak do tego artykułu z przymrużeniem oka. Raz, że nie muszę przecież mieć racji, a dwa – wszak dobry związek nie powinien bać się żadnych wyzwań, tym bardziej mierzenia się z drażniącymi kwestiami. Może zatem warto zaryzykować?
Melancholia
Przestroga dla tych, co dopiero mają stanąć na ślubnym kobiercu…
Podobne wpisy
Jeżeli należycie do grona par, które dopiero planują wspólne życie i właśnie jesteście na etapie przygotowań do ślubu, nauk przedmałżeńskich i całego tego stresu, przepełnionego mimo wszystko optymizmem i miłością, broń Boże, nie tykajcie dzieła Larsa von Triera. Dlaczego? Bo w historii kinematografii nie powstał jeszcze film, który lepiej oddałby charakter przeżywanych przez nowożeńców wątpliwości i obaw. Małżeństwo jest dla von Triera jedynie punktem wyjścia do podniesienia filozoficznych rozważań o życiu i śmierci, prowadzących do pesymistycznych konkluzji. Nihilistyczny twórca wprost daje do zrozumienia, że w obliczu nieuchronnego końca wszystkie nasze plany, nadzieje i troski wydają się z gruntu bezsensowne. Najbardziej boli w tym wszystkim fakt, że podskórnie wiemy, iż Duńczyk ma w tym, co mówi, wiele racji i za sprawą wewnętrznego konfliktu wywołanego seansem Melancholii jesteśmy w stanie na własnej skórze poczuć depresję, której doświadcza bohaterka. Po tym filmie ostatnią rzeczą, jaką będziesz się martwił, to plan twojego wesela. Wszystko to marność, rzekłby von Trier, i trudno nie przyznać mu racji.
Sprawa Kramerów
Przestroga dla tych, którzy planują mieć dzieci…
Kochacie się tak mocno, że będziecie wielce szczęśliwi, jeśli wasza miłość wkrótce wyda plony? Musicie zatem brać pod uwagę, że nie wszystko może w przyszłości pójść po waszej myśli i wymarzony, idealny model rodziny może w waszym wypadku po prostu nie wypalić. Dlatego odradzam seans Sprawy Kramerów. W oscarowym filmie Roberta Bentona ukazany zostaje rozpad małżeństwa, w wyniku którego dochodzi do sprawy rozwodowej i walki o opiekę nad małym synem. Bardzo trudno jest wczuć się w przeżywaną sytuację bohaterów (świetnie odegranych zresztą przez Dustina Hoffmana i Meryl Streep) bez kibicowania jednej ze stron. A gdy tak się stanie, może poróżnić was niewygodna dyskusja o tym, czy dziecko powinno z zasady być przy matce, na rzecz wyjątkowego rodzaju więzi, czy też konieczny jest obiektywizm i danie szansy ojcu na bycie lepszym rodzicem. Jeśli jest to pytanie, na które nie jesteście w stanie w zgodzie odpowiedzieć, gdyż zadowala was jakość waszego rodzicielstwa, po co w ogóle je zadawać?
Niemoralna propozycja
Przestroga dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, że w życiu wszystko ma swoją cenę…
Jesteście zgodnym, kochającym się małżeństwem, które nie wierzy, że cokolwiek, kiedykolwiek mogłoby popsuć wasze relację? Skorzystajcie zatem z wyzwania rzuconego przez Adriana Lyne’a. W filmie przedstawiona zostaje sytuacja z natury tych “co by było, gdyby…?”, w dodatku o bardzo śliskim charakterze. Robert Redford, jako ekscentryczny miliarder, proponuje bowiem pewnemu młodemu mężowi (Woody Harrelson) milion dolarów za jedną noc z jego atrakcyjną żoną (Demi Moore). Jest to układ bardzo niebezpieczny i bardzo nieetyczny, ponieważ nawet jeśli zostanie przez małżeństwo odrzucony, tkwiąca w głowie pokusa szybkiego zarobku nie przestanie pobudzać chęci zmiany decyzji. Z drugiej strony, ulegnięcie pokusie może popsuć relacje na zawsze, na co nie pomogą już żadne pieniądze. Każde szanujące się małżeństwo w imię dbania o wewnętrzną higienę nie powinno podejmować się tego typu dylematów, gdyż nie da się ich tak po prostu przeskoczyć. Można zakrywać się podniosłym hasłem miłości i wierności, ale brutalna prawda tego świata mówi, że nie ma rzeczy bezcennych, problemem jest tylko ustalenie dogodnej dla obu stron wartości pożądanego dobra. Jeśli jednak seans Niemoralnej propozycji ma zadziałać w ten sposób, że oboje utwierdzicie się w przekonaniu, że bez względu na wszystko potrafilibyście sprostać tej pokusie, to może warto zaryzykować. Obyście jednak tego nie pożałowali.