5 DOSKONAŁYCH sequeli, których prawdopodobnie NIE WIDZIELIŚCIE
Powrót do miasteczka Salem (1987)
Warto zaznaczyć, iż sequele do filmów na podstawie dzieł Stephena Kinga mają to do siebie, że są całkowicie oryginalnym materiałem. Tak też jest w przypadku Powrotu do miasteczka Salem, które powstało prawie dekadę po premierze Miasteczka Salem w reżyserii Tobe Hoopera – miniserii przekształconej w film kinowy. Tym razem za kamerą kontynuacji stanął król kina klasy B, czyli Larry Cohen, znany fanom bardzo złego kina z takich dzieł jak chociażby A jednak żyje! z 1974 roku.
Ponieważ jest to dzieło na wskroś Cohenowskie, nikogo nie powinno dziwić, że małe wampiry chodzą do szkoły dla wampirów, gdzie od czasu do czasu grają w kalambury. Do tego dodajmy kuriozalne sytuacje, gdy żona stwierdza, że jej mąż ma problemy z piciem, gdyż ten nie chce zrezygnować z ludzkiej krwi. Zamiast Van Helsinga mamy nieuczciwego łowcę nazistów, który w żaden sposób nie kwestionuje otaczającej go rzeczywistości i zamiast nazistów zaczyna zabijać wampiry.
By docenić, że mamy do czynienia z doskonałym sequelem, trzeba przyjąć do wiadomości, że nie ma on absolutnie nic wspólnego z oryginalnym dziełem. Kontynuacja przewyższa wszystkie pozostałe sequele dzieł Kinga samym faktem, iż jest kompletnie szalona. A może taka być, gdyż nie jest połączona w żaden sposób z materiałem źródłowym; ani z książką, ani z miniserią. Oczywiście akcja dzieje się w tym samym miejscu, które zamieszkują wampiry i ludzie, ale na tym podobieństwa się kończą. I to też stanowi siłę sequela.
Ostatnie dni Pattona (1986)
Patton z 1970 roku to jeden z najlepszych filmów, jakie widziałam w życiu, oraz zdobywca siedmiu nagród Akademii, w tym dla najlepszego filmu oraz reżysera. Jednak na sequel z tą samą obsadą musieliśmy poczekać ponad 15 lat. Niestety, a może stety, produkcja okazała się filmem telewizyjnym, wyprodukowanym przez amerykańską stację CBS. Dlaczego pozycja ta znalazła się na niniejszej liście? Bowiem to doskonały sequel w skali mikro do wielkiego dzieła filmowego w skali makro. Film telewizyjny skupia się na ostatnich dniach – jak mówi sam tytuł – kontrowersyjnej postaci, która w wieku 60 lat zmarła na skutek wypadku drogowego. George C. Scott, aktor wcielający się w Pattona, pokazuje, że jest aktorskim geniuszem. Ale nie tylko jego aktorska charyzma sprawia, że to produkt doskonały. Film zgłębia bowiem relacje pomiędzy Pattonem a Eisenhowerem, dając nam na ekranie pojedynek tytanów. Normalnie w filmach dramatycznych jedna strona ma rację, druga zaś się myli. Mamy dramatyczne wymiany argumentów przyciągające uwagę widza, gdzie obie strony przedstawiają istotne punkty, z którymi trudno się nie zgodzić. To szermierka słowna, którą ogląda się dużym zaciekawieniem. To właśnie tego typu sceny sprawiają, że Ostatnie dni Pattona można by uznać za współczesny klasyk i doskonały sequel do genialnego oryginału.
A Wy macie jakieś propozycje doskonałych sequeli, o których mało kto słyszał?